ROZMAWIA: DANUTA OHEROW-CHĘTKO
- Z przewodniczącym Rady Miasta Panem Zbigniewem Dąbkowskim chcielibyśmy dzisiaj porozmawiać przede wszystkim o tym, co się dzieje w Radzie Miasta? Panie Przewodniczący, są tak sprzeczne doniesienia różnych mediów na temat tego, co się dzieje w Radzie Miasta. Przyznam, że z prawdziwym szacunkiem patrzyłam jak Panowie, tzn. Pan i Prezydent Małkowski, dwaj rywale w wyborach samorządowych, podali sobie ręce i stworzyli wspólną koalicję samorządową, koalicję Platformy Obywatelskiej z komitetem wyborczym Pana Prezydenta „Po Prostu Olsztyn”. Trwało to długo, widocznie rodziło się w bólach, a w tej chwili - ja nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy koalicja jeszcze istnieje? Jak to jest?- Koalicja istnieje. Tu chciałem powiedzieć, że wszystko co się długo rodzi i rodzi w bólach, to wszystko jest dobre. Dzisiaj można powiedzieć, że nie ma jakichś negatywnych ocen funkcjonowania tej koalicji. Ale koalicja to jest, jak Pani wspomniała, porozumienie 15. osób: 5 osób reprezentujących klub „Po Prostu Olsztyn”, 10 osób z klubu Platformy Obywatelskiej plus Pan Prezydent Czesław Jerzy Małkowski i, co było też bardzo istotne, pan wiceprezydent Grzymowicz, który był bardzo ważną postacią, bardzo ważną osobą w momencie zawierania tej koalicji...
- Którego już nie ma.
- Którego już nie ma i przyznam, że te wszystkie perturbacje związane z odejściem Pana Grzymowicza, z formą odejścia tego człowieka, który sześć ostatnich lat swojego życia poświęcił na pracę w Radzie, również jako radny i jako wiceprezydent...
- Dla przypomnienia, Pan wiceprezydent Grzymowicz był również radnym...- Tak, tak, od 98. roku był radnym...
- Stracił mandat...- Stracił mandat. I tu miałem chyba największy żal (we mnie się zrodził), że przecież to my, ta nasza piętnastka zadecydowała o tym, że przyjęliśmy rezygnację pana Grzymowicza z mandatu radnego. I wówczas, poniekąd, przyjęliśmy na siebie odpowiedzialność za to, co się z panem Grzymowiczem stanie. I moim zdaniem, w jego dotychczasowej pracy, w jego dotychczasowych dokonaniach, nie było nic, co mogłoby stanowić o jego odejściu. Zawsze można powiedzieć, że straciłem zaufanie do pewnego człowieka. Tylko, że jeżeli z tym człowiekiem budowałem całą kampanię wyborczą... Można dzisiaj powiedzieć, że wiele osób zagłosowało na komitet „Po Prostu Olsztyn”, bo wiedziało, że jednym z liderów tych list jest fachowiec - fachowiec, którego poczynania w mieście odbierane były bardzo pozytywnie i oddało swoje głosy własnie na klub „Po Prostu Olsztyn”. I forma odejścia pana Grzymowicza, niestety, pozostawiała wiele do życzenia. Ale tutaj chcę jednoznacznie powiedzieć: zapisy umowy koalicyjnej dawały każdej ze stron możliwość swobodnego doboru partnerów. My mogliśmy zaprotestować, w sposób jednoznaczny, i taki swój protest wyraziliśmy, ale nie mogło być to podstawą do zerwania koalicji. Dlatego też dwie osoby z tej koalicji, to jest radny Jarosław Szostek i radny Mirosław Gornowicz...
- Z klubu „Po Prostu Olsztyn”...- Tak... z koalicji wystąpiły.
- I co się stało?- W tym momencie, biorąc czysto arytmetycznie, koalicja w Radzie Miasta liczy sobie 13 osób.
