Wczorajsza (5.06) audycja Radia Olsztyn z cyklu „Z archiwum IPN” wywołała duże emocje. Radiosłuchacze oczekiwali jasnej odpowiedzi na pytanie: czy obecny wiceprezydent Olsztyna Tomasz Głażewski był tajnym współpracownikiem PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa, czy też nie? Emisja audycji niewiele zmieniła. Kto założył odpowiedź twierdzącą na wyżej postawione pytanie, przy tej odpowiedzi pozostaje. Kto zaś był odmiennego zdania, również znalazł potwierdzenie swojego sądu.
Wiele wskazuje jednak na to, że ostatnia audycja „Z archiwum IPN” dała początek szerszej dyskusji na temat, co może Instytut Pamięci Narodowej i pracujący w nim historycy, a także w jakim trybie powinny być ujawniane wyniki prowadzonych w IPN prac naukowo-badawczych.
Jako jeden z pierwszych głos w tej sprawie zabrał Roman Diakow, nie tak dawno znacząca postać w olsztyńskim SLD, autor pamfletu na Olsztyn i prezydenta Małkowskiego pt. „Apokalipsa w Nytszlo”. Roman Diakow skierował list do Janusza Kurtyki prezesa IPN zawierający uwagi do pracy olsztyńskiego oddziału IPN i jego szefa Norberta Kasparka. List ten dotarł również do naszej redakcji i, jak to mamy w zwyczaju, publikujemy go w całości. Zapraszamy do wyrażania opinii w tej sprawie.
******
Pan
Janusz Kurtyka
Prezes
Instytut Pamięci Narodowej
ul. Towarowa 28
00-839 Warszawa
Zaniepokojony wydarzeniami dziejącymi się wokół kwestii lustracji w Olsztynie oraz udziałem w tym Naczelnika Delegatury IPN w Olsztynie dra hab. Norberta Kasparka oraz jego podwładnych dra Piotra Kardeli oraz Pawła Warota postanowiłem zabrać głos w tej sprawie.
Olsztyn to miasto-relikt komunizmu i powinno się tu dokonać rozliczeń z przeszłością oraz przywrócić prawdę. Niestety, coraz powszechniejszy staje się pogląd, iż IPN staje się jednostronnym, ideologicznym organem atakującym bezpardonowo ludzi.
Urzędnik IPN jednostronnie na podstawie niejawnego postępowania, niemieszczącego się nawet w procedurach KPA publicznie zniesławia ludzi. Pan Warot do spółki z kolegą z IPN wcielają się w skóry bogów i osądzają innych, starszych i bardziej doświadczonych pokrętnym losem ludzi.
I nie mam tu na myśli Pana Głażewskiego - wiceprezydenta Olsztyna czy prorektora UW-M prof. Kordana, ale osoby, które znałem i darzyłem szacunkiem. Dotyczy to m.in. profesorów Stanisława Kawuli i Stanisława Szteyna.
Prof. Kawula - uczciwy i szanowany człowiek przedstawiany jest w audycji Radia Olsztyn - MY, WY ONI przez urzędników IPN dra Piotr Kardela oraz Pawła Warota - podwładnych p. Kasparka - jako partyjny aparatczyk i karierowicz z wyraźnie pejoratywnym obrazem. Uważam, że jest to prawda, ale prawda esbecka. Ich opisy niewiele mają wspólnego z prawdą, raczej chodzi o sensację. Esbecy po raz kolejny triumfują, bo dzięki takim „historykom” udało im się „pośmiertnie” narzucić ich tok myślenia.
Moją uwagę przyciągnął pewien zapis w dyskusji prowadzonej w Internecie o lustracji na UW-M: „Podobno jeśli UB, a potem SB zarzuciło na kogoś sieci, to nie miał szans się z nich wyplątać. Nawet ludzie z opozycji czy kleru, instruowani, jak zachować się w kontakcie z bezpieką. Tylko jednostki nie mające nic do stracenia mogły sobie pozwolić na opór. A poza tym byli ludzie z pewnymi ambicjami, którzy chcieli coś w życiu osiągnąć i w ogóle coś zrobić, jak również ludzie ideowo związani z tamtym systemem.”
Materia esbeckich teczek wymaga przy ocenie współpracy dużej rozwagi, a ja widzę ewidentne rozgrywki personalne prowadzone zakulisowo przez senatora PO Lecha Góreckiego, Czesława Małkowskiego (już w areszcie), jakiś postesbecki układ, a firmuje to wszystko pan Kasparek- Naczelnik IPN w Olsztynie.
