Filharmonia Warmińsko-Mazurska w Olsztynie zaprasza w piątek (21.02), o godzinie 19.00, na koncert „Na cztery struny świata”.
Wystąpią:
» Piotr Pławner - dyrygent, skrzypce
» Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej
» 18.00, sala kameralna Filharmonii - Jan Popis, wprowadzenie do koncertu.
Program:
Philip Glass - II Koncert skrzypcowy The American Four Seasons
Franz Schubert - VI Symfonia C-dur.
W lutowy wieczór zabrzmią w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej dwa dzieła z zupełnie różnych epok i utrzymane w różnych stylach. Łączy je jedno: urzekająca melodyjność i eufonia. Jeden z najwybitniejszych polskich skrzypków wykona rzadko w Polsce grywany II Koncert skrzypcowy Philipa Glassa, a w drugiej części wieczoru zabrzmi również nieczęsto grywana
VI Symfonia C-dur Schuberta.Żadne z dzieł symfonicznych, które stworzył
Franz Schubert, nie zostało za jego krótkiego życia nie tylko wykonana, ale nawet opublikowane.
VI Symfonia C-dur D 589 była pierwszą, która zabrzmiała publicznie - stało się to zaledwie cztery tygodnie po śmierci kompozytora, w grudniu 1828 roku. Rok wcześniej Wiedeń stracił innego ze swoich największych mieszkańców: odszedł Beethoven. Schubert, choć całe życie zapatrzony w twórczość o siedemnaście lat starszego kolegi i żywej legendy, zdołał wykształcić zupełnie niezależny od Beethovenowskiego język muzyczny. A jednak w jego symfonice cień wielkiego Ludwiga jest łatwo rozpoznawalny, podobnie zresztą jak echa dwóch pozostałych klasyków wiedeńskich. Owe klasyczne proporcje najbardziej słychać właśnie we wczesnych symfoniach: Szósta jest doskonałym przykładem.
Chociaż Schubert początkowo napisał na pierwszej stronie utworu „Wielka”, porzucił szybko tę etykietę, a kiedy światło dzienne ujrzała
IX Symfonia C-dur (ostatecznie tak właśnie nazwana) jasnym stało się, że Szósta już na zawsze będzie nazywana „Małą”. Oba dzieła dzieli zresztą cała epoka, choć między ich stworzeniem minęło zaledwie kilka lat.
VI Symfonia jest bardzo klasyczna, natomiast
Dziewiąta to utwór na wskroś romantyczny. O ile w
V Symfonii Schubert zapatrzony był w Mozarta, o tyle w Szóstej usłyszymy inspiracje Haydnem i Beethovenem, a także echa muzyki Rossiniego, na punkcie którego szalał wówczas cały Wiedeń. Poważne, pełne namaszczenia akordy otwierające utwór przywodzą na myśl Beethovenowskie introdukcje, ale już w krzepkim
Allegro usłyszymy Papę Haydna. Jednak wszędzie daje znać o sobie niepodrabialny dar melodyczny Schuberta oraz jego upodobanie do wycieczek harmonicznych do odległych tonacji po to tylko, by bezboleśnie powrócić do słonecznego C-dur. Druga część,
Andante, przedstawia dwa tematy, z których bardziej energetyczny przywodzi na myśl włoskie tarantelle. Gwałtowne Scherzo ponownie każde myśleć o Beethovenowskich wzorcach, natomiast w finale w tempie
Allegro moderato powraca Haydnowska pogoda ducha. Wiedeń brzmiał wówczas melodiami włoskich arii - a Schubert, mistrz pieśni, marzył zawsze o napisaniu opery. W
VI Symfonii, wcale nie tak skromnie „Małej”, w wielu momentach chciałoby się do wtóru orkiestrze zaśpiewać lub zanucić: tak śpiewne i pełne wdzięku są wszystkie tematy najbardziej nieodżałowanej z gwiazd wiedeńskiego firmamentu.
