Podróże są marzeniem niemal każdego z nas. A szczytem tych marzeń jest podróż dookoła świata. Niewielu, z wielu względów, ją odbywa. Inni, których zżera ciekawość świata, poznają go poprzez literaturę, film i teatr. Mieszkańcy Olsztyna mogą wyruszyć w drogę wraz z zespołem aktorów teatru Jaracza, przewodzonym przez doświadczonego w scenicznych wyprawach Artura Steranko. A to za sprawą Joanny Kowalskiej (tekst i dramaturgia) i reżysera, Piotra Ratajczaka, którzy proponują nam uwspółcześnioną wersję przygód opisanych przez Juliusza Verne’a w 1872 roku.
Dostajemy bardzo dynamiczne przedstawienie, pełne humoru, ożywione piosenkami i tańcem. Scenę z zespołem Gospel zaliczyłbym do teatralnego mistrzostwa świata. Oszczędna, ciekawa scenografia Marcina Chlandy stanowi znakomite tło do popisów aktorskich, a zabawne kostiumy Katarzyny Sobolewskiej pozwalają wykonawcom wcielać się w coraz to inne role. Razi nieco zbyt nachalna dydaktyka, ale warto to wybaczyć, biorąc pod uwagę, że jest to spektakl familijny, choć z drugiej strony przydałoby się trochę wiary w mądrość młodej widowni.
Juliusz Verne chciał przekonać swoich czytelników, że różnice między mieszkańcami odległych części świata nie są tak znaczące, jak się wielu wydaje. Poznanie ich uczy tolerancji, życzliwości i współpracy. Dziś dalekie podróże są powszechne. Przybierają różne formy. Jedni wybierają tkwienie na przybasenowym leżaku w hotelu odseparowanym od mieszkańców egzotycznego kraju, zwane przekornie „all inclusive”, inni wyruszają w podróż, by poznać ciekawe miejsca, zabytkowe budowle i rdzenną ludność. Jedni zamykają się w swoim świecie, inni poszukują różnorodności. Jak pisała słusznie Olga Tokarczuk w powieści „Bieguni”, musimy być w ciągłym ruchu, gdyż tylko w ten sposób najlepiej walczymy ze złem tego świata. Poznawanie innych ogranicza konflikty i pozwala zapobiegać katastrofom, które mogą mieć przecież zgubny wpływ na wszystkich mieszkańców Ziemi.
Mimo rozwoju technologii i nauki, problemy świata z czasów Verne’a pozostają wciąż nierozwiązane. Mamy szybsze środki transportu, możemy jak w jego powieści rywalizować o to, kto szybciej dotrze w wyznaczone miejsce, ale to wcale nie ułatwia kontaktów z innymi. Wciąż się ich obawiamy. Bo tu nie czas jest najważniejszy, ani nie cel, liczy się sama podróż i oswajanie świata.
Spektakl w Jaraczu na zakończenie roku szkolnego zachęca do wakacyjnych podróży. Warto się na niego wybrać i po urlopie, bo lekcji tolerancji i dobrej zabawy nigdy za wiele. Wszak całe nasze życie to jedna wielka podróż. Obyśmy zasłużyli na końcu na podobne owacje, które zgotowali widzowie twórcom i aktorom sztuki „W 80 dni dookoła świata”. Obyśmy wszyscy zapamiętali kwestię jednej z bohaterek dramatu: „Jak to jest być wolnym, móc podróżować?”
Jerzy Szczudlik
F I L M Y