Grasujący od trzech tygodni na olsztyńskich Jarotach młody dzik został dzisiaj (9.03) zapędzony na plac zabaw i tam uśpiony przez strażników miejskich.
Ważące około 40 kg samotne zwierzę pojawiło się na podwórku między blokami przy ulicach Jaroszyka, Hanowskiego i Leyka w piątkowe przedpołudnie. Młody, najpewniej jednoroczny samiec, co najmniej od kilkunastu dni wałęsał się na Jarotach, choć wcześniej widziano w okolicy stadko złożone z czterech dzików. Samotne stworzenie wyłuskiwało z ziemi pozostałości pokarmu, a potem powędrowało za budynki między ulicami Leyka i Pieczewską. W tym czasie przybyli na osiedle, powiadomieni przez mieszkańców, funkcjonariusze Straży Miejskiej, którym udało się dzika wpędzić do ogrodzonego placu zabaw.
I tam właśnie rozegrał się finał zdarzenia. Po pewnym czasie przyjechał lekarz weterynarii wraz ze strażnikiem uzbrojonym w specjalny karabinek do miotania długimi strzykawkami ze środkiem usypiającym, zakończonymi różowymi pomponikami. Po dwóch strzałach zwierzę zaczęło się chwiać i po kilkunastu minutach usnęło. Wydało się, że to koniec akcji. Okazało się, że po kolejnych minutach dzik poderwał się na nogi i znów zaczął krążyć po placu zabaw. Niezbędny był trzeci zastrzyk, choć - jak mówił weterynarz - nieraz potrzeba było aż dziesięć strzałów, by przełamać witalne siły dzikiego zwierza.
Dzik z Jarot został wywieziony specjalnym pojazdem i miał być odstawiony jak najdalej poza Olsztyn, aby miał utrudniony dostęp do miasta. Czy gdyby był zarażony jakąś chorobą, to trzeba byłoby np. wymienić zawartość piaskownicy na placu zabaw? W takim przypadku, według lekarza weterynarii, choroba może się przenieść na innego dzika lub świnię, natomiast ludzie, w tym dzieci, nie są zagrożone.
Akcję możemy obejrzeć na załączonych zdjęciach.
Z D J Ę C I A