Sebastian Mierzyński, zamieszkały w Olsztynie historyk i dziennikarz, autor dwudziestu ośmiu książek ze słynnej, zapoczątkowanej przez Zbigniewa Nienackiego, serii „Pan Samochodzik”, spotkał się w środę (18.01) z czytelnikami w bibliotece Planeta 11. Okazją do spotkania była promocja najnowszej książki pisarza - „Muza Krasickiego”
W gościnnych progach sąsiadującej z olsztyńskim Planetarium multimedialnej biblioteki Planeta 11 nie zabrakło w środowy wieczór miejsca dla fanów słynnej serii „Pan Samochodzik”, po śmierci jej twórcy, Zbigniewa Nienackiego, z powodzeniem kontynuowanej przez kilkunastu innych, polskich autorów. Wśród nich na uwagę zasługuje Sebastian Mierzyński, urodzony w roku 1972 dziennikarz i historyk, który korzystając ze swojego profesjonalnego przygotowania badawczego nie szczędził wysiłków w poszukiwaniu nowych pomysłów na tematy kolejnych książek o przygodach Pana Samochodzika, wydawanych pod pseudonimem: Sebastian Miernicki. Choć nie tylko o kolejnych jego „Samochodzikach” rozprawiano tego dnia w Planecie 11 o zachodzie słońca.
Seria „Samochodzików” autorstwa Zbigniewa Nienackiego tak była popularna i tak się świetnie sprzedawała - sam pamiętam, jak w dzieciństwie pochłaniałem kolejne jej pozycje - że kiedy jej twórcy zabrakło już wśród nas, żal było zarzucić ten znakomity pomysł na promocję historii i kultury wśród kolejnych pokoleń młodych ludzi.
- Pan Samochodzik to oczywiście postać kultowa - mówi Sebastian Mierzyński
- jako młody człowiek czytałem te książki i zachwycałem się nimi. Najtrudniejsze było w tamtych czasach ich zdobycie. Bo choć wydawano je w ogromnych nakładach, to nie były łatwo dostępne. Ja miałem, na szczęście, znajomą bibliotekarkę i mogłem cieszyć się „Samochodzikami” do woli. No i potem, w wieku dojrzałym, spróbowałem tej przygody. Z perspektywy czasu widzę teraz, że powinienem napisać to wszystko zupełnie inaczej.”
- Dojrzałeś, jako pisarz
- Oh, tam zaraz „pisarz”. Ja po prostu piszę książki i czerpię z tego przyjemność. I staram się tak je pisać, aby sprawiały przyjemność również ludziom mojego pokroju. Wiem, że nie każdemu muszą one odpowiadać, czy to pod względem stylu pisania ich autora, czy też wyboru tematów. - Jesteś jednym z jedenastu autorów serii „Samochodzikowej”. Napisałeś ich już dwadzieścia osiem, to chyba więcej, niż stworzył ich sam autor tego pomysłu, Zbigniew Nienacki?
- To wzięło się tylko z wielkiej pasji do pisania. Nienacki pracował w innych czasach, nie miał komputera - musiał pracowicie wystukiwać swoje teksty na maszynie do pisania. U nas, w zbiorach Biblioteki Muzeum Warmii i Mazur, zachowały się te maszynopisy i widać, jak wielka i mozolna, potwornie ciężka to była praca. Ja z kolei, jako dziennikarz, miałem już obycie z komputerem. I w dzień pracowałem sobie w redakcji, a wieczory poświęcałem na pisanie, do którego byłem już dobrze, dzięki pracy redakcyjnej, przysposobiony. Z drugiej strony, nabyte podczas pisania książek umiejętności budowania zdań i swobodnego wyrażania myśli, były potem bardzo przydatne w pracy dziennikarskiej. To się wprost przekładało na język reportażu. - Tytuły Twoich „samochodzikowych” książek są fascynujące. „Kaukaski wilk”, „Buzdygan hetmana Mazepy”, „Sztolnia „Hexe” czy „Listy Mikołaja Kopernika” wręcz rozpalają wyobraźnię miłośników historii. Jako niegdysiejszy miłośnik „samochodzikowej” serii autorstwa pana Nienackiego, mogę powiedzieć, że godnie reprezentujesz swojego znakomitego poprzednika. I, tak, jak on, podejmujesz w swoich książkach tak różnorodną tematykę.
