Henryk Pach, oficer Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, przebrał się po poniedziałkowej służbie w strój Mikołaja i przyjechał do Archidiecezjalnego Ośrodka Charytatywnego Caritas Archidiecezji Warmińskiej w Rybakach. Przywiózł ze sobą kilkanaścioro młodych, dywickich artystów i razem zorganizowali Wigilię dla przebywających w Ośrodku uchodźców wojennych z Ukrainy. Pachowi przyszedł w sukurs Damian Świniarski, oficer Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, który zebrał trochę zabawek oraz innego wyposażenia świetlicowego wśród kolegów z komendy.
Wcześniej policjanci rozpoczęli tę akcję od „Mikołajkowego oddawania krwi”, a odebrane przy okazji słodycze - ekwiwalent, który otrzymuje każdy honorowy dawca krwi - przeznaczyli na paczki dla dzieci z Rybaków.
- Najpierw krew - dar życia dla potrzebujących, a potem słodkości dla dzieciaków - to nasz „bożonarodzeniowy dobry uczynek” - mówi Świniarski.
- Cieszę się, że tu jestem, że mogliśmy sprawić trochę radości tym rodzinom poszkodowanym przez wojnę.23 listopada do ośrodka w Rybakach dotarło pięćdziesiąt ukraińskich rodzin z okolic Mariupola, miasta położonego na wschodzie Ukrainy, w obwodzie donieckim, nad Morzem Azowskim. Wszyscy chronią się w Polsce przed koszmarem wojny. Pomimo ukraińskich paszportów, większość z nich to nasi rodacy, zamieszkujący na Ukrainie od pokoleń. Część z nich dysponuje już Kartą Polaka, dokumentem potwierdzającym polską narodowość lub pochodzenie, inni oczekują na jej przyznanie. Jednak niektórzy członkowie ich rodzin - żony lub mężowie, będący narodowości ukraińskiej, nigdy nie będą mogli wystąpić o ten dokument potwierdzający przynależność do narodu polskiego. Pomimo tego, w gościnnych progach rybakowskiego ośrodka znalazło się miejsce dla wszystkich.
Pani Nadija przyjechała z Mariupola do Rybaków z mężem i trojgiem dzieci. Trzymając na ręku najmłodszego, rocznego Andrzejka, opowiada mi o szybach lecących z okien od huku wystrzałów oraz odgłosach codziennych potyczek, kiedy nie bardzo już wiadomo kto do kogo i gdzie strzela, ale przecież „strach z domu wychodzić”. W mieście pozostali jej rodzice, z którymi kontaktuje się na Skypie. Z tych rozmów wie, że sytuacja w Mariupolu nie tylko pozostaje bez zmian, ale nawet strzały na ulicach słychać coraz częściej. Tę sytuację moi rozmówcy określają jednak jako dopiero „zapowiedź prawdziwej wojny”.
Poprzednia grupa uchodźców z Donbasu, rejonu bezpośrednio już dotkniętego działaniami wojennymi, była w Rybakach w pierwszej połowie roku.
- Dzięki zebranym wtedy doświadczeniom możemy teraz wyjść naprzeciw potrzebom naszych rodaków ze wschodu - mówi Małgorzata Steczkowska, administrator rybakowskiego ośrodka.
Na początku stycznia, ci, którzy tego potrzebują, rozpoczną naukę języka polskiego. Ale już od 7 grudnia ich dzieci chodzą do gimnazjum i szkoły podstawowej w Stawigudzie, a ósemka najstarszych także do LO 1 w Olsztynie. Dla najmłodszych gmina Stawiguda przygotowała miejsca w przedszkolach.
Mariupolscy uchodźcy będą zamieszkiwali w rybakowskim Ośrodku Caritas do końca czerwca przyszłego roku. Jak informuje Steczkowska, ich stan zdrowia jest w zasadzie dosyć dobry, chociaż wielu musiało być objętych pomocą profesjonalnego psychologa. Zespół Stresu Pourazowego, określany też angielskim skrótem PTSD (Posttraumatic Stress Disorder), objawia się bowiem napięciem lękowym, uczuciem wyczerpania oraz poczuciem bezradności. Nie mówiąc już o tym, że wciąż powracają w pamięci widma przeżytego koszmaru wojennego.
Tym bardziej więc wigilijny wieczór był dla nich chwilą zapomnienia i oderwania się od traumatycznych wspomnień. Jego część artystyczną wieczoru rozpoczęli „Melofani”, orkiestra dęta ze Szkoły Muzycznej w Dywitach. Potem owacją nagrodzono znakomitego Dimę Szpakowa, zamieszkałego obecnie w Olsztynie Rosjanina z ukraińskim paszportem, który wprost zaczarował publiczność brawurowym wykonaniem powszechnie znanych rosyjskich pieśni popularnych, dodając do tego także trochę własnych kompozycji. Na zakończenie swojego znakomitego występu zaprosił jeszcze zebranych na kulig, który ufundowało dla nich olsztyńskie Kojrys Ranczo - oczywiście, jeżeli tej zimy spadnie jeszcze śnieg. Gromkie brawa pożegnały też zespół pieśni i tańca „Mała Warmia” ze szkoły w Lamkowie, który wykonał tradycyjne warmińskie tańce, przy wtórze ludowych piosenek warmińskich oraz kilku tradycyjnych kolęd. Potem jeszcze Alicja Tomaszewska z Dywit, w przebraniu śnieżynki, zabawiała publiczność, zapraszając do pląsów całe rodziny. Na zakończenie urzekły nas świeżością młodzieńczej interpretacji muzyki klasycznej trzy uczennice dywickiej szkoły muzycznej, a jednocześnie tamtejsze gimnazjalistki, które grają na wiolonczelach i skrzypcach w utworzonym przez siebie zespole „Tri Bella”.
Potem oczywiście były też tradycyjne, wigilijne paczki wręczane przez potężnego Mikołaja z wielką białą brodą, ubranego w tradycyjny, czerwony strój. W tej roli wystąpił organizator tego wieczoru Henryk Pach. Towarzyszyła mu ubrana w taki sam strój asystentka, prywatnie pedagog szkoły w Lamkowie, Agnieszka Pacyńska-Czarnecka.
Monika Falej, dyrektorka Olsztyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych, wystosowała na Facebooku apel o pomoc w zbiórce przyborów higienicznych, ubrań i zabawek dla grupy najmłodszych uchodźców z Ukrainy. Olsztynianie nie pozostali głusi na to wezwanie i pani Monika mogła tymi darami zapełnić swój samochód po sam dach. Drugie tyle czeka jeszcze na zawiezienie do Rybaków w styczniu. W rybakowskiej wigilii wziął też udział członek zarządu województwa warmińsko-mazurskiego Marcin Kuchciński:
- Tam, na Ukrainie jest sytuacja, o której wszyscy wiemy. I warto choć trochę przyłożyć rękę do wsparcia tych, którym udało się stamtąd wydostać - stwierdził między innymi.
Jak informuje obsługa ośrodka w Rybakach, w drugie święto Bożego Narodzenia przybędzie do nich jeszcze jedna, trzyosobowa rodzina z małym dzieckiem. Kolejnych dziewiętnaście osób zostało też przyjętych przez ośrodek w Łańsku.
Z D J Ę C I A