Dziś (27.06) na kierowców jadących do Olsztyna od strony Barczewa czekała niemiła niespodzianka - ogromny korek. Wyjeżdżając z Wójtowa stało się od półtora do dwóch godzin, żeby wjechać do Olsztyna!
Jak się okazało, przyczyną całego zamieszania były nowe światła, które postawiono na ulicy Lubelskiej. Ludzie zaczęli objeżdżać korek bocznymi ulicami, wykorzystywanymi przez pojazdy „budowlane” (na tym odcinku budowana jest nowa droga, więc wciąż trwają roboty, które i tak powodowały, że droga do Olsztyna była dłuższa niż zwykle), które zaraz też się zakorkowały oraz objazdem na Łęgajny, chcąc uniknąć godzinnego czekania. Myślę, że dziś mało kto nie spóźnił się do pracy mniej niż pół godziny.
Między dziewiątą, a dziesiątą chciałam dostać się z Barczewa do Wójtowa. Gdy dotarłam do przystanku, okejka już stała, ale oczywiście nie udało mi się nią wrócić do domu. Usłyszałam od kierowcy, że teraz nikt na Olsztyn normalną trasą nie pojedzie, bo nikt w korkach nie będzie stał. I wszyscy „lecą” na Łęgajny. A jeśli tak mi pilno do Wójtowa, to mogę sobie w Łęgajnach wysiąść i pójść na piechotę! Najbardziej bulwersujący był fakt, że w trzech następnych okejkach usłyszałam podobną odpowiedź.
Wreszcie dostałam się do domu „na stopa”, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzisiejsze zamieszanie nie jest jednorazowym przypadkiem. Skoro winę ponoszą światła, wygląda na to, że teraz będzie tak codziennie! I co? Okejki na stałe zmienią sobie trasę? A co z Kaplitynami, z Osiedlem Leśnym, z Wójtowem, z Klebarkiem? Przecież tam mieszka masa ludzi. Nie wszyscy na tym świecie są mobilni, a ludzie mają pracę, mają szkoły, mają własne sprawy do załatwienia w Olsztynie czy Barczewie, a jak na razie wszystko jest praktycznie odcięte! Tak być nie może, trzeba coś z tym zrobić! Jakby te światła komukolwiek były potrzebne.
Niby taki drobiazg, a narobił tyle problemów.
Czytelniczka