Tak się zapędziliśmy w rozwoju, że doszliśmy już do tzw. Granic Wzrostu - alarmuje dr Marcin Popkiewicz, analityk megatrendów, ekspert i dziennikarz zajmujący się powiązaniami w obszarach gospodarka-energia-zasoby-środowisko, który w środę (20.04) odwiedził Wydział Humanistyczny UWM.
W skali globu ziemskiego zmiany geopolityczne i środowiskowe przebiegają powoli i dlatego nie są zbytnio rozpoznawalne. Stąd nie dostrzegamy, że zostało nam niewiele czasu na przeprowadzenie koniecznych, wręcz rewolucyjnych, zmian. Popkiewicz świadomie używa tu słowa „rewolucja”, ponieważ i skala i szybkość koniecznych przemian w świadomości ludzkiej oraz, idących za tym, przemian w światowej gospodarce są naprawdę ogromne:
- Paliwa kopalne zapewniają naszej cywilizacji 90% energii, a tempo ich zużycia od pokoleń rośnie. W XXI wieku spaliliśmy aż 1/3 ich zasobów zużytych w historii ludzkości. Obecne stulecie jest ostatnim stuleciem dominacji paliw kopalnych. Co po nich? Albo atom, albo OZE i efektywność energetyczna. Albo krach.- Dotąd, jako cywilizacja, przyjęliśmy pewien kurs, który był całkiem racjonalny, kiedy go wybieraliśmy - dodaje dr Popkiewicz.
- Oparty o tanie, łatwo dostępne paliwa kopalne wzrost gospodarczy opisywała wtedy „krzywa wykładnicza”, czyli idąca na wykresie stromo do góry. Coraz więcej samochodów, coraz więcej dóbr, coraz większa konsumpcja - to było racjonalne w czasach, kiedy zasobów było w bród a miejsca na zanieczyszczenia też nie brakowało. Fabryk było niewiele i ludzi też nie za dużo. Historia Rewolucji Przemysłowej to historia dobrobytu i potęgi politycznej. Paliwa kopalne są potężnym źródłem energii, które do tego pozwala się „magazynować” np. w baku samochodu. Dzięki temu nasze życie uległo też ogromnej przemianie. Kiedyś niewielka grupa arystokracji dzierżyła władzę w kraju, a pozostali jego mieszkańcy musieli na nich pracować. Potem Rewolucja Przemysłowa doprowadziła do zmiany stosunków społecznych: uwolnienia chłopów potrzebnych do pracy w nowo zbudowanych fabrykach. Jednak wtedy, kiedy wszelkich zasobów nie brakowało, szkody wyrządzone przez stosunkowo niewielką populację ludzi były niewielkie.
Dzisiejszy świat stanął jednak przed dylematem: albo podążać dalej obraną sto lat temu drogą, mając świadomość, że w ciągu jednego, dwóch pokoleń wyczerpiemy zasoby paliw kopalnych i staniemy w obliczu niewyobrażalnej katastrofy - albo, póki możemy korzystać z dotychczas wypracowanych algorytmów przetrwania, przestawić naszą gospodarkę na tzw. OZE czyli Odnawialne Źródła Energii.
Jak zauważył prelegent, głównym celem gospodarki każdego kraju jest wzrost PKB. Kiedy ten wzrost jest odnotowywany, ludzie w kraju mają pracę a jego gospodarka jest w dobrej kondycji. Brak wzrostu PKB prowadzi do głębokiej recesji. Trzeba jednak pamiętać, że przy obecnym modelu rozwoju im szybciej rośnie PKB, tym szybciej degradujemy nasze środowisko. Bo tak samo jak na morskich łowiskach nie można łowić więcej ryb, niż jest w stanie odrodzić się do następnego połowu, tak samo nie można w nieskończoność eksploatować zasobów nieodnawialnych. Owszem, dzięki efektywnej produkcji zużywamy mniej surowców i produkujemy mniej odpadów niż kiedyś, jednak to zużycie zawsze jakieś będzie i w końcu osiągniemy tzw. Granice Wzrostu prowadzonego według obecnie obowiązującego modelu. Perspektywa tego stała się nagle całkiem bliska. Każdego roku degradują się na świecie zasoby gleb uprawnych o powierzchni Polski. Jeżeli utrzymają się obecne trendy rozwoju, ludzka cywilizacja stanie przed tymi Granicami Wzrostu w ciągu życia najdalej dwóch pokoleń. Tym bardziej, że kończą się już łatwo dostępne źródła paliw kopalnych. Jak zobaczyliśmy na slajdach przedstawionych przez Popkiewicza, sto lat temu w Teksasie wystarczyło zbudować drewnianą wieżę wiertniczą, z której ropa tryskała do podstawionego zbiornika, by zostać „naftowym magnatem”. Obecnie, aby pozyskiwać ropę spod dna oceanu, trzeba zbudować kosztującą wiele milionów dolarów wieżę wiertniczą. W Kanadzie, w której kiedyś ropa tryskała wprost z ziemi, teraz uzyskuje się to paliwo poddając specjalistycznej i kosztownej obróbce piaski roponośne.
