Od wielu lat żeglarze z Warmii i Mazur spotykają się pod koniec lata w Węgorzewie, by wziąć udział w towarzyskich regatach organizowanych na malowniczych akwenach jezior: Mamry i Święcajty. W ten sposób oddają hołd pamięci dwóch węgorzewian, braci Piotra i Mieczysława Ejsmontów, którzy uciekli z PRL-u w latach 60., by zrealizować marzenie swojego życia - podróż dookoła świata pod żaglami.
Poranek 9 września rozpoczęły w Klubie Morskim Ligi Obrony Kraju w Węgorzewie armatnie wystrzały, dokonane z niedużych działek sygnałowych, ceremonialne podniesienie bandery oraz towarzyszące temu dźwięki polskiego hymnu państwowego. W tej uroczystej oprawie zainaugurowano XXII Memoriał Braci Ejsmontów, organizowany dla uczczenia pamięci dwóch młodych pasjonatów morza, którzy, aby zrealizować swoje marzenie o rejsie dookoła świata, musieli nielegalnie opuścić granice Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Trudno w tym miejscu opisać perypetie dwóch dziewiętnastolatków owładniętych pasją żeglowania, którzy przez całe lata sześćdziesiąte uparcie realizowali swój cel, co przypłacili między innymi kilkoma miesiącami spędzonymi w więzieniu. Jak powiedział znany polski żeglarz kpt. Krzysztof Baranowski, w ich przypadku „siła marzeń była większa od rozsądku”. I może dlatego obaj chłopcy ostatecznie nigdy z morza nie powrócili. Na stronie http://historia.trojmiasto.pl/Wolni-zeglarze-mieli-marzenia-wieksze-od-rozsadku-n79929.html pisze o tym Michał Lipka i zainteresowanych odsyłam do tej interesującej opowieści. Wspomnijmy jeszcze tylko o tym, że bracia mówili o sobie, jako o „wolnych polskich żeglarzach”, czym podbijali w tamtych czasach, pozostawania naszego kraju w strefie wpływów sowieckich, serca Polonii w obu Amerykach.
Jak opowiada zasłużony węgorzewski działacz, założyciel liczącego już sześćdziesiąt pięć lat Klubu Morskiego LOK w Węgorzewie i jego obecny komandor Jerzy Józef Tyszko: „
Kiedy w PRL-u nie można było mówić o braciach Ejsmont, będących na cenzurowanym, dwóch działaczy żeglarskich: kpt. Mieczysław Piskorz z Węgorzewa i Sławomir Sięsicki z Kętrzyna zakonspirowało regaty ku ich czci pod nazwą: „Regaty babiego lata”. Władze przymykały na to wtedy oko, a wszyscy przecież wiedzieli, o co chodzi. A kiedy było już można, wtedy ogłosiliśmy Memoriał Braci Ejsmontów.„
Regaty tradycyjnie rozgrywane są na jeziorach: Mamry (wokół wyspy Upałty) oraz Święcajty (wokół Wyspy Kociej) w klasach: otwarto pokładowe, kabinowe do 7,99 m i kabinowe 8 m i powyżej. Warunkiem rozegrania regat jest uczestnictwo minimum 3 jachtów. Z tym ostatnim warunkiem nie było w tym roku żadnego problemu. W klasie do 7,99 m zgłosiło się 17 jachtów, 8 m i powyżej - 15 jednostek, a w klasie otwarto pokładowej pojawiło się na starcie 5 łódek, w tym cztery DZ-y. Użyte tu słowo „łódka” pochodzi z żeglarskiego slangu i oznacza jednostkę żaglową. Żeglarzom sprzyjała też pogoda. Utrzymujące się od kilku dni opady deszczu ustały, a wiejący z siłą 3 - 4 B (*) wiatr pozwalał na szybkie, ale przy tym bezpieczne, żeglowanie.
„
Była zabawa, wszyscy się cieszą i przecież o to chodzi, żebyśmy się fajnie bawili i mieli satysfakcję z tego, co robimy.” - mówi Zbigniew Choroszucha, doświadczony regatowiec, który nawigował najszybszą DZ-ą tych regat, „Ekspedytem” z Yacht Klubu Polski Olsztyn.
„Pływanie po tym akwenie jest bardzo przyjemne i atmosfera tego długiego wyścigu jest cudowna. Ludzie odnoszą się do siebie sympatycznie. Jest jakaś rywalizacja, ale nie zacięta, nie zawzięta.”
