Jian Liu, pianista z Nowej Zelandii, będzie wykonawcą Mistrzowskiego recitalu fortepianowego w czwartek (15.10) o godz. 19.00 w sali koncertowej filharmonii. Artysta zaprezentuje Ludwiga van Beethovena - IX Sonatę fortepianową E-dur op. 14 nr 1, Douglasa Lilburna - Sonatę 1949, Clauda Debussy’ego - Images (zeszyt I), Aleksandra Skriabina - II Sonatę gis-moll op. 19 („Sonata - fantazja”) oraz Chaconne d-moll z II Partity na skrzypce solo, BWV 1004 Johanna Sebastiana Bacha w opracowaniu na fortepian Ferruccio Busoniego.
Jian Liu koncertuje w najbardziej prestiżowych salach Europy, Azji i Ameryki Północnej, takich jak Carnegie Hall oraz Steinway Hall, Rose Hall w Lincoln Center, Sprague Hall I Woolsey Hall w Yale University czy Paul Hall w Julliard School. Artysta był uczniem prestiżowego Konserwatorium w Pekinie, mając lat 15 zaczął odnosić sukcesy w Stanach Zjednoczonych. Dziś mieszka w Nowej Zelandii, gdzie zajmuje się pracą pedagogiczną i skąd wyrusza na koncerty na kilku kontynentach. Wśród swoich konkursowych trofeów Jian Liu ma m.in. III nagrodę na Międzynarodowym Konkursie im. Vladimira Horowitza na Ukrainie w roku 1999.
Konkurs Chopinowski trwa na dobre w Warszawie - my zapraszamy miłośników muzyki fortepianowej do filharmonii na recital znakomitego pianisty Jian Liu z Nowej Zelandii.
******
WprowadzenieIX Sonata fortepianowa E-dur op. 14 nr 1 Ludwika van Beethovena (1770-1827) to jego kompozycja wczesna, powstała w roku 1798, w czasach, gdy w Wiedniu, gdzie zamieszkał na stałe w roku 1792, znany był przede wszystkim - a nawet wręcz rozchwytywany, - jako pianista -wirtuoz, nie zaś kompozytor. Tym bardziej mogłoby więc dziwić, że elementy popisowe, wirtuozowskie nie grają w tej IX Sonacie znaczącej roli, zaś utwór należy raczej do łatwiejszych pod względem wykonawczym. Pozory jednak mylą. Na pozór łatwa pod względem technicznym, IX Sonata kryje w sobie wiele zagadek, wymaga wyjątkowo dojrzałej interpretacji i wielkiego wyczucia stylistycznego. Mnóstwo tu bowiem miejsc, w których rozgrywa się swoiste przesilenie między spokojem stylu klasycznego, a zwiastunami nadchodzącego romantyzmu. Epizody liryczne, sentymentalne - wyładowują się w dramatycznych wzburzeniach i wybuchach; pojawiają się niemal już schubertowskie gry kontrastów między trybem minorowym a majorowym. A gdy przyjrzeć się bliżej, widać, iż faktura tej fortepianowej kompozycji sprawia wrażenie, jak gdyby była pisana z myślą o czterech wędrujących głosach kwartetu smyczkowego. I rzeczywiście - na podstawie tej sonaty stworzył później Beethoven kwartet. Mamy więc do czynienia z dziełem nie tylko zachwycająco pięknym, lecz zarazem i z dokumentem wszystkich tych tajemniczych napięć i przemian twórczych młodego kompozytora na wielkim przełomie epok, odnajdującego swój własny, niepowtarzalny styl i język.
Sonata 1949 Douglasa Lilburna (1915-2001) będzie tego wieczoru ukłonem w stronę Nowej Zelandii, gdzie pianista mieszka i naucza. Lilburn był znaczącą postacią w muzyce Nowej Zelandii. Studiował dziennikarstwo i muzykę w Canterbury University College, po czym w roku 1937 wyjechał do Londynu na dalsze studia w Royal College of Music, gdzie jego nauczycielem był znany brytyjski kompozytor Ralph Vaughan Williams. W 1940 Lilburn wrócił do Nowej Zelandii, poświęcił się kompozycji i nauczaniu na wyższych uczelniach muzycznych, sporadycznie również zajmując się dyrygenturą. Był twórcą pierwszego w tej części świata studia muzyki elektronicznej. Lista jego ważniejszych kompozycji obejmuje m.in. trzy symfonie i szereg innych dzieł na orkiestrę, 6 sonat fortepianowych, pieśni oraz utwory elektroakustyczne.
Fortepianowy cykl Images (Obrazy) Claude’a Debussy’ego (1862-1918) należy - obok cyklu Estampes oraz Preludiów - do najbardziej reprezentatywnych, dojrzałych przykładów stylu tego kompozytora, stylu określonego przez współczesnych zapożyczonym z malarstwa mianem „impresjonizmu”. W stosunku Debussy’ego do muzyki najważniejszą bowiem rolę grała wrażliwość na czysty dźwięk i na wyrafinowaną zmienność barw służących wyrażaniu w muzyce najbardziej ulotnych wrażeń. W tym celu poszukiwał nowych barw i nowych harmonii, porzucił sztywne reguły systemu tonalnego dur-moll, posługiwał się pentatoniką, skalami całotonowymi.