W związku ze wzrostem kosztów wytwarzania, rosną też ceny sprzedaży ropy naftowej. Kiedy jednak zostaną one wywindowane zbyt wysoko, to wprost „zabijają” gospodarkę. Zatem albo pożegnamy się z ropą w pierwszej połowie XXI stulecia, albo nastąpi recesja i załamanie światowego rynku. A wtedy czekają nas wojny i możliwy upadek naszej cywilizacji.
Nie lepiej wygląda sytuacja w przypadku węgla. Wprawdzie wciąż jeszcze występuje on na świecie, nie jest to już jednak znany nam wszystkim piękny, czarny antracyt. Ten zniknął już prawie zupełnie. Pozostały gorsze, mniej wydajne energetycznie gatunki, których pokłady leżą do tego setki metrów pod ziemią. Tymczasem Polska, która zawsze „węglem stała” tak dalej „stoi”, stając się powoli „węglowym skansenem”. I pakujemy wciąż miliardy złotych do przysłowiowej „czarnej dziury” w ziemi. Za dwadzieścia lat skończy się u nas także węgiel brunatny, chyba, że zrobimy w ziemi nowe odkrywki, rujnując przy okazji setki kilometrów kwadratowych ziemi dookoła. Taka głęboka odkrywka zbiera bowiem wody gruntowe z całej okolicy, która staje się wtedy powoli pustynią. Następuje tam ogromny spadek produkcji rolnej a koszty rekultywacji takich terenów przekraczają zyski z eksploatacji odkrywki. Tyle, że te zyski wpływają do kieszeni właściciela kopalni, a o rekultywację terenu musi się potem martwić lokalny samorząd.
Polska jest niekwestionowanym liderem przekraczania norm emisji szkodliwych produktów spalania, czego efektem jest wzrost liczby zachorowań na choroby układu oddechowego czy krwionośnego. Jak obliczono, gdyby zamknąć wszystkie kopalnie i każdy górnik dostał 100 tysięcy zł na przekwalifikowanie się zawodowe - kosztowałoby to jednorazowo budżet kraju 9 miliardów złotych. W obecnym stanie gospodarki mniej więcej tyle budżet dokłada do g&órnictwa każdego roku.
W tym kontekście aktualne staje się pytanie: czyje interesy reprezentuje rząd - społeczeństwa czy wąskiej grupy lobbystycznej, związanej z przemysłem wydobywczym węgla?
Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu z siedzibą w Genewie, w skrócie IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change) co kilka lat publikuje raporty dotyczące zmian klimatycznych, wykorzystywane przy formowaniu narodowych i międzynarodowych programów klimatycznych i polityki finansowania badań zmian klimatycznych. Ostatni, piąty raport został opublikowany 2 listopada 2014 r. Kreśli on apokaliptyczną wizję zmian w środowisku związanych z globalnym ociepleniem, za które - zdaniem twórców raportu, z którym zgadza się także w większości środowisko naukowe - główną odpowiedzialność ponosi ludzkość. Na początku wieku XX było nas zaledwie półtora miliarda - teraz już siedem i pół. I coraz więcej samochodów jeździ po Ziemi, coraz więcej latamy samolotami - mamy więc coraz większy wpływ na „stan zdrowia” naszej planety.
