Elżbieta i Andrzej Fabisiakowie na wernisażu w BWA
Mentalnie na wyprawę 3 kwietna br. do BWA byłam nastawiona że hej! Siła wyższa jednak sprawiła, że na wernisaż nie dotarłam. Od czegóż jednak internetowe newsy? Zaglądam do galerii zdjęć w Olsztyn24.com - i zazdrość mnie zżera: ominęła mnie nie lada gratka! Różnorodność form i klimatów, dyskusyjne pojmowanie świata, a do tego zeszła się cała śmietanka artystyczna regionu.
Oto Andrzej Fabisiak z małżonką Elżbietą; zaraz po uczcie duchowej u Krysi Rutkowskiej on wróci do spraw teatru, ona do budżetu miasta. Oto Marek Świątecki, który wchłonie modernistyczne inklinacje „Wobec Wyspiańskiego”, a może jutro na płótnie odda piękno Gronit. W kadrze W.B. znalazł się niestrudzony Wacław Kapusto, który poprzez obiektyw ogląda świat i wydarzenia, a do tego dokumentuje imprezy w tejże galerii.
Gdzieś mi miga Andrzej Hulanicki, ale już odchodzi własną drogą, jak nie przymierzając, jeden z wielu ukochanych kotów. Jest oczywiście Barbara Hulanicka - jak zwykle elegancka (tym razem rudości i zielenie), jak zwykle w zaprzyjaźnionym towarzystwie. Szkoda, że nie słychać jej perlistego śmiechu; czy w głowie nie powstaje właśnie projekt nowej tkaniny dwuosnowowej?
Zjawia się skupiony Tadeusz Zaremba, muzealnik i marynista, który temat obrazów nosi w sobie zawsze. Kto wie, czy znów z Tadeuszem Kuflem nie wejdzie w dysputę o modułach i lelijach? Oczywiście obok pani Anna z Desy i pani Kiszkurno, specjalistka od zawiłości historii. Bardzo mnie ucieszył widok Danuty Mackiewicz-Fic, której dzieje, a także gobeliny i wiersze urzekają. Widzę stałą bywalczynię Bogusię, która ma autografy chyba wszystkich ważnych artystów i pisarzy, którzy kiedykolwiek zawitali do Olsztyna.
Wymienić wszystkich nie sposób, ale można sobie pozwolić na konkluzję, że takie spotkanie ludzi kultury jest zawsze inspirujące. Otwieramy się na sztukę, poszerzamy horyzonty, by wrócić na własne poletko i hołdować Witkiewiczowskiej teorii IP.