A wyjaśniając innym swoje dążenia, pisał między innymi tak: „Któż przeniknie sekret kompozycji? Szmer morza, linia horyzontu, wiatr wśród liści, krzyk ptaka - pozostawiają w nas rozmaite wrażenia, i nagle, bez względu na to, czy się tego chce, czy nie, jedno z tych wspomnień wylewa się z nas i wyraża w języku muzycznym”. Gdzie indziej zaś wywodził: „Muzyka jest sztuką najbliższą naturze. Tylko muzycy mają przywilej ujmowania całej poezji nocy i dnia, ziemi i nieba, odtwarzania ich atmosfery i rytmu ich nieskończonych drgań”.
Pierwszy zeszyt cyklu Images powstawał w latach 1904-05. Zawiera trzy „obrazy”. Pierwszy: Reflets dans l’eau (Odblaski na wodzie) to - zgodnie z tytułem - migotliwy kalejdoskop świateł i barw dźwiękowych; z kolei Hommage à Rameau (Hołd pamięci Rameau) w wyrafinowany sposób, poprzez brzmieniowe archaizmy przywołuje klimat „dawności”; całość cyklu kończy Mouvement (Pęd), stanowiący szybki, motoryczny finał.
II Sonata gis-moll op. 19 („Sonata - fantazja”) Aleksandra Skriabina (1872-1915) ukończona została w roku 1898. Ta efektowna i bardzo lubiana przez publiczność kompozycja stawia wykonawcom wysokie wymagania techniczne, pod względem zaś stylistycznym łączy się w niej romantyzm niemal jeszcze chopinowski - z rysem impresjonistycznym.
Daleko stąd jeszcze do późniejszych skłonności mistycznych, z których ten kompozytor zasłynął, takich jak Poemat ekstazy, Boski poemat, czy Prometeusz: Poemat ognia. Pamiętamy, że na przykład w tym ostatnim, prócz orkiestry, fortepianu, chóru i organów w finale, Skriabin chciał dołączyć „fortepian świetlny”, mający emitować podczas koncertu rozmaite barwy przypisane do odpowiednich tonacji.
Tym niemniej, dzisiejszy słuchacz, wiedząc już po fakcie, w którą stronę zmierzała muzyka Skriabina w latach następnych, mógłby - słuchając omawianej sonaty - doszukać się również i w niej zapowiedzi przyszłych uniesień. Przeczytajmy choćby ów programowy komentarz, jakim Skriabin opatrzył tę muzykę: „Część pierwsza wyraża spokój nocy na wybrzeżu mórz południowych; przetworzenie - to poruszenie ciemnej morskiej głębi. Środkowa partia w E-dur ukazuje pieszczotliwe światło księżyca spływające po zapadnięciu zmroku. Część druga przedstawia rozległy ocean, wzburzony sztormem”.
Chaconne d-moll z II Partity na skrzypce solo Jana Sebastiana Bacha (1685-1750) w opracowaniu na fortepian Ferrucio Busoniego (1866-1924) jest przykładem pokusy, jaką było to dzieło dla muzyków grających na instrumentach klawiszowych. Bach, bowiem snuje tę muzykę na skrzypcach, wykorzystując dwudźwięki, pasaże i szybkie przeskoki, tworząc z nich taką fakturę, iż słuchacz ma wrażenie, że skrzypce - instrument z natury jednogłosowy - brzmią tutaj polifonicznie. Pod warunkiem, rzecz jasna, że skrzypek dysponuje techniką wykonawczą najwyższej rangi. Ale właśnie z uwagi na te trudności dzieło wprost kusiłoby je „przekładać” na inne instrumenty. Dwa z takich opracowań zyskały rangę szczególną w dziejach muzyki. Pierwsza - to transkrypcja Johannesa Brahmsa. Druga - Busoniego.
W roku 1877 Johannes Brahms pisał do wdowy po Schumannie, Klary, z którą łączyła go bliska i długoletnia przyjaźń: Chaconne jest dla mnie najcudowniejszym i najbardziej niepojętym utworem muzycznym. Na jednej pięciolinii, przy użyciu jednego instrumentu, zawarty tu został cały świat najgłębszych myśli i najpotężniejszych uczuć. Gdybym tylko mógł wyobrazić sobie, że piszę czy nawet tylko zamierzam napisać taki utwór, to najwyższe podniecenie i napięcie emocjonalne doprowadziłoby mnie do szaleństwa.
Zatem Brahms bał się, ale jednak spróbował zmierzyć się z tym utworem. Swoją transkrypcję przeznaczył... tylko na lewą rękę. Wyjaśniał: widzę tylko jeden sposób, aby zachować istotę tego dzieła - sposób, który je oczywiście umniejsza, ale jednocześnie jest najbliższy i najczystszy - grać Chaconnę w opracowaniu na lewą rękę solo. Ten sam typ trudności, ten sam rodzaj techniki, efekty arpeggio - wszystko daje mi wrażenie wiolinistyczne.