Złośliwi mawiają, że
Philip Glass od lat komponuje jeden utwór. Rzeczywiście, jego styl jest niezwykle spójny i charakterystyczny - do tego stopnia, że można by pomylić którąś z jego symfonii z koncertem skrzypcowym, a fragmenty z jednej z oper - z muzyką do filmów
Godziny lub
Koyaanisqatsi. Można powiedzieć, że słuchając Glassa nieustannie kręcimy się na karuzeli tych samych zwrotów melodycznych, struktur rytmicznych i harmonicznych, że słuchamy tej samej instrumentacji. „Ludzie na początku myśleli, że moja muzyka brzmi tak, jakby zacięła się taśma, inni - że to żart. A najciekawsze jest to, że w tym tak zwanym minimalizmie jest mnóstwo bogactwa”, powiedział kiedyś Glass. Kiedy słucha się jego koncertów skrzypcowych można bez reszty zatopić się w wartko płynących potokach dźwięków, wpaść w rodzaj transu. To muzyka minimalistyczna i repetytywna w każdym calu. Glass żongluje motywami częściowo zapożyczonymi od dawnych mistrzów, przede wszystkim barokowych, częściowo zaś wymyślonymi przez niego samego, i bezustannie je przetwarza. Melodie zmieniają się jak układ szkiełek w kalejdoskopie: widzimy niby te same kolory i kształty, ale za każdym obróceniem tworzą inną konstelację. Powtarzanie motywów wywołuje wrażenie nieskończoności, a więc generuje w słuchaczu napięcie oczekiwania na zmianę. Gdy ta nadchodzi, rozluźnienie jest niemal jak katharsis. Muzykę Glassa często porównuje się do medytacji czy jogi: kompozytor jest zresztą od lat praktykującym buddystą.
W
II Koncercie skrzypcowym (2009) słychać inspiracje muzyką Antonia Vivaldiego - do weneckiego kompozytora nawiązuje oczywiście podtytuł dzieła:
„Amerykańskie cztery pory roku”. Jednak w samej muzyce tych nawiązań jest niewiele, a jeśli już je znajdujemy, to na bardzo ogólnym poziomie. Najważniejsze podobieństwa to cztery wyraźnie różniące się od siebie sekcje, na które Glass podzielił swój jednoczęściowy koncert (analogicznie do czterech koncertów cyklu Vivaldiego), użycie elektronicznego instrumentu klawiszowego jako odpowiednika grupy basso continuo, a także relacja solowych skrzypiec i orkiestr - na wzór Vivaldiego Glass często kontrastuje fragmenty solowe i tutti lub łączy skrzypce solo z koncertującymi małymi grupami orkiestry. Zwraca uwagę wirtuozowsko potraktowana partia solowa oraz solowe kadencje rozpoczynające każdą część. Warto dodać, że nie do końca wiadomo, która sekcja ma ilustrować którą porę roku: odmienne zdania na ten temat mają sam kompozytor i skrzypek Robert McDuffie, któremu utwór został dedykowany.
Piotr PławnerNależy do najwybitniejszych i najbardziej kreatywnych skrzypków swojej generacji. „Ten młody człowiek jest fenomenem, to prawdziwy geniusz. Jego gra jest fascynująca, przemyślana do ostatniego niuansu. O tej interpretacji można mówić tylko w superlatywach” - pisała o artyście „Stuttgarter Zeitung”. Z kolei „The Times” nazwał artystę „wyjątkowym, nieskazitelnym talentem”, a Lord Yehudi Menuhin - skrzypkiem o fenomenalnych zdolnościach oraz jednym z najbardziej obiecujących talentów nadchodzącej ery.
Piotr Pławner rozpoczął naukę gry na skrzypcach w wieku sześciu lat. Na estradzie debiutował w dziewiątym roku życia. Ukończył z wyróżnieniem Akademię Muzyczną w Łodzi. Po otrzymaniu stypendium Fundacji im. Henryka Szerynga w Monte-Carlo studiował w Bernie (Szwajcaria), gdzie w 1995 roku został wyróżniony Tschumi-Preis za najlepszy dyplom solistyczny. Artysta jest laureatem wielu konkursów i przesłuchań w kraju i zagranica. Najważniejsze z nich to zwycięstwa w X Międzynarodowym Konkursie im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu (1991), Międzynarodowym Konkursie w Bayreuth (1991), w Międzynarodowym Konkursie im. Henryka Szerynga w Monte Carlo (1994), 44. Międzynarodowym Konkursie ARD w Monachium (1995 - najwyższy laur przyznany w 55-letniej historii tego konkursu po raz trzeci). Piotr Pławner był stypendystą Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci, Fundacji Sztuki Dziecka i Ministerstwa Kultury i Sztuki.
