Temat noszę w sobie - odpowiada Barbara Hulanicka na pytania o rodzenie się pomysłów na nowe tkaniny. I tym razem, podczas kolejnej wystawy tkanin dwuosnowowych Barbary Hulanickiej, otwartej 13 czerwca w Muzeum w Szczytnie, padały pytania o inspiracje, o technikę tkania i sposób konserwacji. Artystka jak zwykle chętnie na wszystkie odpowiadała.
Swoje życie artystyczne i prywatne Barbara Hulanicka przed ponad pół wiekiem, po ukończeniu ASP w Warszawie, związała z Mazurami i Warmią. Niezwykle umiejętnie potrafiła łączyć pracę muzealnika i animatora kultury z uprawianiem sztuki. Dzięki niej Spółdzielnia „Tkanina” w Mikołajkach odtworzyła mazurskie dywany strzyżone; w sprawach technicznych nieodzowny był mąż Andrzej. Dzięki Hulanickim, członkom SSK „Pojezierze”, Polska usłyszała o Reszlu. W latach 70. bliski stał się im Frombork, i vice versa. I choć echa 500-lecia urodzin Mikołaja Kopernika już dawno przebrzmiały, nadal w katedrze służą wiernym antepedia „małej pyskatej”, czyli Barbary Hulanickiej. Wreszcie Centrum Tkactwa Warmii i Mazur w Barczewie, założone i prowadzone przez Barbarę i Andrzeja Hulanickich. Plejada adeptów sztuki tkackiej rozsiana jest po Polsce, część odnosi sukcesy.
Świat tkanin Barbary Hulanickiej jest bardzo różnorodny, bogaty, a jednocześnie wierny tradycji mazurskiej sztuki ludowej. Sława polskiego plakatu Franciszek Starowieyski zachwycił się tą twórczością, mówiąc autorce: „
Popłynęłaś Basiu dobrą, szeroką rzeką”. Jej prace zawitały do wielu krajów świata w formie wystaw, a także prezentów władz Polski bądź duchowieństwa dla głów wielu państw, m.in. Richarda Nixona, Jana Pawła II. Są smacznym kąskiem dla muzeów, bibliotek, sal wykładowych i sesyjnych, a także osób prywatnych.
Każdy gość był w Szczytnie serdecznie przez panią Hulanicką witany. W jej święcie uczestniczyli mieszkańcy Szczytna oraz starzy przyjaciele z Reszla, Olsztyna, Barczewa. Organizatorzy: dyrekcja Muzeum oraz Starostwo Powiatowe w Szczytnie postarali się nie tylko o właściwe, godne wyeksponowanie prac artystki, ale i o dobrą muzykę oraz poczęstunek. Kiedy mój mąż poprosił bohaterkę wieczoru do walca, sala gruchnęła oklaskami. Ja zostałam poproszona przez pana Andrzeja, potem pani X przez pana Y i tak dalej, i tak dalej.
Wernisaż trwał kilka godzin, natomiast piękne tkaniny Barbary Hulanickiej będzie można oglądać przez miesiąc.
PS. Przedstawiłam tu namiastkę życia i twórczości Barbary Hulanickiej, więcej opowiem w książce „Hulajnitka”; mam nadzieję na rychłe wydanie.
Z D J Ę C I A