Zapowiadał się dość marudny weekend. Jedni znajomi wybierali się na urlop, drudzy dopiero z niego wrócili, ciężko było rozmawiać i z jednymi, i z drugimi. Została wyprawa do Wójtowej Roli.
Wójtowa Rola tuż za Olsztynem, w stronę Barczewa, to podobno największe w Polsce skupisko ogrodów działkowych. Fabryka tlenu i pięknych zapachów. Jestem tu działkowcem od lat kilku, trochę przez przypadek i nie żałuję. Wcześniej większego pojęcia nie miałam, ile kosztuje utrzymanie takiego ogródka, ale też nie wyobrażałam sobie, ile on mi daje.
Ogródek działa kojąco. Jest piękny o każdej porze roku. Sprzyja oczyszczeniu zmysłów, przez oddalenie od tego, co w codziennych obowiązkach zaprząta umysł.
I tak po męczącym tygodniu wybrałam się do Wójtowej Roli, mimo że padał deszcz. Mąż się buntował, ale para znajomych powiedziała, że „jeśli jest daszek i grill, to zasuwamy”.
Potem spokojnie na tarasie czekaliśmy aż deszcz przestanie padać. Przestał. Zza chmur wyjrzało słońce, a my zapominając o wygrillowanych w tym czasie smakołykach boso łaziliśmy po ogrodzie fotografując uszczęśliwione deszczem rośliny.
Taki drobiazg - fotografie ogrodu po deszczu - stały się dla nas cudownym relaksem. I kto mówi, że do letniego wypoczynku potrzeba wyłącznie gorącego słońca i złotych plaż?
Z D J Ę C I A