Jako solista i kameralista występował w wielu krajach europejskich, arabskich, w Azji oraz w obu Amerykach. Grał z takimi zespołami, jak: Bayerischen Rundfunk i Süddeutschen Rundfunk, Berner Symhonieorchester, Sinfonia Helvetica, Radio Kamerorkest Hilversum, Deutschen Kammerorchester, Sinfonia Varsovia, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Orchestre Philharmonique de Monte-Carlo oraz Netherlands Kammerorchester. Współpracuje z najwybitniejszymi dyrygentami naszych czasów.
Brał udział w licznych festiwalach, m.in. Braunschweiger Kammermusikpodium, Internationale Bachakademie Stuttgart, L’esplanade Saint-Etienne, Rheingau Festival, Printemps des Arts de Monte-Carlo, Internationale Festspiele Passau, Danos Festival, Grazer Frühling, Schlosskonzerte Thun, Musikfestival Braunwald, Al Bustan Festival oraz w wielu prestiżowych koncertach organizowanych dla znanych osobistości ze świata polityki (H. Kohla, R. Süssmuth, R. Dreifuss, F. Cotti, Książę Monaco Rainer III) i z okazji ważnych rocznic i wydarzeń europejskich.
Artysta występował m.in. w Tivoli Hall w Kopenhadze, Liederhalle w Stuttgarcie, Herkules Saal w Monachium, Concertgebouw w Amsterdamie, Chatelet w Paryżu, Palau de la Musica Catalana w Barcelonie, Teatro Monumental w Madrycie, Tonhalle w Zurichu, Victoria Hall w Genewie.
Piotr Pławner dysponuje rozległym repertuarem, począwszy od baroku po dzieła kompozytorów współczesnych (m. in. K. Penderecki, W. Lutosławski, E. Knapik, M. Feldman, S. Gubaidulina). Dokonał wielu nagrań radiowych i telewizyjnych w Polsce, Holandii, Niemczech, Danii, Hiszpanii, Szwajcarii i Austrii, m.in. dla Polskiego Radia i Telewizji, TV Hilversum, TV i Radia Bawarskiego, Televisión Española, Radio France, SDR, WDR, SWR, DRS oraz ORF. W ostatnich latach dokonał archiwalnych nagrań z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach (koncerty skrzypcowe H. Wieniawskiego, K. Szymanowskiego, M. Karłowicza, S. Prokofiewa i R. Schumanna) oraz z Orkiestrami Süddeutsche Rundfunk i Bayerische Rundfunk, Mitteldeutsche Rundfunk. W swoim dorobku ma także kilka płyt kompaktowych z utworami polskich kompozytorów. Za nagranie Koncertu na skrzypce, fortepian i kwartet smyczkowy E. Chaussona otrzymał Fryderyka (2005). Płyta z utworami kameralnymi Szymanowskiego zdobyła prestiżową nagrodę i została wybrana Płytą Roku 1998 przez miesięcznik „Studio”. W 2007 roku otrzymał za płytę z koncertami skrzypcowymi Szymanowskiego i Karłowicza The Strad Selection za najlepsze wykonanie koncertów, przyznaną przez miesięcznik „The Strad”. W 2009 roku otrzymał Fryderyka za płytę z utworami Szymanowskiego i Pawła Kochańskiego, nagraną wspólnie z Wojciechem Świtałą.
Gra i talent Piotra Pławnera została wielokrotnie uznana przez międzynarodową krytykę. Jest jurorem w międzynarodowych konkursach muzycznych. W 2006 roku został prymariuszem światowej sławy kwintetu I Salonisti. W 2015 roku otrzymał Medal Gloria Artis za zasługi w promowaniu muzyki polskiej za granicą. Gra na skrzypcach Tomassa Balestrieriego.