- Tylko osiem moich książek ma za miejsce akcji Warmię i Mazury. Reszta dzieje się w Polsce, a akcję dwóch z nich zlokalizowałem nawet gdzieś w świecie. To, między innymi, efekt moich licznych podróży. Miałem okazję pojechać na przykład na Dolny Śląsk, trochę książek dzieje się też w Iławie, bo miałem okazję jeździć tam w czasach studenckich i znam te tereny. Mam tylko wielki żal, że nie zahaczyłem nigdy o Pomorze Zachodnie, a tam z kolei najczęściej zapraszają mnie na spotkania autorskie. - I co, nadal tajemnice starych zamczysk, legendy i tym podobne świadectwa Historii są oprawą Twoich kolejnych powieści? Podążasz tu śladami Zbigniewa Nienackiego, który także był przecież dziennikarzem?
- Oczywiście, Pan Samochodzik nadal tropi różne tajemnice. Niekoniecznie muszą to być zamki. Teraz poszukujemy skarbów. Część książek wzięła się na przykład z moich doświadczeń dziennikarskich, z poszukiwania Skarbu Samsonowa. Dodam, że tego skarbu już nie ma. On został już dawno, dawno temu wygrzebany. - Oczywiście, że zahaczam o zamki. Moja najnowsza książka pt. „Muza Krasickiego” też dzieje się w jednym z najpiękniejszych zamków w naszym regionie, zlokalizowanym w Lidzbarku Warmińskim. Ta książka ma opowiadać o klimacie tego zamku w epoce Oświecenia. Oprócz sławnego biskupa, księcia poetów, Ignacego Krasickiego, przewija się w niej także postać św. Katarzyny, osoby bardzo ważnej dla historii naszego regionu, która jest patronką i Zamku w Lidzbarku, i wielu kościołów w naszym regionie. Działał u nas przecież Zakon Katarzynek. Przewijają się tam wątki związane z postacią Mikołaja Kopernika, który też mieszkał trochę w Lidzbarku Warmińskim na dworze swojego wuja Łukasza Watzenrode. Przewija się wreszcie wątek z Napoleonem Bonaparte czy też z Fryderykiem II, wielkim królem pruskim, znienawidzonym przez PRL-owską, komunistyczną historiografię- To może nie zdradzajmy wszystkich wątków czytelnikom, żeby nie odbierać im przyjemności odkrywania Twoich nowych koncepcji.
- Powiedzmy tylko jeszcze, że „Muza Krasickiego” nie ukazuje się w serii „Pana Samochodzika”. To samodzielny tytuł i następne swoje pozycje też planuję wydawać poza tą serią. Chociaż z drugiej strony „Muza” też trochę jednak jest w klimacie samochodzikowym, jakkolwiek już bez wehikułu. Chciałem, żeby ta pozycja była rodzajem „zabawy z czytelnikiem”, który zna trochę historię naszego regionu i będzie się zastanawiał, o co mi tutaj właściwie chodzi. - A „samochodziki” jeszcze będą, czy to już koniec?
- To jest pytanie do wydawnictwa, czy uda im się wykupić prawa autorskie.Na spotkanie z mistrzem Sebastianem przybyła publiczność w sile wieku. Kiedy byli młodzi, słynne „Samochodziki” były u szczytu popularności. Ale i teraz nie brakuje osób bardzo zainteresowanych książkami z tej serii. „
Oczywiście, że nie” - mówi pan Zdzisław z Olsztyna, mężczyzna o szpakowatych skroniach - „
nadal je czytamy, przekazujemy wnukom”. Gościem spotkania była także młodsza od pana Zdzisława o dwa pokolenia pani Beata z Olsztyna:
„Pasjonuję się może nie tyle samochodzikiem, co historią regionu. Przyszłam posłuchać tej ciekawej prelekcji, która przecież dotyczy nie tylko Samochodzika, ale także najnowszej książki pana Sebastiana, która traktuje o Lidzbarku Warmińskim i tajemnicach tamtejszego zamku.”
Spotkanie autorskie w Planecie 11 miało charakter prelekcji. Sebastian Mierzyński, posiłkując się projekcją multimedialną, przedstawił przybyłym na spotkanie czytelnikom te ze swoich książek, które „dzieją się” w regionie Warmii i Mazur. Opowiadał o ich fabule, wątkach, ciekawostkach oraz o postaciach historycznych, które wystąpiły w poszczególnych powieściach. Nie zabrakło oczywiście słowa wstępu o Zbigniewie Nienackim oraz o pierwszych książkach z serii „Pan Samochodzik i...”, dzięki którym Sebastian Mierzyński rozpoczął swoją przygodę z pisaniem.
Z D J Ę C I A
F I L M Y