Umarł Jerzy Adam Sokołowski, poeta, pisarz, redaktor, wychowawca kilku pokoleń młodych twórców, życzliwy Człowiek i Przyjaciel.
Drugie imię dostał na chrzcie dlatego, że urodził się - w Chorzelach na Mazowszu - w wigilię Bożego Narodzenia 1937 roku, a więc w imieniny Adama. Maturę robił w pobliskim Szczytnie, a potem studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim i był współorganizatorem Grupy Poetyckiej „Jelonki”, gdzie nawiązał kontakty z licznymi twórcami, w tym ze sławnej Orientacji Poetyckiej Hybrydy. W 1958 roku przerwał studia, co w tym środowisku nie było zjawiskiem wyjątkowym, by wspomnieć Stefana Połoma czy Jonasza Koftę.
Po powrocie ze stolicy Jurek został nauczycielem, potem obywał służbę wojskową, a po wyjściu do cywila imał się różnych zawodów. W 1962 roku ożenił się z dziennikarką, czarnobrewą Grażyną Lipską.
Wreszcie trafił na swoje właściwe miejsce - do redakcji pisma „Warmia i Mazury”. Pod okiem redaktora naczelnego Henryka Panasa zaczął pracować jako korektor, później publicysta i kierownik działu literackiego, drukując innych twórców, w tym Stefana Połoma, z którym zawarł wieloletnią przyjaźń. Obaj działali w Klubie Literackim ZSMP oraz Związku Literatów Polskich, pełniąc w nim - w różnych okresach - funkcję prezesa (JAS w latach 1987-1990).
Jerzy Adam Sokołowski w 1973 roku wrócił na studia, które w 1975 roku zwieńczył tytułem magistra, potem ukończył podyplomowe studium krytyki artystycznej i literackiej. Choć debiutował wierszami pod koniec lat pięćdziesiątych, pierwszy tomik pt. „Konfesjonał z powietrza” wydał w 1962 roku. Potem były inne zbiory poezji i prozy, w tym „Wesele kuglarza”, za który otrzymał Nagrodę im. Józefa Czechowicza oraz Nagrodę Peleryny. W 1984 roku ukazała się Jego powieść „Początek długiego snu”. W latach osiemdziesiątych pracował już w Wydawnictwie „Pojezierze”; najpierw jako kierownik literatury pięknej, potem zastępca dyrektora.
Po transformacji ustrojowej współtworzył wydawnictwo „Zodiak”, pracował w „Dzienniku Pojezierza” i „Gazecie Olsztyńskiej”. Twórczo uaktywnił się po śmierci ukochanej żony Grażyny (4 stycznia 2020), a nawet przygotował do druku w wydawnictwie Elset dwa tomiki: treny oraz wybór wierszy z poprzednich zbiorów. Mają się ukazać jeszcze w tym roku, przed urodzinami i imieninami Autora, który jednak tego nie doczekał. Zmarł po krótkim pobycie w szpitalu 17 listopada 2020 roku.
******
Z Jurkiem znaliśmy się wiele lat, ale najwięcej czasu przegadaliśmy w odnowionym „Dzienniku Pojezierza” oraz „Gazecie Olsztyńskiej”, gdzie wychodziliśmy na papieroska na słynny mostek nad torami w Tracku. Odnowiliśmy znajomość, gdy zbierałem materiały do biografii Henryka Panasa, a ostatnio - do biografii braci Stefana i Janusza Połomów. Jurek wniósł do niej wiele cennych wspomnień, głównie o Stefanie oraz... jego kobietach. Ale także o twórczości przyjaciela, z którym wiele lat był na dobre i na złe, stając się jego powiernikiem i wydawcą.
Kiedy po śmierci żony Jerzy przeprowadzał się do Szczytna, gdzie miał rodzinę, przekazał mi wszystkie roczniki „Warmii i Mazur”, z nadzieją, że dobrze je wykorzystam. Już czerpałem z nich pełnymi garściami, część materiałów publikując we wspomnianej opowieści o braciach Połomach pt. „Artyści czystej wody”, którą w wersji roboczej Jurek zdążył przeczytać i nanieść swoje uwagi. Nie zdąży jednak poznać jej w wersji papierowej, choć ukaże się drukiem jeszcze w tym miesiącu. Znalazły się tam nie tylko Jego wspomnienia, ale również wiersz poświęcony przyjacielowi. Będziemy też mogli przeczytać inne Jego - gotowe już do wydania - wiersze, w tym przedrukowane z tomiku „Szept gorącego”. Jerzy nie miał tego zbiorku nawet u siebie, ale zgadaliśmy się, że mam go w swojej bibliotece. Bardzo ucieszył się z tego odkrycia, a ja się cieszę, że chociaż w ten sposób przyczyniłem się do przedłużenia żywotu Jego poezji, w której pozostawił swoje myśli, uczucia i marzenia.
Z D J Ę C I A