Jan Tandyrak nie stracił mandatu radnego Rady Miejskiej w Olsztynie, jak tego chciał wojewoda. Na wczorajszej (29.10) XXXIII sesji Rady Miasta, stosunkiem głosów 13 za, 10 przeciw, przy jednym wstrzymującym, się radni zdecydowali, że Rada Miasta złoży skargę do sądu administracyjnego na zarządzenie zastępcze wojewody, wygaszające mandat radnego Tandyraka. Jeżeli dzisiaj do sądu wpłynie taka skarga, zarządzenie wojewody nie stanie się prawomocne. O dalszym losie radnego zadecyduje sąd.
Sprawa radnego Jana Tandyraka, członka Platformy Obywatelskiej i przewodniczącego klubu radnych tej partii w olsztyńskiej Radzie Miasta, ujrzała światło dzienne wiosną tego roku. Do wojewody warmińsko-mazurskiego dotarła wiadomość, że radny jest udziałowcem spółki jawnej, która od Gminy Olsztyn dzierżawi grunt. Na wydzierżawionym gruncie (de facto - części pasa drogowego) zorganizowany był ogródek piwny przy lokalu gastronomicznym prowadzonym przez spółkę. Ustawa o samorządzie terytorialnym zabrania łączenia funkcji radnego z prowadzeniem działalności gospodarczej na mieniu komunalnym.
Wyjaśnianie sprawy trwało kilka miesięcy. Prawnicy wojewody stwierdzili, że prawo zostało naruszone. Tę opinię poparli prawnicy ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji, z którymi skonsultował się wojewoda. 13 sierpnia br. wojewoda wystąpił do Rady Miasta w Olsztynie o wygaszenie mandatu radnego Tandyraka. 27 sierpnia podczas XXX sesji, stosunkiem głosów 14:10, radni nie wyrazili zgody na wygaszenie mandatu. W tej sytuacji wojewoda, 30 września br., wydał zarządzenie zastępcze wygaszające jednak mandat. Radzie Miasta i Janowi Tandyrakowi służyła skarga do sądu administracyjnego. Okazało się jednak, że skutek złożenia skargi przez Radę Miasta jest zdecydowanie bardziej korzystny dla radnego, niż złożenie skargi przez niego samego. Skarga Rady Miasta powoduje, że zarządzenie wojewody nie staje się prawomocne i radny nadal może pełnić funkcję. Natomiast złożenie skargi przez samego zainteresowanego nie wstrzymuje uprawomocnienia się decyzji wojewody i pojutrze (1.11) Jan Tandyrak nie byłby już radnym. Teoretycznie w przyszłości, po korzystnym orzeczeniu sądu administracyjnego, mógłby powrócić do składu Rady jako 26. radny.
By zapobiec wygaszeniu mandatu prominentnego członka PO, działacze podjęli starania o przyjęcie uchwały Rady Miasta upoważniającej przewodniczącego Rady do złożenia skargi. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, zabiegi o niewygaszenie mandatu radnego Tandyraka miały również zapobiec wejściu do składu Rady Miasta mecenasa Sławomira Matczaka, który byłby sukcesorem mandatu po Tandyraku. Matczak, rzekomo, nie jest oczekiwany z otwartymi ramionami w klubie radnych PO.
Tak więc projekt uchwały w sprawie złożenia przez przewodniczącego Rady Miasta w Olsztynie skargi na zarządzenie wojewody znalazł się w porządku wczorajszej XXXIII sesji Rady.
Przeciwnicy tej uchwały już podczas ustalania ostatecznego porządku sesji podjęli próbę usunięcia tej sprawy. Stosowny wniosek złożył Mirosław Gornowicz, przewodniczący klubu radnych „Ponad Podziałami”. Zwolenników takiego rozwiązania było jednak za mało, bo tylko 10. na 22. radnych będących podczas głosowania na sali. Jak później tłumaczył Mirosław Gornowicz, wniosek o wycofanie tej sprawy z sesji złożył, by uniknąć „dyskusji, która chwały, i tak już nadwątlonej, Radzie Miasta nie przynosi”. A przebieg późniejszej dyskusji potwierdził obawy przewodniczącego Gornowicza. Całą pięćdziesięciominutową debatę radnych w tej sprawie nagraliśmy i udostępniamy czytelnikom jako plik mp3.
