Wojciech Olejniczak, szef wojewódzki SLD Władysław Mańkut (z lewej)
i poseł Tadeusz Iwiński |
Więcej zdjęć »
Na nasze pytanie, komu złożył gratulacje za wybranie go przewodniczącym SLD w Olsztynie, przebywający dziś (29.04) w naszym mieście lider Wojciech Olejniczak odpowiedział:
-
Wybory się odbyły w wyznaczonym terminie i miejscu, jest przewodniczący, sprawa zostanie pewnie jeszcze rozpatrzona przez sąd (partyjny - przyp. red.). Źle, że do takiej sytuacji doszło, ale ona jest nieodwracalna. Ja bardzo żałuję, że wielu dobrych kolegów jest dzisiaj jakby poza strukturą władzy SLD, a byli bardzo przydatni. Będę namawiał również kolegę Kacprzyckiego, żeby tak zadziałać, aby tych ludzi nie zgubić.
Tym samym szef SLD uznał prawomocność wyborów, które odbyły się w sobotę (26.04) w Domu Rzemiosła i szefem miejskim został Krzysztof Kacprzycki. Jak już informowaliśmy, wynajęci ochroniarze nie wpuścili do środka części delegatów.
Ustępujący przewodniczący Dariusz Zawadzki argumentował, że utracili mandaty, bo zostali skreśleni z listy SLD za niepłacenie składek. Część była z rozwiązanych kół, choć instancja wojewódzka je przywróciła (ale miejska tej decyzji nie uznała).
-
Rozmawiałem z tą grupą delegatów przed wejściem i ubolewam nad tym, co się stało - powiedział nam prof. Tadeusz Iwiński. -
Namawiałem ich, żeby weszli na salę, protestowali czy zgłosili swoich kandydatów, bo to jest demokracja.
Część delegatów dobrowolnie zrezygnowała z obrad, bo solidaryzowała się z tymi pierwszymi. Razem z nimi pojechali do restauracji na Zatorzu, gdzie wybrali „swojego” przewodniczącego - Zbigniewa Karpowicza.
Dojechał do nich także Andrzej Ryński, wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego SLD, który opuścił Dom Rzemiosła w trakcie obrad.
-
Wobec tych kontrowersji namawiałem kolegów, by odłożyć zjazd miejski, aż wypowie się sąd krajowy - wyjaśniał nam Andrzej Ryński. -
Ale niektórzy się spieszyli, między innym Tadeusz Iwiński, podczas zjazdu ochroniarze nie wpuścili na salę obrad wielu ludzi i mniej więcej organizacja pękła na pół.Andrzej Ryński zdążył zagłosować na przewodniczącego, po czym wnioskował, by zrobić przerwę do podjęcia werdyktu przez sąd partyjny. Następnie pojechał do drugiej grupy przekonać kolegów, jak mówi, do podjęcia rozmów.
-
Kiedy zaczęli skłaniać się do tego, żeby rozmawiać, przyszła informacja z Domu Rzemiosł, że za moim wnioskiem głosował tylko jeden delegat, a 37 było przeciw. No to ta druga grupa wybrała swego przewodniczącego - opowiada Ryński.
Jakie w tej sytuacji jest wyjście? Andrzej Ryński widzi dwa wyjścia:
-
Pierwsze gorsze, czyli uznanie, jak uczynił to Olejniczak, że prawomocny jest zjazd oraz wybory w Domu Rzemiosł, bo się organizacja przepołowi.
I drugie - unieważnić jeden i drugi zjazd, po czym zrobić spotkanie wszystkich członków partii w mieście jeszcze przed zjazdem wojewódzkim, potraktować je jak zjazd miejski i przeprowadzić nowe wybory.
Czy taką propozycję przedłożył także Wojciech Oleniczak, który miał spotkać się z grupą odrzuconych po mityngu ze studentami politologii UWM? A poza tym - co ważniejsze - czy kompromis znajdzie odzew w obu grupach?
Z D J Ę C I A