Busoni takich skrupułów dotyczących „czystości” nie miał. Ten fenomenalny wirtuoz włoski - pianista, kompozytor, dyrygent i bardzo wpływowy teoretyk, znany z szeregu opracowań i transkrypcji na fortepian dzieł Bacha - chciał przede wszystkim, by piękno tej kompozycji mogło trafić do jak największej liczby słuchaczy. Przeznaczył swoją wersję Chacony dla pianisty grającego „normalnie”, dwoma rękami, więcej: zachowując wiernie bachowski tekst i wszystko, co skrzypcowe, wzbogacił ten „przekład na fortepian” o harmonie, barwy i dramatyzm bliski niemal brzmieniu organów, osiągalne na fortepianie swoich „po-lisztowskich” czasów. Przecież jedno z jego znanych powiedzeń brzmiało: „Bach jest fundamentem sztuki pianistycznej, zaś Liszt - jej szczytem”.
******
Jian Liu - fortepianPrzez sześć lat uczył się w Konserwatorium Centralnym w Pekinie pod kierunkiem profesora Jin Zhang, następnie przez osiem lat u dr. Caio Pagano w Arizona State University. Uzyskał tytuł doktora sztuki muzycznej w Yale School of Music, gdzie był uczniem wybitnego pianisty Claude’a Franka.
Jest cenionym w świecie solistą, kameralistą oraz pedagogiem. Koncertuje w najbardziej prestiżowych salach Europy, Azji, i Ameryki Północnej, takich jak Carnegie Hall oraz Steinway Hall, Rose Hall w Lincoln Center, Sprague Hall I Woolsey Hall w Yale University czy Paul Hall w Julliard School, z takimi zespołami jak między innymi Orkiestra Symfoniczna Narodowego Towarzystwa Filharmonicznego na Ukrainie, Phoenix Symphony Orchestra, Christchurch Symphony Orchestra, czy Yale Philharmonia.
Jest laureatem międzynarodowych konkursów pianistycznych, m.in. Konkursu im. Horowitza na Ukrainie oraz Konkursu Missouri Southern w USA.
Występował na festiwalach muzycznych w Auckland (Nowa Zelandia), Idyllwild (USA), w Pekinie i w Lozannie. Jego koncerty były transmitowane przez szereg stacji radiowych i TV, w tym przez KPHO Public Radio, chińską CCTV, Radio Szwajcarii Romańskiej i Radio Nowozelandzkie.
Będąc zapalonym entuzjastą muzyki kameralnej, założył trio fortepianowe Te Kōkī, działające przy New Zealand School of Music. Zespół ten uczestniczy w koncertach kameralnych w Singapurze, w Australii i w Nowej Zelandii.
Jian Liu koncertuje również z wieloma innymi muzykami klasy światowej, takimi jak na przykład wiolonczelista Jian Wang, klarnecista David Shifrin, flecista Ransom Wilson, wiolonczelista Boston Symphony Orchestra Alexandre Lecarme, skrzypaczka Sarita Kwok, czy pianiści Boris Berman oraz Maria João Pires.
Pracował przez pięć lat na Wydziale Muzyki Uniwersytetu Yale, obecnie jest kierownikiem Studium Pianistycznego w New Zealand School of Music oraz honorowym profesorem w Qingdao University w Chinach. Prowadził również między innymi kursy mistrzowskie i wykładał w Konserwatoriom Centralnym w Pekinie, w Wellesley College oraz w East Carolina University w USA, w Yong Siew Toh Conservatory of Music w Singapurze oraz w Konserwatorium w Sydney.
******
15 października 2015 (czwartek), godz. 19.00, sala koncertowa FilharmoniiMISTRZOWSKI RECITAL FORTEPIANOWYJian Liu (Nowa Zelandia) - fortepian
Program:
Ludwig van Beethoven - IX Sonata fortepianowa E-dur op. 14 nr 1
Allegro
Allegretto
Rondo. Allegro commodoDouglas Lilburn - Sonata 1949
Claude Debussy - Images (zeszyt I)
Reflets dans l’eau (Odblaski na wodzie)
Hommage à Rameau (Hołd pamięci Rameau)
Mouvement (Pęd)Aleksander Skriabin - II Sonata gis-moll op. 19 („Sonata - fantazja”)
Andante
PrestoJohann Sebastian Bach / Ferrucio Busoni - Chaconne d-moll z II Partity na skrzypce solo, BWV 1004
******
Bilety w cenie:
normalny - 40zł i ulgowy -30 zł
do nabycia w kasie Filharmonii pon.-czw. w godz.10-18 oraz przed recitalem.
Zapraszamy do nabycia Karty melomana Filharmonii, która umożliwia kupno
2 biletów z 50% zniżką.
Z D J Ę C I A