Olsztyn dołączył do miast, w których już na dobre zagościły festiwale muzyki elektronicznej. Takie granie mają Słubice, Cekcyn, Gorlice, Warszawa, Wrocław. Elektroniczne Pejzaże Muzyczne w Olsztynie odbyły się po raz czwarty, tym razem konkurując z trzema innymi, popularnymi imprezami, jakie odbywały się 9 sierpnia „po sąsiedzku”. Publiczność miała do wyboru teatr, folklor i koncert na cześć Nalepy i Kubasińskiej.Uczestnicy Elektronicznych Pejzaży Muzycznych obawiali się, że nie starczy im publiczności, ale okazało się, że mimo dużego wyboru imprez, starczyło jej też dla el-muzyków. Zimny wieczór pod murami starego ratusza rozświetlała scena, na której zagrali: Adam Bownik z Lublina, Piotr Krupski z Elbląga, Bartosz Turkowski z Warszawy i Andrzej Mierzyński (inicjator i pomysłodawca festiwalu) z Olsztyna. Muzyczne prezentacje ubarwił Teatr Zmysł w reżyserii Moniki Kazimierczyk z Ostródy, wokal Elżbiety Mierzyńskiej oraz mix fotograficzny Jacka Kowalskiego i Wiesława Głowni.
W opinii odbiorców: el-muzyka jest propozycją niszową, bo wymagającą od słuchacza skupienia, a przy tym jeszcze zainteresowanego skalą brzmień, które tworzy muzyk na syntezatorach. Z kolei w opinii twórców tej muzyki: odbiorca otrzymuje muzykę z nieograniczoną interpretacją i ta nieograniczoność powoduje, że el-muzyka jest mniej popularna, ale czy to znaczy że na pewno jest gorsza?
W muzyce elektronicznej wykorzystywane są też brzmienia popularnych instrumentów oraz głos. To pokazała również tegoroczna edycja Elektronicznych Pejzaży Muzycznych, dając trzy pomysły na tę muzykę. Wieczór otworzył Adam Bownik, na co dzień doktor biologii. Zagrał klasycznie, niemalże fortepianowo i był dobrym wstępem do tego, co miało być potem. Ostrym bitem w końcowej części koncertu obudził zmysły tych, którzy sądzili, że już ich niczym nie zaskoczy.