Podczas wyścigu pan Zbigniew podzielił swoją załogę na dwuosobowe zespoły i po kolei oddawał im kierowanie łódką. W ten sposób każdy z członków załogi miał okazję sprawdzić się w roli sternika lub nawigatora jednostki. Nieco inne cele przyświecały Marianowi Bełbotowi, znanemu i popularnemu na Warmii i Mazurach działaczowi żeglarskiemu, właścicielowi najstarszej regionie firmy czarterowej, działającej od ponad czterdziestu lat. Oni wystawili w tym wyścigu cztery jednostki:
„To dla nas prawdziwy poligon. Tu zdobywamy doświadczenie, tu testujemy nasze pomysły. Możemy pokazać wszystkim, jak nasze jachty pływają, a poza tym ja bardzo lubię żeglowanie oraz właśnie ten wyścig. Ma on długą trasę prowadzoną naokoło wysp, gdzie trzeba pokazać i umiejętności żeglarskie, i klasę swojej łódki. Całe regaty walczyłem z „Huzarem” i na tak długiej trasie: Święcajty, Wyspa Kocia, Upałty i pod Węgorzewo przegrałem z nim dziesięć metrów. Jeszcze jednym plusem Węgorzewa jest niesamowicie czysta woda w jeziorze. Taka, jak u mnie w akwarium.”. Kiedy pan Marian odbierał swoją nagrodę za drugie miejsce, wiwatom i aplauzom publiczności nie było końca.
Po zakończeniu wyścigu i uroczystym rozdaniu dyplomów przyszedł czas na „morskie opowieści”. „
Kiedy chłopcy wypłynęli, to ustanowili sami Banderę Wolnych Polskich Żeglarzy: biało czerwoną z orłem w koronie. To była duża odwaga w tamtych czasach. I my od pięciu lat każdemu jachtowi startującemu w tych regatach fundujemy banderkę - replikę tamtej, ustanowionej przez braci.” - opowiada komandor Tyszko. Klub pozostaje też w stałym kontakcie z mieszkającą w Kanadzie siostrą patronów tych regat, Wandą Ejsmont - Śmiechowicz. Pani Wanda odwiedziła Węgorzewo w zeszłym roku, a tym razem przysłała list, w którym złożyła podziękowania dla wszystkich osób i instytucji zaangażowanych w pielęgnowanie pamięci o swoich dwóch żeglujących braciach.
Przy organizacji regat współpracuje z węgorzewskim LOK-iem Kętrzyński Klub Żeglarski „Kaper”, którego komandor Tadeusz Siwicki wziął także udział w ściganiu się na wodzie:
„Bracia Ejsmontowie urodzili się w Grodnie i po wojnie zamieszkali w Kętrzynie. Tam skończyli Szkołę Podstawową nr 2, do której i ja chodziłem, i dopiero potem przenieśli się do Węgorzewa. Stąd udział naszego klubu w organizacji tych regat. Nie są to regaty, na których najważniejszą rzeczą jest ściganie się. Najważniejsze jest to, że się spotykamy. Przyjaciele czekają cały rok, żeby właśnie pod hasłem „Memoriał braci Ejsmontów” spotkać się, pościgać, później ze sobą pobyć, pobiesiadować, pogadać.”
Ryszard Gadziński, prezes Warmińsko-Mazurskiej Organizacji Wojewódzkiej LOK w Olsztynie, stwierdza z satysfakcją, że regaty organizowane są na bardzo wysokim poziomie. A ponieważ jednym z punktów statutu LOK jest działalność strzelecka, prezes Gadziński nie omieszkał wręczyć zwycięzcom regat ufundowanych przez siebie egzemplarzy broni palnej.
„
LOK jest organizacją obronną, a bracia Ejsmont byli bardzo odważni i wytrwali porywając się na coś, na co w tamtych czasach stać było tylko niewielu”. - stwierdził między innymi.
Rada Miasta Węgorzewa uznała za stosowne nowe rondo uliczne w mieście oddać pod patronat Braci Ejsmontów. Wcześniej uczyniono to już z ulicą, przy której jest usytuowany port Ligi Obrony Kraju w Węgorzewie.
******
(*) stopni skali Beauforta
Z D J Ę C I A