Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Sytuacji w polskim rolnictwie i edukacji poświęcona był dzisiejsza (30.08) konferencja prasowa działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego na Warmii i Mazurach. Krytyczne uwagi o działalności rządu w tych dziedzinach przedstawili: posłanka Urszula Pasławska i prezes Zarządu Wojewódzkiego PSL Warmii i Mazur Stanisław Żelichowski.

Zdaniem polityków PSL, dziesięciomiesięczne rządy Prawa i Sprawiedliwości doprowadziły do dramatycznej sytuacji w polskim rolnictwie. Najbardziej palącym problemem rolników są bardzo niskie ceny produktów rolnych w skupach. Przykładowo: litr mleka na Warmii i Mazurach kosztuje 40-70 groszy, a niedawno kosztował ok. 1,70 zł. Kilogram wiśni w skupie kosztuje złotówkę, dwa razy mniej niż w 2015 roku. Za tonę pszenicy rolnicy otrzymują 580 złotych - o 120 złotych mniej niż przed rokiem. Produkcja rolna powoli staje się nieopłacalna.

- Politycy powinni mieć dwa rodzaje zdolności: jak zdobyć władzę i jak tę władzę utrzymać - powiedział Stanisław Żelichowski. - Żeby utrzymać władzę, trzeba mądrze rządzić. To co się dzieje nie świadczy jednak o mądrym rządzeniu. Żeby zdobyć władzę PiS obiecało rolnikom „gruszki na wierzbie”. Miały być interwencje, a wszystkie sprawy nierozwiązane od lat miały być rozwiązane. Dziś dochodzimy do dramatu. Rolników nie można tak upokorzyć. Rolnik to nie cytryna, nie da się do końca wycisnąć.

- PSL jako partia, która zawsze była blisko wsi, blisko rolników, dzisiaj pyta ministra Jurgiela, kiedy i w jaki sposób zacznie realizować swoje obietnice wyborcze - dodała Urszula Pasławska. - Bo pamiętamy, że obiecał rolnikom wyrównanie dopłat unijnych, obiecał ceny minimalne i skupy interwencyjne. Nie można rolników mamić, składać obietnice w kampanii wyborczej, a później zostawić ich samych sobie. Działacze PSL zapowiedzieli złożenie na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu sejmu (5-6.09) zapytań i interpelacji kierowanych szczególnie do ministra Krzysztofa Jurgiela, w sprawie planów uspokojenia sytuacji na rynku rolnym.

Urszula Pasławska i Stanisław Żelichowski chaosem nazwali sytuację w edukacji. Nie poparte konkretami zapowiedzi ministra edukacji Anny Zalewskiej przeprowadzenia rewolucji w edukacji budzą zaniepokojenie środowiska nauczycieli, ale także rodziców, niepewnych przyszłości swoich dzieci.

- W eterze słyszymy o likwidacji gimnazjów, zmniejszeniu liczby godzin nauki języka obcego, zwiększeniu liczby godzin historii, powszechnej lustracji w oświacie, od sprzątaczki po dyrektora - powiedziała Urszula Pasławska. - Wydaje się, że reforma, którą chce nam zafundować PiS, jest reformą, która nie tylko budzi duży niepokój dotyczący miejsc pracy dla nauczycieli, ale też ogromną niepewność rodziców, którzy nie wiedzą, czy dziecko, które dzisiaj pójdzie do gimnazjum, za rok nie zostanie cofnięte do podstawówki. Apelujemy do rządu, aby przygotował projekt ustawy i wówczas będzie można rozmawiać o zmianach. Sami jako PSL proponujemy, żeby nie likwidować gimnazjów, ale je wzmocnić, zwiększyć finansowanie z 4,5 procenta PKB do 6 procent PKB, co skutkowałoby m.in. zmniejszeniem klas i zwiększeniem liczby godzin języka obcego. Uważamy też, że polskie państwo stać na to, żeby posiłki w szkole były dla wszystkich dzieci.

- Jesteśmy krajem na dorobku - dodał Stanisław Żelichowski. - Żeby sprostać największym krajom, młody Polak musi być nie gorzej wykształcony jak młody Niemiec, Francuz czy Amerykanin. Ten zamęt, który ma miejsce w oświacie nie powoduje, że młodzi Polacy będą chcieli konkurować na otwartym rynku pracy. Wprowadzając chaos w nauczanie PiS osłabi nasz kraj na wiele dziesięcioleci, straty mogą być nie do odrobienia.