- To nadal jest przewaga jednoosobowa.- To nadal jest przewaga. W poprzedniej kadencji ta koalicja liczyła - praktycznie przez całą kadencję - 13 osób. Ale, co chciałbym wyraźnie powiedzieć Pani i Państwu? My się rządzimy trochę innymi prawami niż Sejm. My nie musimy liczyć głosów, my nie musimy ściągać radnych, jeśli gdzieś wyjadą, czy są w szpitalu, czy na zwolnieniu, po to, żeby przeforsować jakieś głosowanie. Bo takich głosowań, gdzie jest wymagana bezwzględna większość ustawowego składu Rady nie ma tak wiele. One na pewno będą istotne przy budżecie i, tak naprawdę, czy ta koalicja jeszcze istnieje, czy ma wspólną wizję rozwoju miasta, przekonamy się właśnie wtedy, kiedy będziemy przyjmować wieloletni plan inwestycyjny, nad którym teraz usilnie pracujemy (a WPI jest podstawą do stworzenia budżetu na rok 2008.) Obiecaliśmy sobie w ubiegłym roku, i tu nie ma żadnej tajemnicy jeśli chodzi o pana prezydenta Małkowskiego i klub „Po prostu Olsztyn”, że krytycznie ocenimy budżet na rok 2007. Mieliśmy świadomość, że w większości był przygotowany przez urzędników. Udział radnych tamtej kadencji (ja przecież byłem radnym tamtej kadencji), nasz udział w tworzeniu tego budżetu był praktycznie znikomy.
- Z czego to wynika?- Z procedury. Bo w chwili, gdy trwała procedura uchwalania budżetu skończyła się kadencja. Prezydent przedstawiał budżet 15. listopada, czyli już po wyborach. I my oceniliśmy go bardzo surowo i na pewno nie jest to budżet Rady, tej Rady, która jest w tej chwili.
- Czyli, będą boje...- Myślę, że nie boje, ale mamy, jako Platforma Obywatelska, jako klub radnych Platformy Obywatelskiej, kilka sztandarowych zadań, które chcielibyśmy pokazać w mieście, jak ono powinno funkcjonować. I idziemy w kierunku nierozdrabniania zadań, ale większej komasacji, żeby było widać, że jeżeli robi się jakieś zadanie na osiedlu, to żeby mieszkańcy to odczuli.
- A jakie macie wobec tego Państwo poparcie ze strony pozostałych klubów w Radzie?- Uważam, że udział radnych w Radzie Miasta był odzwierciedleniem wyniku wyborów. Ja w każdym bądź razie osobiście do tego dążyłem, żeby w prezydium Rady byli reprezentanci wszystkich klubów radnych (i to nam się udało), żeby komisje Rady Miasta były też obsadzane nie kluczem przynależności do poszczególnych klubów, czy przynależności do partii politycznej, ale kompetencji.
- Czy to uspakaja atmosferę współpracy?- Tak, uspakaja. I proszę sobie wyobrazić, że mimo to, że pan Mirosław Gornowicz, profesor ekonomii, ekonomista, prodziekan wydziału Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego odszedł z koalicji, nikt nie rozmawia o tym, żeby dokonać zmiany na stanowisku przewodniczącego komisji budżetu i finansów, bardzo istotnego i ważnego w Radzie Miasta Olsztyn. Wiemy doskonale, że pan Mirosław Gornowicz jest praktycznie jedyną osobą, która jest w stanie merytorycznie pracami tej komisji pokierować.
