Jak Lidia Staroń zarobiła kilkaset tysięcy złotych. Ustawa, nad którą pracowała, pozwoliła jej uwłaszczyć się na lokalu.
Lidia Staroń z Olsztyna jest posłanką PO już drugą kadencję. W poprzedniej reprezentowała klub nad pracami przy nowelizacji prawa spółdzielczego.
– Cofnięto jej rekomendację – mówi Grzegorz Dolniak, wiceszef Klubu PO. Jej miejsce zajął Łukasz Abgarowicz, dziś senator PO.
– Były jakieś niepotwierdzone informacje, że pani poseł może być stroną w pracach nad tą ustawą – mówi Abgarowicz.
Zagadka wyjaśniła się latem tego roku. Do Urzędu Miasta w Olsztynie wpłynął akt notarialny podpisany między Spółdzielnią Mieszkaniową Pojezierze a Lidią i Ryszardem Staroniami. Dzięki znowelizowanej ustawie posłanka uwłaszczyła lokal usługowy na gruncie, który wart jest kilkaset tysięcy złotych. Zapłaciła 749 zł.
To pawilon, który Staroń wybudowała z trójką innych osób w połowie lat 90. Lokal usługowy stanął na gruncie, który spółdzielnia Pojezierze miała w wieczystym użytkowaniu od miasta. To atrakcyjna działka blisko centrum Olsztyna.
Inwestycja była ryzykowna. Spółdzielnia mogła bowiem zażądać zwrotu dzierżawionego gruntu – oddając pieniądze za pawilon. W 2000 roku Staroń została członkiem spółdzielni.
– Dwukrotnie składała też wniosek o wykup gruntu. Został odrzucony – mówi Wiesław Barański, prezes Pojezierza. Gdy na początku 2007 roku było już wiadomo, że nowe prawo spółdzielcze zostanie przez Sejm przegłosowane, Staroń wysłała do Pojezierza pismo, w którym straszyła prokuraturą. Obawiała się, że spółdzielnia może wykupić od miasta grunt, na którym stoi jej pawilon.
– Musiałaby nam wówczas oddać przy uwłaszczeniu pieniądze, które spółdzielnia zapłaciłaby za działkę miastu – mówi prezes Barański.
– To byłoby kilkaset tysięcy złotych – dodaje. Pojezierze ziemi nie kupiło. Kiedy pytamy dlaczego, Barański milczy.
W lipcu 2007 roku prezydent podpisał znowelizowaną ustawę o prawie spółdzielczym. W 2008 roku Staroń razem z osobami, które wybudowały pawilon, uwłaszczyła się na gruncie.
– W 2007 roku mówiono nam o tym pawilonie, ale nie było potwierdzenia tych informacji. To, co zrobiła pani Staroń, to jeden wielki skandal. Brak mi słów. Nie o to w tej ustawie chodziło – komentuje Abgarowicz. Ale w 2007 roku Klub PO nie był zainteresowany wyjaśnieniem sprawy pawilonu. W kancelarii marszałka Sejmu odnaleźliśmy pismo, które w kwietniu 2007 roku wysłała spółdzielnia Pojezierze. „Ponieważ projektodawcą nowelizacji ustawy jest pani posłanka Lidia Staroń, zgłaszamy wątpliwości co do obiektywizmu i bezstronności jej osoby (...). Proponowana nowelizacja umożliwi uwłaszczenie się (pani Staroń – red.) na gruncie o powierzchni 1320 mkw. praktycznie bez opłat”. Pismo utknęło w komisji etyki poselskiej.
Posłanka nazywa absurdem twierdzenie, że zyskała na nowelizacji ustawy.
– Takie pomówienia rozpuszczało lobby prezesów spółdzielni, ponieważ ta nowelizacja znacznie ukróciła ich samowolę i bezkarność – mówi „Rz” Staroń.
– Moje prace w komisji nigdy nie przekładały się na moją osobistą sytuację. Nowelizacja ustawy, przy której pracowałam, dotyczyła zwiększenia praw członków spółdzielni, upodmiotowienia ich, a najkorzystniejsze rozwiązania dotyczyły mieszkań lokatorskich. Ja od 2000 r. posiadam własnościowe prawo do lokalu użytkowego i w każdym momencie mogłam złożyć wniosek o ustanowienie odrębnej własności. Mogłam to zrobić, na długo zanim jeszcze trafiłam do parlamentu.