Spacer w słońcu po swoistym skansenie powoduje dreszczyk emocji. Już przy wejściu ukazuje się wagon bydlęcy, którym wywożono zesłańców na Sybir lub do obozów pracy; wiele osób na jego tle daje się sfotografować. Gdzieś dalej wśród drzew, przy ogrodzeniu z drutu, wybija się wartownia, z której płyną patriotyczne pieśni w metrum marsza. W pewnym momencie naszym oczom ukazuje się wielki blaszany pojemnik z nasadką z wiadra, na którym widać napis „wodka”; ten trunek zagrzewał żołnierzy do boju.
Sporą lekcję historii serwują trzy muzea, w których roi się od prasowej propagandy, żołniersko- wojennych bibelotów oraz socrealistycznej sztuki malarskiej, rzeźbiarskiej oraz tkackiej; wychodzącego żegna dywan strzyżony z bordiurą rodem z Persji, przedstawiający towarzysza Władimira Lenina.
Cały teren pokrywają monumentalne posągi przedstawiające komunistyczne guru - Lenina, Marksa, Engelsa, Stalina, Dzierżyńskiego i innych. Duża grupa posągów to bojownicy, przodownicy, nierzadko uwieczniano kobiety z bronią, w kamaszach, z wypiętą do przodu piersią. Sporą cześć eksponatów muzeum na wolnym powietrzu tworzą większe i mniejsze płaskorzeźby, mozaiki z kamienia, szkła oraz rzeźby w drewnie. Nie wszystkie mają charakter polityczny, niektóre przedstawiają postacie z bajek.
Poza zaskoczeniem formą i ideą muzeum, ilością i rozmiarami zbiorów, spacer ten sprawia nie lada frajdę. Częsty jest widok, jak turyści z humorem ustawiają się do zdjęć: a to głaszczą łysinę, a to drapią bohatera w nogę; ja pomogłam dziadkowi wyciągnąć rzepkę w ogrodzie.
Dziś Litwa cieszy się odrębnością, tylko Park Grutas zachowuje pozostałości z czasów sowieckich. Ciekawe, jakim zbiorem poszczyciłby się park po polskiej stronie?
Z D J Ę C I A