- To mnie cieszy, ale martwi mnie inna sprawa. Dosyć głośno w Olsztynie mówi się o takiej trudnej sytuacji, jaka zaistniała w Radzie Miasta, a mianowicie tej, że wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej została odsunięta od zarządzania olsztyńskim szpitalem wojewódzkim. Z jednej strony nie może pełnić stanowiska dyrektora szpitala, z drugiej - może pełnić tak odpowiedzialną funkcję jaką jest wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej. No to jak to jest, Panie Przewodniczący?- To była ocena jednego organu, czyli prokuratury. To prokuratura, która postawiła te zarzuty pani radnej Marcinkowskiej uznała, że takie sankcje muszą być wobec niej zastosowane. Dzisiaj możemy mówić może o niedoskonałości prawa w tym zakresie, ale z drugiej strony proszę pamiętać o zasadzie domniemanej niewinności. Przytoczę tutaj przypadek podobnych oskarżeń, które zostały skierowane do byłego prezydenta Łodzi pana Czepułkowskiego
[sprostowanie redakcji Olsztyn24: wiceprezydentem Łodzi, o którym wspomniał Przewodniczący Dąbkowski był Marek Czekalski]. Procedury, procesy trwały ponad 6 lat. W ostatecznym procesie wiceprezydent Łodzi został totalnie oczyszczony z zarzutów. Człowiekowi zniszczono życie. Tam był również jakiś zarzut przyjęcia korzyści majątkowej. Po 6. latach żmudnych procesów człowiek został oczyszczony z zarzutów. Niestety, jego życie publiczne diametralnie legło w gruzach, totalnie się zmieniło. Tutaj jednak chciałbym, żebyśmy byli bardzo powściągliwi. Do czasu, dopóki sąd nie wypowie się w tej kwestii, to czy dana osoba bierze udział w posiedzeniach Rady, bądź nie, zależy tylko i wyłącznie od niej. Nie ma żadnych uregulowań zewnętrznych...
- Panie Przewodniczący. Między faktem „bierze udział w posiedzeniach” a „prowadzi posiedzenia i pełni funkcje wiceprzewodniczącej” jest, w moim przekonaniu, ogromna różnica. Ja nie przekonuję Pana, że należy krzywdzić ludzi, czasami niesłusznie. Historię, którą mi Pan opowiedział znam, natomiast, czy nie należałoby chociaż odrobinę usunąć się w cień z tego chociażby powodu, że takie zarzuty są. To jednak czyni, nie wiem czy niewiarygodną, pracę Rady? Może mniej, może... z tym znakiem zapytania? Wielu ludzi zadaje sobie to pytanie?- Aż tak daleko bym się nie posuwał. Na dzień dzisiejszy pani radna Marcinkowska bierze udział w posiedzeniach Rady, była na Radzie, ale posiedzeń nie prowadzi. I myślę, że mamy jakieś takie wewnętrzne, swoje porozumienie, że do czasu, dopóki się to nie wyjaśni, ja chyba nie będę korzystał z tego, żeby Pani Bożena Marcinkowska Radę prowadziła i mam nadzieję, że uda się to tak zorganizować, że nie będzie takiej konieczności i potrzeby.
- To na pewno uspokoi nastroje, a to też jest dosyć istotne, bo to jest przecież nasze miasto. Panie Przewodniczący, drugi temat to są ulice naszego miasta. Nie można powiedzieć, że w mieście nic się nie dzieje. Owszem, dzieje się. Dzieje się sporo. Tyle tylko, że strasznie dużo jest emocji wokół ulic budowanych w mieście. Sielska, w tej chwili, zna Pan temat, więc nie będę go wyłuszczała... Protesty mieszkańców. Firma, która twierdzi, że winne są samochody! Przyznam, że mnie to rozśmiesza, w pewnym sensie. Ulica 3 Maja, też afery... Jedna firma się nie sprawdziła, druga firma się nie sprawdziła... Czy można jakoś inaczej, a może lepiej przygotowywać te przetargi, żeby nie było takich sytuacji? Czy to jest niezależne od Państwa?- Myślę, że to jest niezależne, bo ustawa mówi jednoznacznie, że jedynym kryterium jakie jest brane pod uwagę jest cena. I przenosi się to, że w samorządach pieniędzy nie jest za dużo. Ale ja powiem coś z życia... Biednego nie stać, żeby robić w ten sposób, żeby robić tanio. Bo jeśli coś się stanie, to siłą rzeczy, bardzo szybko wymaga później interwencji. Taki jest w tej chwili przypadek ulicy Sielskiej. Ale tutaj przypomnę, że właśnie jednym z takich poziomów dyskusji, różnicy zdań między wiceprezydentem Grzymowiczem a prezydentem Małkowskim była właśnie sprawa ulicy Sielskiej, jej wykonawstwa, oraz wykonawstwo ulicy 1 Maja, Dybowskiego, Bałtyckiej, czyli to, co było wykonywane przez firmę Rogbud. Pan prezydent Grzymowicz jednoznacznie wskazywał i my jako radni wspieraliśmy go w tym działaniu. Bieżące monitorowanie i ocena pracy zarówno przy ul. Sielskiej, już później jak została wykonana, oraz na tych ulicach robionych przez Rogbud, wskazywały jednoznacznie, że w pewnym momencie trzeba było postąpić inaczej: zdjąć firmę Rogbud z realizacji tych inwestycji, wprowadzić nasze firmy, które i tak w ostateczności te inwestycje realizowały. Nasze rodzime firmy olsztyńskie.