Tak zwana klasa średnia, czyli nie za bogaci, ale i nie biedni mieszkańcy miast, to obecnie półtora do dwóch miliardów ludzi. Każdy z nich ma samochód, a wielu korzysta także z transportu lotniczego. Do połowy stulecia ten najbardziej „energochłonny” konsument wyrobów z paliw kopalnych osiągnie stan pięciu miliardów osób - czyli połowy ludzkości. A paliwa kopalne są przecież zasobami nieodnawialnymi. Zatem albo zmienimy naszą politykę energetyczną, albo...
Prelegent nie pozostawił też suchej nitki na decydentach nie mających odwagi, aby trzeźwo spojrzeć na te problemy i rozpocząć niezbędne zmiany, póki nie jest na to za późno. Niestety, niektórzy z nich nie myślą o świecie w kategoriach procesów zachodzących w długim horyzoncie czasowym. Wyznacznikiem ich decyzji staje się wtedy termin kolejnych wyborów.
Na świecie wypracowano już alternatywne sposoby funkcjonowania gospodarki, przestawiając się na produkowanie energii z wiatru, słońca, biomasy i wody. W niektórych krajach Europy Zachodniej, jak Niemcy albo Francja, już ponad połowę zapotrzebowania energetycznego zaspokajają OZE. Wtedy, dzięki wykorzystaniu lokalnych zasobów przyrodniczych, pieniądze zaczynają płynąć na wieś. Czysta energia odnawialna, energia wiatrowa, jest tańsza w produkcji, niż energia uzyskiwana z węgla. Fotowoltaika, czyli wytwarzanie prądu elektrycznego z promieniowania słonecznego przy wykorzystaniu zjawiska fotowoltaicznego, przeżywa obecnie na świecie intensywny rozwój i kosztuje też coraz mniej. Gdybyśmy zelektryfikowali transport, wprowadzając na dalekich trasach TIR-y czerpiące energię z przewodów elektrycznych, tak, jak trolejbusy, uzyskalibyśmy niezależność od paliw kopalnych oraz od produktów ich spalania zanieczyszczających powietrze. Na świecie pracują już biogazownie produkujące czystą energię, które można wyłączać i włączać kiedy się chce. To jest plan na polską koniunkturę w dzisiejszym świecie.
Jak zauważył Popkiewicz, w XIX wieku władze Japonii miały świadomość, że trzeba dołączyć do światowych trendów rozwoju cywilizacyjnego i Japonia stała się na Dalekim Wschodzie potężnym państwem. Władze Rosji i Austro-Węgier - tamtejsza arystokracja, były zainteresowane utrzymaniem ówczesnego status quo swoich rolniczych krajów, w których dzierżyły prymat. Historia zmiotła ich wtedy z powierzchni Ziemi w ciągu dwóch pokoleń. Czy my obudzimy się wystarczająco szybko, by dostosować nasze życie do zmienionych warunków pozyskiwania energii niezbędnej do przetrwania?
Jak pisze dr Marcin Popkiewicz w swojej książce „Rewolucja Energetyczna”: „
Stawką są losy świata, w którym żyjemy. Jeśli nie zmienimy obecnego kursu, zapłacimy wysoką cenę. Rewolucja energetyczna daje spójną wizję nie tylko lepszej przyszłości energetycznej, ale też społecznej, gospodarczej i środowiskowej.”
******
Marcin PopkiewiczJest absolwentem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, koordynatorem zespołu ds. zmian klimatycznych w Fundacji Nasza Ziemia, autorem tekstów serwisu klimatdlaziemi.pl, redaktorem naczelnym portalu ziemianarozdrozu.pl, tłumaczem i autorem polskiej adaptacji książki „ZRÓWNOWAŻONA ENERGIA - bez pary w gwizdek” Davida JC MacKay’a, przewodniczącym polskiego oddziału ASPO (The Association for the Study of Peak Oil and Gas).
Autor bestsellerów „Świat na rozdrożu” i „Rewolucja energetyczna. Ale po co?”. Przewodniczący polskiego oddziału ASPO (Association for the Study of Peak Oil) i członek rady programowej INSPRO. Laureat „Dobromira Roku 2013” oraz głównej nagrody „Dziennikarze dla klimatu” 2015.
Książka „Świat na rozdrożu” została uznana za książkę miesiąca 12.2012 w kategorii Literatura faktu według Magazynu Literackiego, a aplikacja internetowa stworzona przez Popkiewicza - Multimedialny kalkulator emisji CO2 został wybrany oficjalnym narzędziem konferencji klimatycznej COP 14.
Z D J Ę C I A