Dziś (9.01) przypada pierwsza rocznica śmierci dr. Józefa Oleksego - ekonomisty, działacza społecznego, wybitnego polityka i Człowieka Lewicy. Pełnił wiele odpowiedzialnych funkcji, tak w końcowym okresie Polski Ludowej - w fazie transformacji ustrojowej, jak i III RP. W obu epokach np. był posłem i ministrem. Później wicepremierem i premierem, a także - dwukrotnie Marszałkiem Sejmu. Był też przez pewien czas zarówno przewodniczącym SdRP (Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej), jak i SLD (Sojuszu Lewicy Demokratycznej).
Rzecz jednak nie w funkcjach. Józef (a znałem Go od lat. 70.) jawił się zawsze nie tylko jako osoba nietuzinkowa, lecz renesansowa. Skłonna do niebanalnej refleksji i obdarzona przy tym dużym poczuciem humoru. Francuzi powiedzieliby o Nim „Grand Causeur”. Godnie przeżywał trudne chwile, dotknięty rozpętaną prowokacją lustracyjną. Obecnie, w sytuacji kryzysu formacji, z którą był zawsze związany brakuje Go bardzo, także jako organizatora Kongresu Lewicy Polskiej.
W gronie przyjaciół spotkamy się przy mogile Józka na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Zapalimy znicze i będziemy Go wspominać najcieplej. W tym przypadku słowa Horacego „Non omnis moriar” wydają się szczególnie trafne. Nota bene Józef znał łacinę, co -jako Człowiekowi Dialogu - dodatkowo pomagało w kontaktach z przedstawicielami Kościoła Rzymsko-katolickiego (oraz innych kościołów i związków wyznaniowych).