Odkąd Olsztyn ma szansę na sięganie po środki unijne i szansę tę wykorzystuje wzorcowo, budżety miasta oscylują w okolicach miliarda złotych. Nie inaczej jest z planem finansowym miasta na rok przyszły. Dzisiaj (21.12) Rada Miasta przyjęła przedstawiony przez prezydenta budżet na rok 2017, który w pozycji dochody ma wpisaną kwotę 1,165 mld złotych, a w pozycji wydatki - 1,192 mld zł. Jeżeli plany uda się zrealizować, będzie to drugi co do wielkości budżet w historii samorządu Olsztyna, po budżecie z roku 2015, kiedy dochody budżetowe miasta sięgnęły kwoty 1,207 mld zł, a wydatki 1,377 mld zł.
Trudno powiedzieć, by przeprowadzona dzisiaj debata nad projektem budżetu Olsztyna na przyszły rok prowadzona była w świątecznej atmosferze. Prezydent Piotr Grzymowicz musiał mocno trzymać nerwy na wodzy, by nie wybuchnąć. Trudno mu się dziwić, kiedy z miejsc zajmowanych przez radnych Prawa i Sprawiedliwości płynęła krytyka, którą trudno pojąć - tak doświadczonym samorządowcom, jak i znającym się przynajmniej trochę na ekonomii. Oto bowiem z ław zajmowanych przez radnych PiS płynęły kierowane do prezydenta zarzuty, że jest za bardzo skoncentrowany na pozyskiwaniu środków unijnych, że za mało pieniędzy na inwestycje wydaje z budżetu miasta, że rozwój Olsztyna nie odbywa się w sposób zrównoważony, czy zarzut o to, że realizowane w Olsztynie inwestycje nie przynoszą miastu zysku lub też o to, że miasto nie buduje fabryk. Zdaniem radnych PiS, przyszłoroczny budżet Olsztyna to gliniany kolos.
Prezydent rzeczowo odnosił się do wypowiedzi opozycjonistów, chociaż część z zarzutów odpierał już na poprzednich sesjach Rady Miasta, czy podczas spotkań z radnymi. Na próżno. Radni PiS pozostali niewzruszeni, chociaż chyba mieli świadomość „politycznego” charakteru swoich zastrzeżeń, bo nie zagłosowali przeciwko przygotowanemu przez prezydenta projektowi budżetu, a „jedynie” wstrzymali się od głosu.
Innego zdania o projekcie przyszłorocznego budżetu byli pozostali radni uczestniczący w sesji. I chodzi tu nie tylko o radnych Platformy Obywatelskiej czy „prezydenckiego” klubu „Ponad Podziałami”. O budżecie ciepło wypowiadali się radni niezależni, a opinię będącą swoistą laurką dla prezydenta i ratuszowych urzędników wypowiedział Jerzy Czesław Małkowski, szef opozycyjnego klubu radnych „Demokratyczny Olsztyn”, nie tak dawno konkurent Piotra Grzymowicza do fotela prezydenta miasta.
- To nie jest mój budżet, ja bym go inaczej ułożył. Każdy z nas ma jakieś upodobania czy preferencje, które chciałby zamieścić w tym budżecie - powiedział Czesław Jerzy Małkowski.
- I krytyka jest potrzebna, konieczna. Natomiast jest pytanie zasadnicze: czy to jest zły budżet? Nie, to jest dobry budżet, to jest budżet profesjonalny. (...) To zasługa ludzi, którzy przy budżecie pracowali. Chylę czoło przed nimi, ale również przed tymi, którzy są strategami w tej sprawie. Budżet został sprawdzony przez RIO. Opinia jest pozytywna. I mógłbym wiele rzeczy krytykować, które bym inaczej zapisał, ale nie mogę powiedzieć, że to jest zły budżet. Dlatego będę głosował za tym budżetem.Ponieważ większość z obecnych w sali sesyjnej 24. radnych myślała podobnie jak Czesław Jerzy Małkowski, nie było większych problemów z uzyskaniem akceptacji budżetu. Za jego przyjęciem głosowało 17 osób. Radni PiS, w liczbie 7., wstrzymali się od głosu.
Większą część debaty budżetowej zarejestrowaliśmy na filmach wideo, które sukcesywnie, po zakończeniu procesu produkcji, będziemy udostępniać w sieci.
Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :