Azyl w olsztyńskim schronisku dla zwierząt znalazły dwie suczki, które właścicielom odebrali policyjni wywiadowcy, interweniujący na jednej z posesji na terenie Olsztyna. Po tym, jak policjanci weszli w posiadanie informacji na temat przetrzymywanych w fatalnych warunkach psów, natychmiast przystąpili do działania. Zwierzęta zostały odebrane właścicielom i przekazane do schroniska, gdzie w godnych warunkach przejdą proces rekonwalescencji.
W ubiegłym tygodniu (22.10) policyjni wywiadowcy otrzymali informację, że na terenie jednej z olsztyńskich posesji znajdują się zwierzęta przetrzymywane w niewłaściwych warunkach. Na miejscu podczas interwencji funkcjonariusze zastali 57-letnią kobietę, która opiekowała się dwiema suczkami w wieku około 8 i 12 miesięcy.
Widok zwierząt wprawił interweniujących policjantów w osłupienie. Po wejściu na posesję ich oczom ukazały się psiaki, które prawdopodobnie zaniedbywane były od dłuższego czasu. Jedna z suczek przypięta była do budy pasem o długości krótszej niż wymagane ustawą 3 metry, a 8-miesięczna psina miała na szyi metalową kolczatkę, która wbijała się w szyję zwierzęcia, powodując ból i cierpienie. Obie suki były brudne, zapchlone, a ich budowa wskazywała na wychudzenie. Starszy psiak miał do tego uraz oka, którego nikt nie leczył. Właścicielka posesji, na terenie której interweniowali policjanci, nie potrafiła udzielić informacji o leczeniu weterynaryjnym, jak również nie miała wiedzy na temat obowiązkowych szczepień zwierząt.
Warunki, w których żyły zwierzęta pozostawiały wiele do życzenia. Buda, do której przywiązana była 8-miesięczna suka nie była w żaden sposób ocieplona, brak było również odpowiedniej wyściółki czy legowiska. Żaden z psów nie posiadał miski z wodą, nie wspominając o karmie. Na posesji porozrzucane były resztki spleśniałego jedzenia, śmieci, przedmioty zagrażające życiu i zdrowiu psów, choćby w postaci ostro zakończonych pozostałości po materiałach budowlanych. Na domiar złego, psy zmuszone były do brodzenia we własnych odchodach, których od miesięcy nikt nie sprzątał.
57-latka nie kryła faktu, że nie zajmuje się zwierzętami, ponieważ należą one do jej syna, który wychodzi z domu wczesnym ranem i wraca w godzinach wieczorowo-nocnych. Jedyną decyzją, która w tamtym momencie przychodziła policjantom do głowy, było jak najszybsze zabranie zwierząt z tego miejsca i umieszczenie ich w schronisku, w którym pod opieką lekarzy będą mogły wrócić do zdrowia.
Podczas interwencji policjanci wykonali m.in. dokumentację fotograficzną obrazującą warunki bytowe zwierząt. Już wkrótce właściciel zwierząt może usłyszeć zarzut znęcania się nad zwierzętami, za który zgodnie z prawem może mu grozić kara nawet 5 lat pozbawienia wolności.
Policjanci apelują do mieszkańców posiadających zwierzęta o przestrzeganie obowiązujących przepisów, a w szczególności o troskę i opiekę nad nimi. Funkcjonariusze apelują również o to, aby nie być obojętnym na krzywdę zwierząt i o każdej niepokojącej sytuacji natychmiast informować odpowiednie służby.
Z D J Ę C I A