(fot. Kancelaria Sejmu/Rafał Zambrzycki)
Czy emerytury i renty Polaków wzrosną w 2019 roku nie o 3, ale o 20 procent? Tak - jeśli Sejm przyjmie obywatelski projekt ustawy sygnowany przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Pierwsze czytanie ma się odbyć na najbliższym posiedzeniu Sejmu. 5-6 grudnia 2018 . Decyzja w rękach parlamentarzystów pozostałych partii.
- Pod projektem obywatelskim podpisało się ponad 140 tysięcy Polaków. Ich głosu nie można zignorować - mówi Urszula Pasławska, poseł na Sejm RP.
W Polsce żyje dziś ponad 9 mln emerytów i rencistów. Ponad 2 mln - na granicy nędzy. Ponad 200 tys. emerytów nie dostaje nawet minimalnego świadczenia - 877 zł na rękę! Co piąty polski emeryt żyje więc znacznie poniżej minimum socjalnego, które dla jednoosobowych gospodarstw emeryckich wynosi 1,2 tys. zł miesięcznie, dla dwuosobowych - 932 zł (dane Instytutu Pracy i Polityki Społecznej). Rząd planuje, że w przyszłym roku świadczenia seniorów wzrosną o 3,2 proc. Zdaniem PSL to zdecydowanie zbyt mało.
- Po wspomnianej rewaloryzacji najniższa emerytura wzrośnie zaledwie o 26,5 zł na rękę, będzie wynosić niecałe 905 zł netto. Wystarczy jednak zwolnić świadczenia z podatku, by najmniej uposażeni emeryci dostawali 1 030 zł miesięcznie, ogólnie każdy z nich 20 procent więcej - mówi Urszula Pasławska.
- Obliczyliśmy, że koszt projektu to 17 mld zł miesięcznie. Dużo, ale relatywnie niewiele przy kosztach 500+, wcześniejszego wieku emerytalnego czy uposażenia armii. Zysk społeczny będzie jednak niepoliczalny. Obowiązkiem państwa jest zapewnienie godnej jesieni życia ludziom, którzy swoje już przepracowali i zdążyli zapłacić państwu wystarczające podatki.
To już drugie podejście PSL do inicjatywy „emerytura bez podatku”. Po raz pierwszy projekt złożyli w Sejmie rok temu, ale posłowie większości parlamentarnej wyrzucili go do kosza.
- Nie złożyliśmy broni, bo sprawa jest zbyt ważna. Postanowiliśmy wprowadzić ją ponownie pod obrady Sejmu, tym razem jako projekt obywatelski - tłumaczy Urszula Pasławska.
- W ten sposób niejako mówimy rządzącym „sprawdzam”. Żadna partia, która chce nazywać się prospołeczną, nie może zignorować głosu 140 tysięcy Polaków - dodaje Pasławska.