Po roku rządów Dariusz Zawadzki zrezygnował z ubiegania się o funkcję szefa miejskich struktur SLD w Olsztynie. Jego miejsce zajął 31-letni Krzysztof Kacprzycki, znany ze swej walki o poprawę warunków życia mieszkańców Zacisza.
-
Zrobiłem swoje i czas było przekazać stery młodszym. Cieszę się, że moje decyzje i poczynania zyskały aprobatę - powiedział nam po sobotnim zjeździe miejskim Dariusz Zawadzki, olsztyński przedsiębiorca.
„Zrobiłem swoje” oznacza usunięcie z listy członków SLD w Olsztynie 66 nazwisk, za co Zawadzki zyskał miano dyktatora. Ale jego następca broni tych decyzji.
-
Oni zostali skreśleni za działania niestatutowe albo po prostu za niepłacenie składek, czyli pozbyliśmy się martwych dusz - dodaje Kacprzycki. Zapewnia, że po czystkach przyszedł czas na odbudowę zaufania do lewicy i ludzi polityki jako takich.
Kilkunastu wykluczonych chciało się dostać na salę zjazdu, ale nie wpuścili ich wynajęci ochroniarze. W połowie obrad wyszedł Andrzej Ryński, wskutek czego nie mógł kandydować ani do władz miejskich, ani na delegata na zjazd wojewódzki.
Nie został nim także Stanisław Szatkowski, były wojewoda i były szef regionalny SLD (teraz jest nim Władysław Mańkut z Elbląga). Ze „starej gwardii” pełne poparcie zyskał tylko prof. Tadeusz Iwiński, jedyny poseł SLD z Olsztyna.
Statutowe władze miejskiej organizacji także zdominowali młodzi. Obok Krzysztofa Kacprzyckiego sekretarzem został Bartłomiej Jasiński, a w Radzie Miejskiej znalazła się m.in. Dagmara Ciesielska (cała trójka na zdjęciu).