Wśród pięciu nominowanych do Wawrzynu, nagrody dla książki roku w regionie, znalazły się dwa wydawnictwa odnoszące się do tożsamości historycznej i kulturowej Warmii. To „Święta Warmia” Szymona Dreja i „Tradycyjne budownictwo wiejskie na Warmii i Mazurach” Iwony Liżewskiej.
Tegoroczny Literacki Wawrzyn Warmii i Mazur ozdobi skronie - no właśnie, kogo? - już po raz czwarty. Kapituła nagrody pod przewodnictwem dyrektora olsztyńskiej biblioteki wojewódzkiej Andrzeja Marcinkiewicza ogłosiła swoje nominacje w ubiegłym tygodniu. Wybrała pięć pozycji spośród 130 (!) zgłoszonych do nagrody.
W ścisłym finale, oprócz książek popularnonaukowych Dreja i Liżewskiej, znalazły się powieści „Rebelia” Mariusza Sieniewicza i „Excentrycy” Włodzimierza Kowalewskiego oraz tomik wierszy „Europa minor” Kazimierza Brakonieckiego. Która książka zgarnie laur? Dowiemy się 28 maja.
Z satysfakcją - bo Warmia na to zasługuje - odnotowuję, że wśród pięciu nominowanych do Wawrzynu książek znalazły się dwa wydawnictwa odnoszące się do tożsamości historycznej i kulturowej naszego regionu.
„Święta Warmia” Szymona Dreja to rzecz popularnonaukowa. Jej największym walorem jest to, że przy poszanowaniu zasad rzetelności badawczej, jest zarazem bardzo przystępna. Autor pracowicie przekopał się przez bogate dzieje Warmii i na nieco ponad stu stronach tekstu wytopił samą esencję. Książka jest estetycznie wydana - bogato ilustrowana zdjęciami i rycinami, przez co jej treść bardziej przemawia do wyobraźni. Formuła dzielenia tekstu na poszczególne kategorie tematyczne oraz sposób ich ilustrowania przypominają nieco konwencję zastosowaną w świetnej serii wydawniczej „A to Polska właśnie”.
W nieco innym kierunku poszła Iwona Liżewska. Jej „Tradycyjne budownictwo wiejskie na Warmii i Mazurach” to dzieło quasi-encyklopedyczne. Na 200 stronach autorka przedstawia szereg przykładów tradycyjnego budownictwa naszego regionu (nierzadko unikalnych). Dokładnej dokumentacji fotograficznej towarzyszą fachowe opisy. Muszę przyznać, że przeglądając to dzieło, byłem pod dużym wrażeniem bez mała benedyktyńskiej pracy, jaką wykonała jego autorka. Na pewno było warto, bo powstała książka, która utrwali w świadomości czytelników to, co nierzadko ginące, a cenne, bo świadczące o korzeniach naszego regionu. Muszę tu dodać, że w pracach nad tym wydawnictwem autorka musiała być częstym gościem w powiecie olsztyńskim, z którego obszaru pochodzi bardzo dużo przykładów ciekawej wiejskiej architektury.
Z D J Ę C I A