(fot. archiwum)
Już tylko godziny dzielą nas od rozpoczęcia Euro 2008. Reprezentacja Polski bój w piłkarskich Mistrzostwach Europy rozpocznie od niedzielnego pojedynku z naszymi zachodnimi sąsiadami, Niemcami.
Pojedynki z zawodnikami z ojczyzny obecnego papieża od lat budzą wśród naszych kibiców niezwykłe emocje. Wystarczy wziąć pod uwagę fakt, iż jeszcze nigdy dotąd nie udało nam się pokonać naszych niedzielnych rywali, a już widać, jak wielką radość wywołałoby wśród nas ewentualne zwycięstwo drużyny prowadzonej przez holenderskiego szkoleniowca Leo Beenhakkera.
Zapewne w razie ewentualnej wygranej w niedzielnym spotkaniu, nazwisko Holendra przez długi czas nie schodziłoby z ust wielu Polaków. Byłoby tak pewnie nawet wówczas gdy Polacy nie awansowali do dalszej fazy turnieju. Mało kto wierzy jednak w to, iż Polacy w razie wygranej z Niemcami nie zdołaliby zapewnić sobie awansu do ćwierćfinału.
O tym czy taki sukces zostanie osiągnięty, poza spotkaniem z rywalami zza Odry zadecydują także mecze z gospodarzami turnieju Austrią oraz jednym z głównych sprawców wyeliminowania Anglików z walki o głównie trofeum, reprezentacją Chorwacji. Z Austriakami zagramy w czwartek 12 czerwca, Chorwaci będą naszym przeciwnikiem cztery dni później.
Jeśli uda nami się awansować do kolejnego etapu rozgrywek, przyjdzie nam się zmierzyć z jednym z dwóch najlepszych zespołów grupy A. To właśnie reprezentacje, które znalazły się w tej grupie rozpoczną już w najbliższą sobotę cały turniej. W pierwszym spotkaniu współgospodarze imprezy, Szwajcarzy zmierzą się z rywalem Polaków w rozpoczynających się jesienią eliminacjach do Mistrzostw Świata 2010, Czechami.
Ten pojedynek, jak i kolejne dwa, Portugalczyków z Turkami oraz Austriaków z Chorwatami nie zgromadzą przed telewizorami zapewne tylu Polaków, jak niedzielny pojedynek naszej reprezentacji z Niemcami. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem Beenhakkera tuż przed północą 8 czerwca w większości polskich domów wybuchnie szał radości. Obyśmy tego doczekali!