- Czy to podrożyło inwestycję?- Nie mogło podrożyć, z uwagi na to, że było zakontraktowane.
- Pogorszyło?- Nie. Ja uważam, że pewnych rzeczy udało się uniknąć. Bo wówczas, przy przejmowaniu inwestycji, gdzie zaglądano w pewne newralgiczne jej punkty, od razu dokonano oceny złego wykonawstwa bądź braku wykonania pewnych rzeczy. I to zostało na tym etapie usunięte i wykonane. Uważam, że dzięki temu to jest wykonane lepiej. Ale w tym momencie wypowiadam się o Rogbudzie. Jeśli chodzi o ul. Sielską... Otóż, przysłowiowe wciskanie ludziom, że mają złe samochody i to samochodu hałasują, a nawierzchnia dlatego jest doskonała bo głośna, to chyba jest jakieś nieporozumienie... Jeżdżę trochę samochodami, nie tylko po Polsce, ale i po Europie, i firma Kirschner wykonuje tam te realizacje... Tam coś takiego jest nie do przyjęcia. My budujemy w standardach europejskich, za duże pieniądze...
- I co będzie z ulicą Sielską, Panie Przewodniczący?- Moim zdaniem, nie ma innego wyjścia, jak firma Kirschner musi zdjąć wierzchnią warstwę i położyć taką, która będzie spełniała wszystkie wymogi.
- Czy potraficie Państwo do tego doprowadzić?- Na ostatniej Radzie Miasta przegłosowaliśmy wnioski o przeprowadzenie kontroli przez Komisję Rewizyjną.
- To jest pocieszające dla mieszkańców Sielskiej. Nie chciałabym tam mieszkać. A czy wytłumaczy mi Pan, na czym polega problem Gruszowych Sadów i drogi do Gruszowych Sadów?- Dzisiaj powiem tak: tego problemu jeszcze nie ma, bo wieloletni plan inwestycyjny (nad nim w tej chwili pracujemy) przewiduje budowę drogi dojazdowej do osiedla Gruszowe Sady, ale finansowanie tej inwestycji przewiduje udział mieszkańców. Jest to na poziomie, o ile dobrze pamiętam, 150-160 tys. złotych. W ogóle przyjęliśmy pewne zasady realizacji inwestycji w osiedlach domków jednorodzinnych, tam gdzie powstają nowe budynki, na zasadzie partycypacji.
- A ile jest tych domów jednorodzinnych?- Nawet nie wiem, ile tam tych domków jest, ale nie jest ich dużo.
- Ale istnieje potrzeba wykonania drogi?- Ależ oczywiście! Oczywiście, że tak. My musimy już przyjmować trochę inne standardy funkcjonowania. Powiedział bym tak, jak premier, że „biednie, to nie znaczy po dziadowsku”. Jeżeli ktoś dzisiaj wybuduje dom, to trudno, żeby przez kolejne dwa lata wychodząc z domu zakładał reklamówki, bo nie może dojść do komunikacji miejskiej. A takie sytuacje miały miejsce. Ale stworzyliśmy, uważam, bardzo przejrzysty i wygodny system współfinansowania przez mieszkańców...
- Oni się na to zgadzają?- Tak. Oczywiście, że tak. Proszę Panią, przecież ja nie tak dawno, półtora roku temu przeprowadziłem się na Redykajny. Wykończyłem dom. W tym domu zamieszkałem. Wykonałem ulicę.
- Też Pan współfinansował?- Ależ oczywiście. Ja dokonałem wpłaty ponad 50 tys. złotych, bo przy tej ulicy mieszkam sam. Jest to jakieś odgałęzienie głównej ulicy. Partycypowałem w komitecie, dałem dokumentację i nie było żadnej sensacji!
