- Prezes „Pojezierza” umorzył pani poseł Lidii Staroń 120 tys. złotych długu - zaalarmował nas jeden z czytelników. - Pewnie chce mieć spokój.ó
-
To absolutna nieprawda - kategorycznie stwierdza prezes SM „Pojezierze” Wiesław Barański.
- Prawdą jest natomiast, że zarząd spółdzielni realizuje wszystkie wyroki sądowe. Był taki wyrok, który spowodował zmniejszenie zobowiązań pani poseł wobec spółdzielni. O szczegółach nie chciałbym jednak mówić ze względu na ochronę danych osobowych. W czasie rozmowy prezes Barański powiedział jednak, że pomiędzy poseł Lidią Staroń a spółdzielnią „Pojezierze” toczył się spór o wysokość stawek czynszu za lokal użytkowy. Spółdzielnia żądała czynszu według stawek, na które Lidia Staroń nie godziła się. Sprawa trafiła do sądu.
-
Od lat spółdzielnia stosowała różne stawki opłat za mieszkania i lokale użytkowe - mówi prezes Barański. -
Te stawki często były „wzięte z kapelusza”. Biegły sądowy je zweryfikował i sąd zmniejszył zobowiązania pani poseł. Należności wyliczone przez sąd zostały zapłacone. Według mojej wiedzy, w tej chwili w sądzie nie ma spraw pomiędzy spółdzielnią i Lidią Staroń.
Zdaniem Wiesława Barańskiego, ktoś celowo rozpowszechnia plotki o rzekomych nadużyciach obecnego zarządu spółdzielni. -
Domyślam się, kto to jest, ale nie będę posługiwał się nazwiskami - mówi prezes. -
Komuś niezwykle zależy, żeby dokonać w spółdzielni jakiegoś „przełomu”.W ocenie prezesa, za plotkami stoją osoby, które mają interes w przerwaniu szczegółowego badania spółdzielczych dokumentów z poprzednich lat.
-
Nie nagłaśniam tego, ale w prokuraturze z mojego zawiadomienia toczy się kilka spraw na setki a nawet miliony złotych - informuje Wiesław Barański. -
To co widzę w dokumentach wskazuje, że w tej spółdzielni faktycznie było coś „na rzeczy”. Staramy się prostować te sprawy. Stąd zawiadomienia do prokuratury. Komuś bardzo zależy, żeby to „patrzenie na ręce” przerwać.