Zenon Kowalczyk i Iwona Bolińska-Walendzik | Więcej zdjęć »
W Galerii Stary Ratusz Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie odbył się wczoraj (21.04) wernisaż wystawy „Plakaty”, na której swoje prace prezentuje Zenon Kowalczyk.
Sławomir Krajewski ze wstępu do albumu „Projektowanie Graficzne - Zenon Kowalczyk” TPO, 2006:
Zenon Kowalczyk - urodzony w Myszyńcu, na Kurpiach, w 1960 roku.
Studia - Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplom z wyróżnieniem w 1983 r. na Wydziale Grafiki w pracowni projektowania graficznego prof. Leszka Hołdanowicza. W 1982 roku otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Sztuki Za szczególne osiągnięcia w studiach, a w 1984 roku dwuletnie stypendium artystycznym MKiSz. Jest autorem dwudziestu wystaw indywidualnych z zakresu projektowania graficznego, fotografii, malarstwa i rysunku. Uczestniczył w wielu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą (Japonia, Turcja, Rosja, Niemcy, Litwa). Jest autorem ponad stu systemów identyfikacji graficznej firm. Od 2008 roku prowadzi miejską galerię sztuki współczesnej „Galerię Ostrołęka”. Organizuje Kurpiowskie Plenery Malarskie. Jest współzałożycielem Ostrołęckiego Towarzystwa Fotograficznego. Członek Związku Polskich Artystów Plastyków.
R E K L A M A
Głównym obszarem tematycznym jego prac są wydarzenia kulturalne związane z Ostrołęką i Kurpiowszczyzną, ale także plakat reklamowy i społeczny.
Jedną z ulubionych form graficznych Zenka jest plakat. W swoich projektach łączy dojrzały, syntetyczny warsztat rysunkowy zestawiony z oszczędną typografią, zaś przesłanie i anegdota są zawsze jednoznacznie czytelne. Doskonałym przykładem tej dojrzałości artystycznej jest prezentowany na konkursie w Japonii plakat „War peace”, gdzie motyw delikatnych kwiatków organicznie zrasta się z konturami dłoni, a jeden z kwiatowych płatków niepostrzeżenie zamienia się w czerwoną kroplę krwi. Całości dopełniają płaszczyzny błękitu i czerni o przejrzystej symbolice. Równie mistrzowski jest plakat „WOK dzieciom”. Utrzymany w pogodnej, jasnożółtej tonacji z sylwetą konia na biegunach aspirującego do roli pegaza. W plakacie „Zespół Pieśni i Tańca Kurpie” splatają się ze sobą elementy strojów tancerzy niczym fragmenty kurpiowskich wycinanek. Na szczególną uwagę zasługuje również cykl plakatów promujących przegląd piosenki kabaretowej „Ospa”. Został w nich wykorzystany motyw mikrofonu będący raz smakowitą kiełbaską, innym razem krwiożerczym kanibalem. Całość zbudowana na kontraście czerni i białych poszarpanych linii, jedynie z drobnym czerwonym akcentem.
Jego projekty powstają na przekór modom graficznym. Autor świadomie odrzuca wszechobecną we współczesnym dizajnie dekonstrukcję litery i formalne manierystyczne bałaganiarstwo. Szanuje warsztat graficzny. Kompozycje jego prac są zawsze doskonale wyważone i przemyślane. Posługuje się starannie dobranymi minimalistycznymi środkami wyrazu. Może to być płaska plama koloru, sylwetowy lub kreskowy rysunek, które zestawione razem tworzą wyważoną całość.
Zenon Kowalczyk o swojej twórczości i wystawie:
Forma graficzna plakatu powinna być czysta i lekka, bez względu na przekazywane treści, nawet przy tematach dramatycznych czy tragicznych. Jego idea ma dotrzeć do odbiorcy w jednej chwili, ma go zaintrygować, rozbawić lub wzruszyć. Przy użyciu ograniczonych środków, w sposób syntetyczny, plakat ma zmusić do odczytania treści zgodnie z intencją autora. Przekaz konkretnych myśli nie musi jednak być bezwzględnie jednoznaczny. Trzeba liczyć się z inteligencją i wrażliwością odbiorców. Należy czasem pozostawić im pole do własnych interpretacji, do odnalezienia ukrytych podtekstów czy aluzji obok głównego przekazu informacyjnego. Autor nie powinien przy tym wciągać widza w świat swoich problemów egzystencjalnych czy własnych zmagań z materią. Działania takie są oczywiste i uzasadnione w przypadku innych dziedzin sztuk wizualnych.
Mój plakat powstaje czasem w ciągu kilku sekund. Tyle wystarczy, by w głowie zaistniał prawie kompletny projekt. Oczywiście tę chwilę poprzedza bliżej nieokreślony czas rozważań nad tematem - godziny, dni, tygodnie. Najważniejszy staje się moment, gdy mam poczucie zwycięstwa, poczucie właściwego rozwiązania problemu. Tak, wiem, że to jeszcze nie koniec. Po tym przebłysku następuje ponowne drążenie tematu, powracanie do odrzuconych wcześniej myśli, upewnianie się, że znalazłem ten najwłaściwszy sposób przekazu. W zasadzie myśli te towarzyszą mi aż do zakończenia pracy nad projektem, krążą wokół mojej głowy, a raczej w jej wnętrzu, w czasie jazdy samochodem, w kuchni, przy sprzątaniu, przed zaśnięciem, a czasem wracają we śnie (nie raz obudziłem się z ważnymi „przemyśleniami” dotyczącymi aktualnie prowadzonej pracy). Jeśli jestem pewien wartości pomysłu, to o jego realizację w zasadzie już się nie martwię. Ważne jest, że zawiera on w sobie także konkretną jego wizualizację. Tu rozpoczyna się właściwe projektowanie graficzne, które trwać może jeszcze wiele dni. Oczywiście dążenie do perfekcji jest męczące, bo nie pozwala mi na odpuszczenie „drobiazgów”, pominięcie „mniej istotnych elementów”, pochłania przy tym mnóstwo czasu. Nie jest to jednak jakaś udręka, wręcz przeciwnie, daje wiele satysfakcji. Tradycyjny warsztat pracy opanowałem już podczas pierwszych lat studiów. Zajęcia w pracowniach Tadeusza Jodłowskiego, Leona Urbańskiego, Romana Owidzkiego zrobiły swoje. Moją świadomość warsztatową dopełniła, w 1982 roku, prekursorska praktyka studencka w zakresie grafiki komputerowej w Polskiej Akademii Nauk. Tak więc studia na Wydziale Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych przygotowały mnie właściwie do pracy grafika projektanta. Tam nauczyłem się specyficznego myślenia, sposobu rozwiązywania problemów graficznych i odnajdywania własnej drogi do celu.