- Panie Przewodniczący, a kto powinien partycypować w chodnikach, np. od Hali Uranii, aż do skrzyżowania z Kościuszki? Jest tam tak stary, brzydki chodnik...- No, nie... Pani Redaktor, to jest zupełnie inna rzecz.
- Czy mieszkańcy też powinni partycypować?- To wykonuje miasto za swoje pieniądze.
- A kiedyś wykona?- Wykona, wykona. Proszę mi wierzyć, że sprawę chodników, uważam, załatwimy w przyszłym roku kompleksowo w całym mieście.
- Wierzę Panu, bo już kilka razy obiecał Pan coś i dotrzymał obietnicy!- W całym mieście sprawę chodników załatwimy na pewno.
- A proszę mi powiedzieć, jakie są Państwa plany co do nowych dróg, które mają powstać w obrębie Olsztyna, które rozładowały by korki. Bo wersje są różne, co chwilę inne, internauci co innego, Rada co innego, a może wszyscy tak samo?- Mam nadzieję, że różnica zdań wynika tylko i wyłącznie z dostępu do pewnej wiedzy, informacji. Otóż, dzisiaj zadaniem priorytetowym dla Olsztyna rzeczywiście jest obwodnica. Tylko, że obwodnica nie załatwia nam ruchu lokalnego. Zwłaszcza, jeżeli ona będzie odsunięta od miasta, a takie są w tej chwili założenia. Obwodnica nie przejmie nam ruchu wewnętrznego. Ona załatwi nam ruch zewnętrzny i przejazd TIR-ów przez miasto. My dzisiaj, tutaj w centrum, nie zauważamy tej ilości TIR-ów, które jadą jednak do Michelin. Zresztą ta fabryka jest nadal w rozbudowie. Tam ta ilość samochodów będzie naprawdę potężna. I te samochody muszą wyjść z miasta. One nie mogą wjechać ani w ulice Towarową, ani w Leonharda, ani w Synów Pułku. I przebieg obwodnicy jest właściwie priorytetem pod Michelin. Michelin będzie bezpośrednio połączony dojazdem z obwodnicą.
- A jest szansa, że ta obwodnica się pojawi?- Obwodnica będzie. Ja przypomnę, że nawet na inauguracji roku akademickiego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego był obecny Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad. To jest bardzo istotne i ważne, że on tutaj się pojawił. On jest w randze ministra...
- Jak Pan czasowo to określi?- 2011 - 2012 ta obwodnica ma być już wykonana. Miasto partycypuje tam, ma swój udział, ale nie taki istotny. Dla nas ważne są nasze drogi wewnętrzne, obwodnice tzw. wewnętrzne.
- A co, właśnie, w tym względzie?- Tak historycznie patrząc... Ulica Obiegowa, która w planach perspektywicznych rozwoju miasta pojawiła się już w latach 70... Chcemy ją realizować, w jej przebiegu, do ul. Piłsudskiego.
- Od...- Od ul. Pstrowskiego... Sikorskiego-Pstrowskiego. I ma to swoje znaczenie dla przebudowy centrum konferencyjno-wystawienniczego, jakie będzie przy Uranii. W ogóle chcemy położyć bardzo duży nacisk na ul. Piłsudskiego. To ma być główna arteria miasta, oś, wokół której miasto będzie się rozwijało. To już dzisiaj, siłą rzeczy, jest, ale chcemy uniknąć tej sytuacji, jaka zdarzyła się z Alfą. Obiekt, który w różny sposób jest oceniany, ale myślę, że tego typu architektura nie powinna być w centrum miasta, bo to nie przystaje do tej formuły.
- Tak samo, jak nie powinna być ta „Biedronka” na Piłsudskiego...- To prawda. Dlatego chcemy iść w bardziej odważny rozwój w mieście. Uważam, że przychodzi pora na podejmowanie bardzo odważnych decyzji.
