Zbigniew Staniszewski nie próżnuje i zgodnie z zapowiedzią realizuje pełny program cyklu mistrzostw Europy strefy centralnej w rallycrossie. Druga runda cyklu odbędzie się w Austrii, na torze Wachauring w Melk.
Na liście zgłoszeń klasy supercars, obok Staniszewskiego w Fordzie Fiesta RX, widnieje siedmiu kierowców. Do tradycyjnej rywalizacji Staniszewskiego z Alesem Fucikiem planuje włączyć się grupa lokalnych kierowców oraz mistrz Niemiec Werner Gurschler.
- Melk to mój ulubiony tor - mówi Zbigniew Staniszewski. - Jest bardzo szybki. Zakręty pokonuje się z ogromnymi prędkościami. Ważne są dohamowania, kiedy ze 180 schodzimy do 40 km na godzinę i wjeżdżamy w wąską partię zakrętów lewy-prawy zwaną by-passem. Trudny tor, bo trzeba umieć obliczyć prędkość do zakrętów, czy też miejsca, w których należy rozpocząć hamowanie z tzw. bomby. Są też na torze dwa szutrowe zakręty, które też pokonuje się z ogromnymi prędkościami, powiedźmy 120 km na godzinę. Jedzie się uślizgiem na oponie typu slick, czyli prawie bez bieżnika. Ale ja to bardzo lubię, pasuje mi to jak ulał. Czuję się jak ryba w wodzie na tym torze, mimo że jeszcze tam nie wygraliśmy. Startowaliśmy tam już trzy razy i jedziemy wreszcie wygrać. Będzie to bardzo trudne, gdyż wystartuje czterech krajowych mistrzów: Polski, Czech, Austrii i Niemiec. Będzie razem osiem samochodów supercars, będzie wojna. Jednak jesteśmy perfekcyjnie przygotowani technicznie, mentalnie, sportowo i pod każdym względem. Jedziemy zrobić dobry wynik, najlepiej przywieźć komplet punktów. Chcemy kolejny, szósty już raz, zdobyć tytuł mistrza Europy strefy centralnej. Jestem pełen energii, nie mogę się doczekać na Melk.