Ogarnia mnie gorzki śmiech. Ostatnio usłyszałam w Polskim Radiu wiadomość o kolejnych badaniach dotyczących szkodliwości palenia papierosów. Wynika z nich, że obraz bardziej przemawia do odbiorcy niż ostrzegawcze hasło.
Śmiać mi się chce nie z osób palących papierosy, bo to fajni ludzie, ale z badań, które teraz do nas docierają i oznajmia się je tonem odkrywczym. Rzecz w tym, że nie ma w tym „odkrycia”, a jest tylko znany w naszej metodzie działania „opóźniony zapłon”.
Skutki palenia papierosów były graficznie prezentowane w kampaniach antynikotynowych na świecie już dawno. Moi znajomi mówili mi o nich prawie dziesięć lat temu, bo szoku doznali, gdy kupując paczkę papierosów w USA czy potem też w Kanadzie, zobaczyli na opakowaniu zdjęcie płuca zżartego rakiem.
Taka kampania była również w zachodnich krajach Europy. A u nas mówi się dopiero dziś o badaniach, które dowodzą wyższości zdjęcia nad hasłem pisanym. Jakie to badania? Czy stopień wrażliwości Polaka wymagał odrębnych analiz? Specjalistycznych może? Dlaczego? I dlaczego dopiero teraz?
Wszystko jest za późno. Zbyt często idziemy w tyle, tracąc czas na doświadczenie, które już inni zdobyli. W przypadku palenia papierosów efekt tego jest taki, że (podaję dane z ulotki Samodzielnego Publicznego Zespołu Chorób Płuc w Olsztynie) co roku rozpoczyna palenie 180 tysięcy małoletnich Polaków. Około 10 mln Polaków pali regularnie prawie paczkę papierosów dziennie, a prawie 5 mln robi to dłużej niż 20 lat. Co roku rak uśmierca 100 tysięcy osób, które paliły.
Uwaga dla niepalących - co trzecia osoba niepaląca z nowotworem złośliwym ma go dlatego, że wdychała dym. Pytanie do pracodawcy - ile czasu pracy przerywa się na konieczne wyjście na papierosa, który niszczy kondycję i zdrowie?
Polskie instytucje zdrowia okazjonalnie podejmują akcję wsparcia tych, którzy chcą rzucić nałóg palenia. Brakuje akcji, które by skutecznie wprowadziły modę na niepalenie jako dobry model zdrowego życia. Ale jak to zrobić, gdy lekarze w szpitalach leczenia chorób płuc sami wychodzą na peta, jak pracownicy domów kultury kopcą w swoich gabinetach, jak osobistości życia publicznego pozują do zdjęć z papierosem?
Zadymianie trwa, choć tabliczki z przekreślonym papierosem wiszą w miejscach nakazanych przepisem prawa.
Elżbieta Mierzyńska