W ramach VII Dni Seweryna Pieniężnego na Warmii i Mazurach 14 lutego br. w Książnicy Polskiej w Olsztynie odbyło się spotkanie pt. „Bohaterowie twórczości Heleny Piotrowskiej”, zorganizowane przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Spotkanie prowadził Łukasz Ślusarczyk, wicedyrektor MBP w Olsztynie. Na początek poprosił Helenę Piotrowską o skrótowe przedstawienie swoich 11. książek. Zanim autorka przystąpiła do zadania, zastrzegła, że owszem, zrobi to rzeczywiście krótko, bo na dokładne omówienie potrzebowałaby tygodnia - i popłynęły tytuły biografii, nazwiska bohaterów (Muchlado, Skurpski, Triebling, Hulanicka, Rapacki, Kurgan, Rutkowski), uprawiających sztukę, sport, oddanych nauce i działalności społecznej. Chwilę poświęciła dwóm monografiom i dwóm powieściom. Dało to widzom rozeznanie, jak duży jest to dorobek i jak różnorodną tematykę obejmuje.
Dalsza rozmowa dotyczyła sposobu zbierania materiału, roli autorki w tworzeniu tekstu, zwłaszcza tym, gdzie brak odautorskich komentarzy, jak też umiejętności wydobywania z bohaterów trudnych wspomnień. Piotrowska odpowiadała na wszystkie pytania dość obszernie, z pasją i humorem. Pozwoliło to zajrzeć za kulisy jej pracy, wcale nie tak łatwej i prostej, jak by się na pierwszy rzut oka wydawało. Zapytana o rzecz najbliższą sercu, pokazała „Zakrętasy”, monografię mazurskiej wsi Górkło, gdzie spędziła dzieciństwo. Główny temat to tragedia mieszkańców zimą 1945 roku i okres powojennej biedy, trudności, wyjazdów do Niemiec.
Na „Scenie literackiej” toczyła się także rozmowa nt. „Kronselek” i tego, co je łączy z „Weźcie to dziecko”. Uwagę Łukasza Ślusarczyka zwróciła najnowsza książka, biografia człowieka z Wołynia. Rozważania zakończyły się konkluzją, że w przypominaniu rzezi wołyńskich chodzi nie o zemstę, a o pamięć i przestrogę. Autorka podkreśliła, że w tej obszernej księdze czytelnik znajdzie także opisy życia codziennego na Wołyniu, przyjaźń i miłość, na którą jest zawsze czas. A czego ona potrzebuje, by pisać? Ciszy, dużo czasu i wsparcia najbliższych.
Na zakończenie Feliks Walichnowski przeczytał swój tekst o wartości pamiętnikarskiej literatury Heleny Piotrowskiej. Nie szczędził słów podziwu dla autorki, co przyjęto oklaskami.
Z D J Ę C I A