Olsztyński fotografik Henryk Cirut zaprosił publiczność w niedzielę (20.11) do Galerii Rynek Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie na pożegnanie otwartej miesiąc wcześniej wystawy zdjęć inspirowanych efektami oddziaływania wody na środowisko przyrodnicze.
-
Najtrudniej było mi dokonać wyboru prac na tę wystawę - opowiadał artysta witając zebranych fanów swojej twórczości. -
Do każdej z tych, które tu widzimy, mam bardzo osobisty stosunek i na pewno bardzo jestem z tymi zdjęciami związany. Goście finisażu z zainteresowaniem słuchali opowieści autora zdjęć o jego fascynacjach efektami występującymi w przyrodzie.
-
Co może Natura zrobić. Ta praca powstała na jeziorku koło Sętala. To było przedwiośnie. Ogromna kra gdzieś tam podpłynęła do brzegu jeziora, słońce zaczęło topić ten lód i powstały właśnie takie ciekawe formy uwiecznione na tym zdjęciu. A tu z kolei wiatr zawiewający z pól napotykał na różnego rodzaju przeszkody typu sitowie czy trzciny, wirował wokół nich, rzeźbiąc tego rodzaju formy. Jak to zobaczyłem, to z wrażenia ręce mi się trzęsły, kiedy przymierzałem się do zrobienia tego ujęcia. Muszę o tych emocjach tu opowiedzieć, bo one są zawsze. Nieprawdopodobne, że coś takiego można zobaczyć - opowiadał Henryk Cirut.
Przyjaciel Ciruta, prof. Marek Mełnyk z Wydziału Nauk Społecznych UWM, zwrócił uwagę na niezwykłą zdolność artysty do „dostrzegania światła”.
- To jest wprost niezwykła intuicja. Henryk uchwycił wodę w stanie ukojenia, uspokojenia zimą. I nagle odkrywamy, że ona ma wewnątrz siebie, w swoich strukturach, światło. I to światło niezwykłe - to są błękity, róże, szarości. Zapewne paniom kojarzą się te obrazy z klejnotami, chciałyby nosić taką piękną, pełną słońca biżuterię. Henryk jest „medium”, które może nas obdarowywać takimi obrazami. To są przecież mikroświaty, których normalnie nie widzimy, a on ma dar podglądania tego świata, który za chwilę zniknie dzięki naturalnym cyklom Przyrody - powiedział prof. Mełnyk.
Autor wystawy po raz ostatni podzielił się swoimi refleksjami na temat przedstawianych w ramach „Hydroform” obrazów przyrody. Wspominał także swoje zamojskie liceum, w którym wykładali wspaniali, przedwojenni nauczyciele, i które obdarzyło go nie tylko ogromną ilością wiedzy o świecie, ale przede wszystkim rozbudziło wrażliwość na piękno tego świata. Przyznał się też do swego rodzaju „uzależnienia od fotografii”.
- Kiedy z powodu złej pogody nie mogę wyjść w plener, to staję się wtedy nerwowy - stwierdził artysta.
Patronat medialny nad „Hydroformami” objął miesięcznik Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich „Bez Wierszówki”, którego redaktor naczelny Ireneusz Bruski był także obecny na finisażu. Niedzielna impreza była okazją do promocji listopadowo-grudniowego numeru „Bez Wierszówki”, w którym, jak stwierdził Bruski:
Najważniejszy artykuł to tekst kuratora wystawy „Hydroformy” Pawła Staszaka z MOK. Dodał też, że czeka w napięciu na kolejną wystawę Ciruta. Ta wystawa będzie ostatnią częścią poświęconego Warmii cyklu olsztyńskiego fotografika.Jak powiedział artysta:
- Ułożyłem sobie swój osobisty fotograficzny „Tryptyk Warmiński”. W zeszłym roku były „Geoformy”, dzisiaj żegnamy „Hydroformy”, a wiosną zaproszę państwa na „Dendroformy” - wystawę prac inspirowanych obrazami drzew. Ten trzeci cykl będzie - zdaniem artysty - najciekawszy. Tryptyk Warmiński Ciruta ma być wyrazem jego uczuciowych związków z Warmią, krainą w której zamieszkał wiele lat temu, szukając pracy po studiach. Na zakończenie oddajmy jeszcze głos prof. Markowi Mełnykowi.
- Bardzo fascynuje mnie u Henryka jego poczucie harmonii świata. To, że stworzył tryptyk fotograficzny, to też nie jest przypadek. Taka głęboka symbioza z przyrodą powoduje, że on widzi świat jako jedność. I stąd ten tryptyk wykorzystujący obrazy ziemi, wody i roślin - w tym przypadku drzew. Henryk dostrzega rzeczy, które tzw. normalnemu człowiekowi umykają. Dla leśników drewno jest surowcem, dla stolarzy - materiałem, a Henryk dostrzega w tym drzewie jakieś misterium życia. Obok tych przeznaczonych do wycinki rosną już przecież nowe, które też czekają na swoją kolej do bycia wykorzystanym w ramach gospodarki leśnej człowieka. I ten kołowrót życia będzie ciągle trwał. Podziwiam też jego wyczucie „misteryjności świata”. Mam wrażenie, że w tych jego obrazach jest ukryta modlitwa do Boga, który ciągle podtrzymuje świat, ukazując się nam poprzez to piękno życia, istnienia, trwania. Oglądając obrazy Henryka odczuwam wzruszenie - powiedział profesor.
******
Henryk Cirut - humanista, pedagog i pasjonat fotografowania, dr pedagogiki i historii wychowania na UWM w Olsztynie, artysta fotografik, autor wielu wystaw fotograficznych.
Z D J Ę C I A