Archiwa komunistycznych służb bezpieczeństwa stały się instrumentem przekreślenia wizerunku i autorytetu ludzi. Wobec ofiar esbeckich prześladowań ci lustratorzy pamięci stosują pełne nienawiści metody tamtych czasów. Gwałcą prawdę i naruszają fundamentalne zasady etyczne. Kto właściwie dał im takie prawo? I gdzie podziała się starożytna zasada „audiatur et altera pars”? Czy nie mamy tu do czynienia z klasycznym przykładem „historyka”, który zlekceważył znaczenia jakże ważnego źródła, żyjącego źródła historycznego (osobowego)? Piszę to, gdyż pamiętam te osoby z czasów studenckich i wiem, że p. Kasparek próbuje prowadzić rozrachunki z tamtych czasów.
Najbardziej mnie bulwersuje dwuznaczność postaw urzędników z IPN, gdyż w sprawie Małkowskiego nie byli w stanie odnaleźć śladu esbeckiej przeszłości, natomiast konkurenci są pomawiani i kompromitowani.
Jak można wytłumaczyć fakt złożenia podpisu p. Kasparka pod apelem z dn. 25 lutego br. w obronie Prezydenta Małkowskiego... W cywilizowanym świecie obowiązuje jednak zasada, że jeśli brakuje konkretnych dowodów przestępstwa, należy zakładać domniemanie niewinności(...) Przeciwko nie udowodnionej inkryminacji Prezydenta Małkowskiego stanowczo protestujemy... treść listu http://www.olsztyn24.com/?m=1&i=2181.
Naukowcy, którzy się podpisali pod listem poparcia - w tym p. Kasparek - ośmieszyli nie tylko siebie, ale również środowisko naukowe w Olsztynie oraz Instytut Pamięci Narodowej. Pan Kasparek pokazał, że tkwi w układach towarzysko-biznesowych z aresztowanym prezydentem.
Czesław Jerzy Małkowski od 2001 roku prezydent Olsztyna, z zawodu nauczyciel historii, w latach 70. był sekretarzem Komitetu Gminnego PZPR w Wielbarku, w latach 80. został dyrektorem Okręgowego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Olsztynie - organu PRL-owskiej cenzury. W latach 90. był sekretarzem Rady Wojewódzkiej SdRP oraz przewodniczącym rady miasta. Od 2001 roku pełni funkcję prezydenta Olsztyna z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej, wchodził w skład władz miejskich partii. W 2005 roku wystąpił z SLD i nie związał się już z inną partią.
Od 14 marca br. przebywa w areszcie w związku z zarzutami dotyczącymi obyczajności i wolności seksualnej, chodzi m.in. o molestowanie urzędniczek i gwałt na jednej z nich. Ma również zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w sprawach związanych z zarządzaniem mieniem miasta.
Tajemnicą poliszynela był fakt, iż pan Małkowski w mieście promował postkomunistyczne układy i przestępczą działalność. Mieszkańcom trudno było uwierzyć że szef cenzury nie współpracował.
Panie Prezesie
Sam doświadczyłem esbeckich prześladowań, gdy w latach 1981-84 kierowałem grupą działania KPN w Zespole Szkół Zawodowych przy kop. „Wujek” i uważam, że potrzebne jest rozliczenie z przeszłością. Zdecydowanie zwalczałem postkomunistyczny układ budowany przez Małkowskiego w Olsztynie i poniosłem tego duże koszty osobiste, jednak nie rozumiem motywów i całego klucza lustracyjnego jaki wybrał p. Norbert Kasparek w Olsztynie.
Roman Diakow******
RED.Bogdan Diakow był znaczącą postacią olsztyńskiego SLD. Na początku obecnej dekady, przez 4 lata pracował w olsztyńskim ratuszu. W 2003 roku pod pseudonimem Tomasz Kosior opublikował pamflet na Olsztyn i prezydenta Małkowskiego pt. „Apokalipsa w Nytszlo”. Opisał w niej losy prezydenta Mieczysława Owada, który panował w tytułowym Nytszlo.
W 2004 roku Diaków został szefem SdPl w Olsztynie. Ujawnił wtedy w wywiadzie dla „Gazety Olszyńskiej”, że jest autorem „Apokalipsy”. Czesław Małkowski złożył na niego doniesienie do prokuratury. Diaków został zwolniony z pracy. Zawieszono go też w SdPl. Pod koniec 2006 roku olsztyński sąd uznał, że Diaków nie popełnił żadnego przestępstwa.