Zaczęła radna Halina Ciunel (PO), jako radny sprawozdawca.
-
Wniosek o zdjęcie sprawy z porządku obrad dał mi podstawę do wyciągnięcia wniosku, że do sprawy mandatu naszego kolegi podchodzi się w niemerytoryczny a polityczny sposób - powiedziała Halina Ciunel. -
Nie wierzę, że koleżanki i koledzy do problemu osoby mogą mieć podejście polityczne.Radna stwierdziła dalej, że jedynym organem uprawnionym do oceny sytuacji, w jakiej znalazł się radny Tandyrak, jest sąd administracyjny.
-
To sąd i tylko sąd może ostatecznie orzec, kto w tym sporze ma rację - mówiła radna. -
A spór jest, bo w konkretnej sprawie są dwie racje: jedna wojewody i druga radnego Tandyraka, obie poparte rzetelnymi opiniami prawnymi, a jednak całkowicie różnymi.Halina Ciunel mówiła też o podobnym casusie rozstrzyganym przez sąd administracyjny, w którym zapadło orzeczenie korzystne dla radnego pozbawionego mandatu. Odwołała się również do podjętej przed miesiącem uchwały o niewyrażeniu zgody na wygaszenie mandatu Tandyraka.
-
Dzisiaj wiąże nas nasza własna uchwała stwierdzająca nie wygaszenie mandatu - mówiła radna Ciunel. -
To jest nasza ostateczna decyzja. Naturalną konsekwencją tamtej decyzji jest przedłożona przeze mnie propozycja uchwały. Radna przypomniała również konsekwencje niepodjęcia uchwały.
-
Jeżeli dzisiaj nie podejmiemy uchwały, jutro nasz kolega straci mandat - stwierdziła. -
To oznacza, że my, koleżanki i koledzy, skazujemy tego pana bez orzeczenia sądu na utratę mandatu. Pozwólmy koledze skorzystać z procedur państwa prawa. Nawet przestępca korzysta z domniemania niewinności do momentu uprawomocnienie się wyroku. Wznieśmy się ponad podziały polityczne i zagłosujmy zgodnie ze swoim sumieniem.W rozstrzygnięciu sprawy nie pomogła ocena komisji prawa i samorządności, której zadaniem było przygotowanie opinii dla Rady o projekcie uchwały. Okazało się bowiem, że spośród czterech członków komisji dwóch było za a dwóch przeciw projektowi.
Jako pierwszy w dyskusji zabrał głos sam zainteresowany - radny Jan Tandyrak.
-
Ponieważ sprawa dotyczy mojej osoby, chciałbym wyłączyć się z dyskusji i głosowania - powiedział. -
Jednak by obalić twierdzenia, że w Radzie Miasta jestem by pobierać dietę, deklaruję, że jeżeli omawiany projekt uchwały zyska akceptację Rady, to do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd administracyjny, chciałbym tę dietę przekazywać na rzecz fundacji „Mam Marzenie”. Jako pierwszy z przeciwników przyjęcia uchwały głos zabrał Jarosław Szostek, członek klubu radnych „Ponad Podziałami”, ale formalnie członek Platformy Obywatelskiej.
-
Wnioskuję, by głosowanie odbyło się w sposób jawny, imienny - powiedział. -
Chciałbym, aby wszyscy mieszkańcy Olsztyna wiedzieli, jak głosowaliśmy w tej sprawie. Jak dla nas ważna jest sprawa jednej osoby ponad interes mieszkańców. Przypominam, że jeżeli Rada podejmie uchwałę koszty procesu spadną na miasto, a więc pokryje je podatnik. Wydaje mi się to jak najbardziej nieuzasadnione. Potem Szostek odniósł się do podniesionego przez Halinę Ciunel zarzutu o polityczność sprawy.
