Warszawski psycholog i fotografik Jacek Jędrzejczak zaprosił w piątek (21.01) do olsztyńskiej Galerii Rynek na EGO - próbę fotograficznego przedstawienia tej podstawowej „racjonalnej” struktury w psychoanalitycznym modelu osobowości, która - jak pisze guru amerykańskiej psychologii Philip G. Zimbardo - „kieruje impulsami podświadomości (id) tak, by spełnić wymagania rzeczywistości, a jednocześnie utrzymać szacunek jednostki dla siebie samej i zapewnić jej aprobatę społeczną”. 1)
Ego to naczynie, w którym mieści się nasze JA. Powinno być zwarte, oparte na mocnej podstawie, powinno nam służyć. Jeśli jest zbyt kruche, słabo odgraniczone, świat wdziera się w nasze wnętrze, trudno nam być sobą. Jeżeli jest zbyt sztywne, zbyt rozbudowane, też przestaje nam służyć. Słabe lub rozdęte szuka potwierdzenia siebie samego, przejmuje władzę nad nami, zaczynamy się z nim nadmiernie identyfikować. Tak powstaje „fałszywe ja”. Jeśli bezustannie zajmujemy się sobą, tracimy kontakt z innymi ludźmi. Osoba egotyczna, hipochondryczna czy narcystyczna nie jest w stanie prawdziwie kochać. W rozwoju zdrowego ego dziecku potrzebne są zachwyt w oczach rodziców, jak również lustro, w którym dziecko potwierdza swoje odbicie; potem utrwala swoją tożsamość, przeglądając się w zwierciadle społecznym, w oczach innych ludzi. Jeśli nasze odbicie zanadto nas absorbuje lub za wszelką cenę go unikamy, ego przejęło nad nami kontrolę. Udział w wystawie Jacka Jędrzejczaka może pomóc w odpowiedzi na pytania: Kim naprawdę jestem? Co kryje się pod tą maską, za rolą, którą odgrywam? Jakie są prawdziwe motywy mojego działania, poza wywieraniem określonego wrażenia na innych? Czy mogę zapomnieć o sobie, by „nie tylko szukać miłości, lecz kochać”? - napisał w programie wystawy znany psycholog i psychoterapeuta Jacek Santorski.
Jak ująć „ego” - rzecz nieuchwytną i nie do końca określoną, w materii fotografii - nieruchomego zapisu o ściśle zaznaczonych granicach - ramach obrazu? Jacek Jędrzejczak użył do tego luster. Jego modelki „próbują” swojego odbicia w lustrze, wręcz dosłownie „smakując” go chwilami językiem. Ich twarze, pomimo najczęściej zamkniętych oczu, wyrażają przy tym przeróżne uczucia. Ostateczny kształt każdemu z tych fotograficznych ujęć nadaje przy tym widz. Każdy z nas czyta przecież te portrety na swój sposób - zgodny z własnym, indywidualnym sposobem przeżywania świata i naszych z nim relacji.
Wystawę fotografii EGO zaprosił do Olsztyna Paweł Staszak, olsztyński fotografik, zawodowy fotograf portretu, mody i aktu, wykładowca fotografii, na co dzień pracujący w Centrum Sztuk Wizualnych Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Jak mówi, bez trudu przekonał do tego pomysłu szefową MOK-u, Agnieszkę Kołodyńską, z zawodu aktorkę, która zajmuje się między innymi sztuką perfomancu.
„Sposób ujęcia przez Jędrzejczaka fotografowanego tematu ma wiele wspólnego z perfomancem” - uważa Kołodyńska. Pawła Staszaka do zaproszenia wystawy EGO do Galerii Rynek skłonił pokazywany na tej wystawie film, na którym naga modelka - zaprezentowana oczywiście w sposób nieurągający zasadom przyzwoitości - ogląda swoje odbicie w lustrze.
„To projekt interdyscyplinarny - połączenie nieruchomych obrazków, bardzo bliskiej mi fotografii, z ruchem filmowanej postaci. Jacek jest bardzo świadomym artystą, dlatego, że bardzo dobrze rozumie sferę freudowskich: Id, Ego i Superego w życiu człowieka.” - mówi Staszak.
- „Według mnie „Ego” jest u Jacka wynikiem działania dwóch sił: Id - czyli popędu władzy, sławy, pieniędzy, seksualności i tak dalej i z drugiej strony Superego - czyli elementów kultury, w której jesteśmy zanurzeni od najmłodszych lat. Jacek pokazał tu intymność w zupełnie innym wymiarze. W pierwszej chwili wydawało mi się, że oglądam zdjęcie dwóch całujących się kobiet, dopiero potem dostrzegłem, że modelka całuje swoje odbicie w lustrze”.
Jacek Jędrzejczak przyznał, że coraz dalej odchodzi od nieruchomej fotografii, chętnie zajmując się właśnie filmem eksperymentalnym. To rodzaj improwizacji z elementami muzycznymi, w której kluczową rolę odgrywa intuicja artysty. Chociaż potem, na etapie postprodukcji, to już
„musi być żelazna dyscyplina. Ósma rano przed komputerem, trzy godziny pracy, potem przerwa i znowu praca.”Gościem piątkowego wernisażu był m.in. znany olsztyński fotografik dr Henryk Cirut, emerytowany pedagog z tutejszego Uniwersytetu. Zapytany o przysłowiowe „pierwsze wrażenie” stwierdził:
„Jacek to artysta, który ciągle ewoluuje. Jego ostatnie poszukiwania, polegające na połączeniu obrazu z muzyką, dają naprawdę niesamowite efekty. Te kompozycje o wyważonych proporcjach to jest prawdziwe mistrzostwo, pokazujące wrażliwość ich twórcy oraz jego cudowny warsztat.”1) P. Zimbardo, F.Ruch „Psychologia i życie” PWN, Warszawa 1994, s. 665
Z D J Ę C I A