- Czy nam wystarczy parkingów na tego typu przedsięwzięcia jak to centrum konferencyjne?- Tam będą również parkingi. Będą miejsca do zatrzymywania się, ale wchodzimy również w budowanie parkingów wielopoziomowych. Dzisiaj musimy zmienić myślenie o mieście. Jeszcze kilka lat temu pracowaliśmy nad tym, aby te nieszczęsne odpady, które dzisiaj są zmorą Olsztyna (mówię o odpadach komunalnych)... myśleliśmy, że będziemy bardzo nowocześni, jeżeli wybudujemy zakład unieszkodliwiania odpadów poprzez segregację. Dzisiaj fakt, że nie możemy znaleźć tej przysłowiowej „dziury w ziemi”, którą okoliczne gminy chciałyby wziąć na swój teren, gdzie można by było zrobić to składowisko (już po segregacji) powoduje, że musimy wejść w nową technologię, czyli w spalarnię. My nie mamy innego wyjścia. Jest to przedsięwzięcie, które kosztuje potężne pieniądze...
- Ale rozwiązuje problemy...- Dokładnie. Rozwiązuje problem nasz i wszystkich okolicznych gmin.
- Panie Przewodniczący, skoro nasza rozmowa zmierza ku końcowi...- Ale powiem jeszcze o jednej ulicy, o tej, która będzie priorytetem już od następnego roku. To jest ulica Artyleryjska. Ona połączy nowe rondo, rondo Rodła (ono jeszcze nie jest nazwane, ale już ma taką roboczą nazwę)... czyli od nowej Sielskiej, alei Schumana, ronda Rodła, idziemy aż do ul. Partyzantów, Wojska Polskiego. Tam będą budowane dwa wiadukty, jeden estakadowy nad Łyną, który będzie miał zjazd na Stare Miasto, żeby zostawić skomunikowanie na Stare Miasto i z ul. Wyzwolenia. I drugi totalnie przebudowany przejazd nad torami kolejowymi w ulicy Partyzantów - 1 Maja. I to jest priorytetowa inwestycja. Trochę nas zasmuciła decyzja Urzędu Marszałkowskiego, który, niestety, nie przewiduje dofinansowania do kategorii dróg wojewódzkich. I tutaj musimy włożyć dużo starań i wysiłku, żeby przekonać zarząd województwa, że ta ulica, ulica Artyleryjska, rozwiązuje poważny problem komunikacyjny w mieście. I myślę, że większych kłopotów z tym nie będzie.
- Podsumowując... W zasadzie można by powiedzieć, że gdyby wszystko udało się zrealizować, gdyby to się spełniło, to można by mówić o sukcesie zarządzających miastem...- Chciałbym, żebyśmy wszyscy uzmysłowili sobie jedną, podstawową rzecz. Środki unijne wchodzą dopiero od przyszłego roku. Tak naprawdę ten strumień setek milionów, czy nawet miliardów euro, który przychodzi na ścianę wschodnią, na województwo warmińsko-mazurskie będzie od przyszłego roku. Zaniedbania w infrastrukturze są od 45. roku. I dzisiaj my nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrobić od razu. A proszę pamiętać - na samorządzie ciąży oświata, której stan musimy również podnosić, czyli obniżać ilość uczniów w klasach, podwyższać poziom kształcenia, stwarzać warunki, żeby młodzież nie musiała rywalizować po lasach, tylko otwierać im nowe boiska. I my to teraz robimy. Powodujemy jedną podstawową rzecz (mieszkańcy uważają to dzisiaj za normalne i niezauważalne), otwieramy nowe obiekty sportowe, które nie są o godzinie 15. zamykane na kłódkę... przychodzi przysłowiowy „stróż, cieć”, zamyka na gruby łańcuch i kłódkę... Te obiekty są otwarte do późnych godzin wieczorowych, do godz. 22. Wszystkie obiekty sportowe, które będą w tej chwili uruchamiane przy szkołach (bo uważamy, że tam one powinny mieć swoją lokalizację ze względu na możliwość monitorowania co się na tych obiektach dzieje), będą udostępnione całej młodzieży w mieście i - to ważne - bezpłatnie!
- Czy to się uda?- To już się udaje. Proszę jechać na Jeziołowicza, gdzie ostatnio otworzyliśmy placówkę. Jest pełne „obłożenie” i młodzież tam naprawdę rywalizuje ze sobą.
- Będziemy trzymać kciuki.- Dziękuję bardzo.
Z D J Ę C I A