Olsztynianin Zbigniew Staniszewski w Fordzie Fiesta RX zajął piąte miejsce w klasie supercars w pierwszej eliminacji rallycrossowych mistrzostw Europy strefy centralnej. Zawody odbyły się w niedzielę i poniedziałek (9-10.04) na węgierskim torze Rabocsiring w miejscowości Mariapocs.
Biegi kwalifikacyjne w wykonaniu olsztyńskiego kierowcy wyglądały bardzo obiecująco. Staniszewski ukończył tę część zawodów na wysokim, drugim miejscu. Potem nie było już tak dobrze. Poniedziałek wielkanocny przywitał kierowców obfitymi opadami deszczu. W tych warunkach rywalizacja ośmiu kierowców w najmocniejszej klasie supercars stała się jeszcze bardziej nieprzewidywalna. W półfinale Staniszewski dotarł do mety na trzecim miejscu, przez co do wielkiego finału przystępował z trzeciej linii startowej. Finał po mistrzowsku rozegrali między sobą Węgrzy i to oni zgarnęli wszystkie miejsca na podium. Staniszewski zameldował się na mecie na piątym miejscu. Tuż przed nimi finiszował najgroźniejszy rywal w całym cyklu Czech Ales Fucik w Volkswagenie Polo RX.
Za dwa tygodnie kierowcy rywalizujący w cyklu CEZ zmierzą się na austriackim torze w Melk.
- Na Węgrzech, jak to zwykle bywa, runda odbyła się w bardzo mocnej stawce - mówi Zbigniew Staniszewski.
- Osiem samochodów supercars, każdy powyżej 600 koni pod maską. W piekielnie trudnych i zmiennych warunkach. Węgrzy są bardzo szybcy i nie ustępują. Zawody tutaj to zawsze wielka przeprawa. Na dodatek drugiego dnia rozpadał się deszcz i ścigaliśmy się w błocie i w deszczu, tak jak tydzień temu w Słomczynie. W kwalifikacjach zajęliśmy drugie miejsce, w półfinale było trzecie miejsce, a w wielkim finale dopiero piąte. Niestety, to wynik poniżej oczekiwań, bo liczyłem na podium. Rok temu ukończyłem na drugim miejscu wśród czternastu aut, dwa lata temu byłem na trzecim miejscu podium. Trudno. Ważne że przywozimy sporo punktów do klasyfikacji CEZ. Pierwsze koty za płoty. Oceniając to na chłodno jest Ok. Równie dobrze w tej licznej węgierskiej stawce można było wrócić z rozbitym samochodem, a tak się nie stało. Samochód jest cały, no może poza drobnymi przecierkami. Stąd jednak nie da się wrócić bez przecierek. Wielokrotnie ktoś gdzieś mnie pchał i łapał kontakt w kolejnych wyścigach. Ważne że ukończyliśmy, jesteśmy cali na mecie. Za dwa tygodnie runda w austriackim Melk i już myślami jestem przy kolejnym wyścigowym weekendzie.
******
Finał CEZ RX, Mariapocs 9-10.041. Mate Benyo, Peugeot 208 RX, 3:26,272
2. Tamas Karai, Audi S1 SC, 3:28,673
3. Zoltan Konsceg, Audi A1 SC, 3:29,482
4. Ales Fucik, Volkswagen Polo SC, 3:30,211
5. Zbigniew Staniszewski, Ford Fiesta RX, 3:32,250
Klasyfikacja po pierwszej rundzie CEZ (punkty finał + punkty eliminacje)1. Mate Benyo, 23 (20+3)
2. Tamas Karai, 17 (16+1)
3. ex aequo: Zbigniew Staniszewski, 13 (11+2), Zoltan Konsceg, 13 (13+0)
4. Ales Fucik, 12 (12+0)
5. Alois Holler, 10 (10+0)