Wszystko na nic, gdy przetacza się walec Historii, a indywidualny ludzki los jest tylko liściem spadającym pod jego nieludzkie cielsko. Wiemy, że trwa jeszcze wojna. Słychać ją i mówią o niej bohaterowie najnowszego dramatu, prezentowanego w Jaraczu.
To adaptacja powieści niemieckiego pisarza Waltera Kempowskiego pt. „Wszystko na darmo”, dokonana przez znany duet teatralny Weroniki Szczawińskiej i Piotra Wawera jr. Ale mimo wojny, a właściwie coraz wyraźniejszego jej schyłku i zbliżającego się frontu, mieszkańcy dworu gdzieś w Prusach Wschodnich wydają się nie dostrzegać końca swojej epoki.
My, w odróżnieniu od nich, znamy zakończenie. Poznajemy je też po niezwykłej scenografii Marty Szypulskiej, na którą składają się głównie stare meble pozbawione niektórych nóg, jakby były wracającymi z wojny żołnierzami. W rodzinnym pruskim dworze każdy gra swoją rolę, choć porządek społeczny trwający tam od wieków zbliża się ku końcowi. Tu w wyniku przegranej wojny, w sąsiedniej Polsce w wyniku zmiany ustroju. Na półce z książkami nieczytana „Main Kampf”, a na ścianie niezauważany przez domowników portret jej autora. Czyżby to nie ich wojna? Żyli sobie w tej dalekiej krainie jak u Pana Boga za piecem, może nawet nie prosili o tę wojnę, ale dali na nią pewnie najpierw ciche przyzwolenie, a później aktywny udział w niej ojca rodu. Niegotowi na zmiany podtrzymują swój świat, jak swoje koślawe meble.
Wszyscy w tym dramacie są narratorami, powtarzają czasem po kilka razy niektóre kwestie, zamieniają się miejscami, starając się tą codzienną krzątaniną, wbrew przetaczającej się za oknami rzeczywistości, zatrzymać coś, co właśnie bezpowrotnie odchodzi, wbrew ich woli, ale w pewnym sensie na własną prośbę. Ich opowieść nie mogła skończyć się dobrze. Trudno dostrzec koniec epoki, trudno przed nim uciec.
Zarówno realizatorzy spektaklu, jak i aktorzy w pełni zasłużyli na końcowe gromkie brawa. I pewnie też na dużą scenę, chyba że ta kameralność była zamierzona, byśmy na czas przedstawienia znaleźli się wewnątrz tego znikającego pruskiego dworu.
Ten sam czas, to samo miejsce i tak samo niezwykle ciekawie opowiedziana historia w nagrodzonej niedawno „Wawrzynem” powieści Ishbel Szatrawskiej pt. „Toń”. Skomplikowane dzieje Prus Wschodnich domagają się opowieści. Dobrze, że młodzi twórcy to dostrzegli.
Jerzy Szczudlik