Lato tuż, tuż. Czas wycieczek i rodzinnych eskapad. Jak jest czym... Po sprawdzeniu stanu finansów i naradzie rodzinnej zdecydowaliśmy o zakupie nowego samochodu. Wsiadłem w swojego „staruszka” i pojechałem na przegląd ofert olsztyńskich salonów samochodowych.
Wymagań nie miałem zbyt wygórowanych - przystępna cena, przyzwoite wyposażenie. Gdy je jednak przedstawiałem, w niektórych salonach patrzono na mnie z politowaniem, w innych traktowano jak „słodkiego idiotę-intruza”. Tu „załapywałem” się na kawę, tam proponowano mi jazdy próbne, ale konkretnej oferty nie było.
Proponowane ceny były dla mnie nie do przyjęcia jako zbyt wygórowane, przy ubogim standardowym wyposażeniu. Każdy ze sprzedawców zachwalał swój towar, krytykował marki oferowane przez konkurencję. Salony opuszczałem zdegustowany, z naręczami promocyjnych ulotek, folderów, pism reklamowych.
Zważywszy, że reklama jest dźwignią handlu, a olsztyńska Policja ściga piratów samochodami marki Renault, tzw. megankami, wstąpiłem do tego salonu. Tutaj potraktowano mnie z pełną powagą i wysoką kulturą.
Sprzedawca, pan Hubert, mimo, że moje „najście” na salon nastąpiło kilka minut przed godz. 14. w sobotę, nie zniechęcił mnie do kontynuowania wizyty. Przeciwnie - zaprosił do siebie, przedstawił ofertę, pokazał nawet specyficzny sposób wymiany koła zapasowego w interesującym mnie pojeździe.
Podczas kolejnych odwiedzin wiele czasu poświęcił mi szef sprzedaży - pan Jacek. Jego sposób bycia, takt, kultura osobista emanowała na cały salon. To powodowało, że jako klient nie czułem się intruzem.
Pan Jacek fachowo i interesująco odpowiadał na moje pytania, demonstrował tajniki interesującego mnie pojazdu. Zrobił to tak profesjonalnie, że kupiłem u niego nowy samochód zostawiając stary w rozliczeniu. Chylę przed nim głowę, za cierpliwość i kulturę obsługi. Wokulski na pewno byłby rad mając takich „subiektów”.
Nie wiem jak będzie sprawował się kupiony pojazd, to tylko maszyna. Jedno jest pewne - w salonie „Alcaru” przekonano mnie do zakupu. Z salonu wyjechałem nowym samochodem w pełni zadowolony, stając się z własnego wyboru fanem marki Renault - Clio. Na „dobre i złe”. A wszystko dzięki cierpliwości, kulturze obsługi klienta i uśmiechowi.