Napiętnowany przez Watykan za nadużycia seksualne kardynał Henryk Gulbinowicz został dyskretnie pochowany w rodzinnym grobie na cmentarzu komunalnym w Olsztynie.
Związki urodzonego 97 lat temu w Wilnie kardynała z Warmią datują się od 1959 roku, kiedy już jako doświadczony kapłan, wraz z rodziną, przyjechał z Białegostoku i zaczął pracę w Wyższym Seminarium Duchownym „Hosianum”. Miał najpierw wykłady z teologii moralnej i etyki, potem był prefektem ds. wychowania kleryków, a w 1968 roku został rektorem seminarium. Po dwóch latach wrócił do Białegostoku, gdzie w 1970 roku otrzymał sakrę biskupią, a stamtąd trafił do Wrocławia, dochodząc w 1976 r. do pozycji metropolity. Przed wprowadzeniem stanu wojennego został bohaterem podziemia solidarnościowego, biorąc na przechowanie od miejscowych działaczy 80 mln zł związkowych pieniędzy.
Po latach okazało się, że kardynał ma na sumieniu molestowanie nieletniego seminarzysty oraz inne nadużycia seksualne. Do tego wyszło na jaw, że już w czasach białostockich miał kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa. Sprawa była znana od dłuższego czasu, ale dopiero 6 listopada br. Nuncjatura Apostolska w Polsce poinformowała o wydanym przez Watykan zakazie uczestnictwa kardynała w celebracjach i spotkaniach publicznych, zakazie używania insygniów biskupich oraz o pozbawieniu emerytowanego metropolity prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze wrocławskiej. Nie wiadomo, czy kardynał Gulbinowicz miał świadomość nałożonych na niego restrykcji, bo w tym czasie przebywał już w szpitalu, gdzie zmarł 16 listopada. Tydzień później bez rozgłosu został pochowany na cmentarzu komunalnym przy ul. Poprzecznej w Olsztynie, gdzie urna z prochami kardynała spoczęła w grobowcu rodzinnym. Nie ma na nim żadnego znaku poświadczającego ten fakt, a tylko kilka świeżych wiązanek i wieniec od rodziny J. - bez podania imienia zmarłego.
Za swego życia Henryk Gulbinowicz już jako kardynał przyjeżdżał do Olsztyna, gdzie żyła jego siostra, a matka od 1964 roku spoczywała na cmentarzu komunalnym. Metropolita wrocławski cieszył się dużym mirem wśród wilniuków, którzy po wojnie zostali przesiedleni na byłe Prusy Wschodnie. Na Wileńszczyźnie kult Henryka Gulbinowicza był już tak daleko posunięty, że w miasteczku Bujwidze, gdzie był ochrzczony, najdłuższą ulicę nazwano jego imieniem. Z Bujwidz pochodził znany olsztyński fotografik Wacław Kapusto, którego ojciec był kiedyś organistą w tamtejszym kościele. Nie omieszkał o tym wspomnieć kardynał, który w 2009 roku był w Olsztynie na otwarciu Hotelu Wileńskiego.
Z D J Ę C I A