Waldemar Porwal przy mechanizmie zegara (fot. Jacek Kowalski) |
Więcej zdjęć »
Daleko w cieniu sławnych zabytków są wieże zegarowe obiektów specjalnego przeznaczenia - w Olsztynie na dachach starych koszar czy byłego sanatorium przeciwgruźliczego - obecnie szpitala (przy ul. Jagiellońskiej, w malowniczym otoczeniu lasu).
Zegar szpitalny miał więcej szczęścia niż te koszarowe. W ubiegłym roku, akurat w rocznicę stu lat istnienia placówki medycznej, został odremontowany i podobnie jak kiedyś zaczął odmierzać czas. Teraz mija kolejny rok w jego żywocie.
Warto wiedzieć, że zegar wyprodukowano w sławnej przed wiekiem berlińskiej fabryce Rochlitza. Zegary z tej samej fabryki można spotkać na wielu ważnych obiektach w regionie - zdobią ratusze i kościelne wieże.
Szpitalny zegar znajduje się na piątej kondygnacji budynku, w ciasnej, czterokątnej wieżyczce. Wiodą do niego piękne, secesyjne schody z metalową balustradą. Wejście przypomina wnętrze luksusowego hotelu. Jeśli nie ma nad tym opieki konserwatora zabytków - byłaby to duża strata w rejestrze zabytków Olsztyna.
W pracy zegara ważne są m.in. stalowe liny z ciężarkami w kształcie walców. Za kwadranse i godziny odpowiadają ciężary o wadze 40 kg każdy, a za chód zegara - ciężar o wadze 20 kg. Mechanizm zegara uruchamia się korbą. Przy pokręcaniu nią pomaga system przekładni. Wiekowy zegar wymaga stałej troski - naoliwiania i nakręcania co cztery dni. W uruchomieniu starego mechanizmu pomagał Waldemar Porwal - mistrz z 30-letnim doświadczeniem, dla którego zegary nie stanowią żadnej tajemnicy, a do tych starych ma najwięcej sentymentu.
Szpitalna klatka schodowa, wejście do zegarowej wieży i sam zegar zasługują na uwagę.
Z D J Ę C I A