-
Tandyrak jest radnym PO, przedstawicielem rządu w terenie jest wojewoda warmińsko-mazurski rządu Platformy Obywatelskiej - mówił Szostek. -
Wojewoda rządu PO wygasza mandat radnego PO i koleżanka Halina Ciunel stawia zarzut, że sprawa jest polityczna. Więc jeżeli to jest polityczne podejście jednego członka PO przeciwko drugiemu członkowi PO, to przyznam, że ja się w tym gubię... Moim zdaniem rząd RP stosuje prawo, a prawo jest jednoznaczne. Jeżeli radny prowadzi działalność gospodarczą na mieni gminy, a z taką sytuacją mamy do czynienia w tej sprawie, to musi nastąpić wygaszenie mandatu. Jednak „grupa interesów” zagłosowała przeciwko temu wygaszeniu. Wojewoda jednak mandat wygasił. Nie sądzę, aby przeciwko radnemu Tandyrakowi sprzysięgły się wszystkie siły w tym kraju. Wojewoda pokazał, ża nawet okrutne prawo trzeba stosować. Dalej z ust radnego padły stwierdzenia o osobistym interesie radnego Tandyraka w podejmowaniu decyzji o wysokości stawek czynszowych gruntów i dzierżaw tych gruntów. Wspomniał też o stosowaniu wobec Tandyraka innych kryteriów oceny niż wobec innych radnych. Przypomniał, że w sprawie odwołania Bożeny Marcinkowskiej ze stanowiska dyrektora szpitala wojewódzkiego radni PO nie mówili o domniemaniu niewinności. -
Zagłosowali za odwołaniem, bo o to prosił marszałek Protas - powiedział. -
A gest Tandyraka z przekazaniem diety na cele charytatywne jest gestem „pod publiczkę”Na wypowiedzi radnego Szostka reagował na bieżąco przewodniczący Rady Miasta Zbigniew Dąbkowski (PO). M.in. zarzucił Szostkowi, że nie mówi prawdy w sprawie wpływu radnego Tandyraka na ustalanie stawek czynszów i podejmowanie decyzji o dzierżawie gruntów.
-
W tych sprawach decyzja należały do kompetencji dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg Mostów i Zieleni, a nie radnego Tandyraka - mówił przewodniczący. -
Dzisiaj zaś nie rozstrzygamy o winie czy niewinności. Są wątpliwości, więc korzystamy z możliwości, jaką wskazał nam wojewoda. Chcemy tylko, aby niezawisły sąd sprawdził, czy to bardzo restrykcyjne wobec nas samorządowców prawo jest zgodne z konstytucją. W końcu wymiana zdań pomiędzy radnym Szostkiem a przewodniczącym Dąbkowskim nabrała charakteru słownej scysji. To nie spodobało się większości radnych. Wypowiadali się na ten temat radni Leszek Araszkiewicz (PiS), Mirosław Gornowicz i Joanna Sosnowska (PO). Ta ostatnia zarzuciła Szostkowi, że na forum rady przenosi prywatną wojnę z Janem Tandyrakiem.
Jak podzielona jest w tej sprawie Rada Miasta pokazały głosowania.
Jako pierwszy głosowano wniosek radnego Szostka o głosowanie imienne, jawne. Za wnioskiem było 12. radnych, ale dokładnie taka sama liczba była przeciwna. W tej sytuacji wniosek nie przeszedł.
Najważniejsze głosowanie zakończyło się wynikiem korzystnym dla Jana Tandyraka. 13. radnych było za przyjęciem uchwały, 10. było przeciwnych, zaś 1 osoba wstrzymała się od głosu. Za przyjęciem uchwały głosowali radni PO. Wsparł ich radny niezrzeszony Stanisław Szatkowski. Przeciwni uchwale byli radni PiS i klubu „Ponad Podziałami”.
„Sprawa radnego Jana Tandyraka” zapewne wróci na forum Rady Miasta za trzy, cztery miesiące. Bo tyle czasu potrzebuje sąd administracyjny na wydanie wyroku.
Z D J Ę C I A