Cyfrowa rewolucja w szkołach okazała się nie być rewolucją dla każdego. Posłanka Urszula Pasławska zwróciła się więc do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zorganizowanie zajęć wyrównawczych dla uczniów, którzy po czasie nauki w trybie zdalnym, nie z własnej winy, mają zaległości.
Przez epidemię koronawirusa szkoła przeniosła się do sieci, ale nie każdy uczeń mógł uczestniczyć w zajęciach. W co dziesiątej szkole wiejskiej zdalnych lekcji nie było, bo 80 proc. uczniów nie miało dostępu do sprzętu i Internetu. Cały program zrealizowało na odległość jedynie 6 proc. szkół w Polsce, co piąta szkoła przerobiła zaledwie połowę materiału. Tak wynika z badania „Dyrektorzy do zadań specjalnych - edukacja zdalna w czasach izolacji” przeprowadzonego przez Instytut Spraw Publicznych.
- Za miesiąc rozpoczyna się nowy rok szkolny. Wielu uczniów i ich rodziców obawia się, że nie poradzą sobie sami z zaległościami powstałymi w czasie kształcenia na odległość - mówi Urszula Pasławska, poseł na Sejm RP.
- W imieniu rodziców, którzy poprosili mnie o pomoc, zwróciłam się do MEN z wnioskiem o zorganizowanie zajęć wyrównawczych i przekazanie pieniędzy na ten cel.Posłance odpisał Maciej Kopeć, wiceminister edukacji narodowej.
- Z pisma wynika, że MEN nie zauważa powagi problemu, a odpowiedzialnością za proces nauki zdalnej obarcza dyrektorów szkół. Odpowiedzi na konkretne pytanie w sprawie zajęć wyrównawczych nie dostałam. Nie dowiedziałam się, ilu uczniów nie otrzymało promocji do następnej klasy - mówi Urszula Pasławska.
- Ministerstwo musi ten problem rozwiązać, jeśli faktycznie dba o równe szanse w edukacji. Do rozpoczęcia roku szkolnego czasu zostało niewiele, dlatego powinno się pospieszyć.
Z D J Ę C I A