W 100. rocznicę referendum na Warmii, Mazurach i Powiślu, przedstawiciele społeczności Mazurów oddali dziś (11.07) hołd Bogumiłowi Lince. Pod olsztyńskim pomnikiem poświęconym temu działaczowi społecznemu i narodowemu spod Szczytna, Wiktor Marek Leyk z żoną Teresą Astramowicz-Leyk złożyli wiązankę kwiatów i zapalili znicz, zaś ks. Łukasz Stachelek - proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie, odmówił modlitwę.
Bogumił Linka był rolnikiem w Wawrochach pod Szczytnem. Ciężko pracując na roli, czynnie uczestniczył w życiu swojego środowiska. Bardzo szybko zyskał uznanie i poważanie wśród gospodarzy. Stał się mazurskim działaczem społecznym, prekursorem oświaty rolniczej, działaczem Mazurskiej Partii Ludowej (MPL), członkiem Rady Nadzorczej Banku Mazurskiego. W marcu 1919 roku udał się z delegacją na konferencję pokojową do Paryża, gdzie ubiegał się o dołączenie bez plebiscytu terenów Warmii i Mazur do państwa polskiego. Po powrocie delegację aresztowano za zdradę stanu, potem jednak uwolniono na żądanie marszałka F. Focha. 21 stycznia 1920 roku Linka został ciężko pobity przez niemieckich bojówkarzy. Kilka tygodni później ciężko poraniony Linka został przewieziony do szpitala w Olsztynie.
- Bogumiła Linkę z Wawroch do szpitala w Olsztynie przewiózł samochodem mój dziadek Bogumił Leyk wraz z Fryderykiem Leykiem i Stanisławem Zielińskim - członkami Komitetu Mazurskiego - wspomina Wiktor Marek Leyk.
- Po tygodniu, 29 marca 1920 roku, Bogumił Linka zmarł tutaj, w Olsztynie. Następnego dnia został pochowany na nieistniejącym już cmentarzu ewangelicko-augsburskim przy obecnej Al. Wojska Polskiego w Olsztynie.Dzisiaj cmentarza już nie ma. Nie ma też grobu Bogumiła Linki. Jest park miejski. Po Lince pozostała jednak ludzka pamięć i pomnik w parku, przy skrzyżowaniu z ulicą Radiową, przy którym stanęli dzisiaj przedstawiciele społeczności Mazurów.
- Mieliśmy spotkać się przy tym pomniku 29 marca, w 100. rocznicę śmierci Bogumiła Linki, ale na przeszkodzie stanęła pandemia koronawirusa - mówi Wiktor Marek Leyk.
- A dzisiaj obchodzimy 100. rocznicę plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu, o przyłączenie których do Rzeczypospolitej zabiegał Bogumił Linka. Drugim, takim symbolicznym powodem, dla którego tutaj jesteśmy, jest to, że właśnie dzisiaj Radio Olsztyn nadało premierowe słuchowisko poświęcone Bogumiłowi Lince. Przed chwilą to słuchowisko się skończyło i postanowiliśmy tutaj przyjść i uszanować, wspomnieć Bogumiła Linkę, który był jedyną ofiarą zmarłą w wyniku pobicia wtedy, 100 lat temu, i który jest symbolem dla nas, Mazurów, do dzisiaj. Mamy tutaj miejsce, gdzie możemy go uszanować.Wiktor Marek Leyk uważa, że 100. rocznica przeprowadzenia plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu to dobra okazja, by przypominać takich ludzi jak Bogumił Linka.
- Trzeba też przypominać, jak wyglądała prawdziwa historia - mówi. -
Że sytuacja Mazurów i Warmiaków w tamtym czasie była złożona. Szczególnie Mazurzy byli przez kilkaset lat poza jurysdykcją prawną, poza granicami Rzeczypospolitej. Mimo tego zachowali język, zachowali kulturę polską, ale ich działalność gospodarcza była związana z istniejącym państwem niemieckim, w którym żyli od pokoleń. Stąd mobilizacja do plebiscytu nie udała się i większość miejscowej ludności zagłosowała za Prusami Wschodnimi. Bo głosujący mogli wybierać między Prusami Wschodnimi i Polską, a nie między Niemcami a Polską. Być może gdyby na karcie do głosowania były Niemcy i Polska, wyniki plebiscytu byłyby inne. Tym nie mniej, wtedy nie byliśmy jeszcze przygotowani, w całej swojej masie, do optowania za Polską, która w tamtym momencie była w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ pod Warszawą stała bolszewicka armia.Spoczywający gdzieś pod trawnikiem parku miejskiego przy Al. Wojska Polskiego Bogusław Linka w pamięci Mazurów pozostaje żywy.
- Staramy się tę pamięć zachować po swojemu - dodaje Wiktor Marek Leyk.
- Dla nas Bogumił Linka to prawie członek rodziny, ale to także symbol naszych postaw w tamtym czasie, walki o słuszną sprawę, a dzisiaj jest to już tylko historia.
Z D J Ę C I A
F I L M Y