Kolejny dowód na chaos w finansach Ministerstwa Zdrowia. Ministerstwo nie wie, na co wydaje publiczne pieniądze, rozdaje miliony na programy i nie dba o efekty. Taki wniosek nasuwa się po lekturze odpowiedzi na interpelację posłanki Urszuli Pasławskiej.
Urszula Pasławska zapytała Ministerstwo Zdrowia o rezultaty programu naturalnego leczenia bezpłodności, jakim rząd PiS w 2016 roku zastąpił państwowy program finansowania in vitro.
Program rządu PO - PSL kosztował ok. 244 mln zł. Dzięki in vitro przez trzy lata urodziło się 22 tys. zł dzieci. Program PiS kosztował 45,5 mln zł. Ministerstwo Zdrowia nie zna efektów.
- Zapytałam o liczbę dzieci urodzonych dzięki programowi PiS. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska odpisał, że nie wie, bo nawet „nie monitoruje się wskaźnika dotyczącego odsetka par, u których została potwierdzona klinicznie ciąża” - mówi Urszula Pasławska.
Nie wiadomo także, czym są
„naturalne metody” stosowane w projekcie PiS.
„Podstawą jest pełna diagnostyka oraz wysokospecjalistyczne leczenie oparte na najnowocześniejszych osiągnięciach współczesnej medycyny z wykorzystaniem zakupionego na ten cel nowoczesnego sprzętu medycznego” - czytamy w odpowiedzi na interpelację.
Odpowiedź nie satysfakcjonuje posłanki.
- To nie pierwszy, ale jeden z wielu przykładów nieporządku w finansach Ministerstwa Zdrowia. Ministerstwo nie wie, na co wydaje publiczne pieniądze, rozdaje miliony na programy i nie dba o ich efekty - podsumowuje Urszula Pasławska.
- Wniosek? Tu i teraz potrzebny jest audyt wszystkich wydatków Ministerstwa Zdrowia od czasów ministra Radziwiłła i wyciągnięcie odpowiednich konsekwencji. A jeśli chodzi o program naturalnego leczenia niepłodności, należy zastąpić go skuteczniejszym programem in vitro.
Z D J Ę C I A