Ryszard Kaczor i ks. Andrzej Pluta przy popiersiu Jana Pawła II |
Więcej zdjęć »
W dzisiejsze (1.04) południe, na plac przy Kościele Chrystusa Odkupiciela Człowieka w Olsztynie przy ul. Wyszyńskiego wjechał samochód dostawczy z przyczepką. Na przyczepce ładunek szczególny - blisko półtonowe, odlane z brązu popiersie Jana Pawła II. To ostatnia i zarazem najważniejsza część pierwszego w Olsztynie pomnika Papieża, który zostanie odsłonięty i poświęcony jutro, w godzinie Jego śmierci.
Inicjatorem budowy pomnika był ks. prałat Andrzej Pluta, proboszcz parafii p.w. Chrystusa Odkupiciela Człowieka. Pomysł poparli parafianie. Wykonania pomnika podjął się mieszkający w Grudziądzu Ryszard Kaczor - artysta rzeźbiarz, absolwent wydziału rzeźby krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Na pomnik i towarzyszące mu tablice okolicznościowe, i herb papieski zużyto prawie 500 kg brązu. Najpierw wykonane zostało popiersie z gliny, potem jego odlew gipsowy. Z formy gipsowej powstała forma odlewnicza. Formę pocięto na osiem części, każdą z części odlano odrębnie a następnie pospawano w całość. Potem w ruch poszła szlifierka oscylacyjna, którą artysta nadał popiersiu ostateczny kształt.
-
Szczególnie trudna była praca nad twarzą Ojca Świętego - mówi Ryszard Kaczor. -
Trzeba było wyrazić „dobre spojrzenie” Ojca Świętego, Jego uśmiech, elementy bardzo charakterystyczne dla Papieża. Tutaj nawet milimetrowy błąd mógł zniweczyć zamysł przedstawienia Ojca Świętego jako człowieka dobrego, łagodnego, o wielkim sercu.
Już dzisiaj popiersie ustawiono na przygotowanym wcześniej cokole. Potrzebny był do tego dźwig samochodowy. Efekt zobaczą wierni, którzy jutro (2.04) o 20.30 przyjdą do Kościoła Chrystusa Odkupiciela Człowieka, by wziąć udział w mszy św. w intencji rychłej beatyfikacji Sługi Bożego Jana Pawła II, a następnie wezmą udział w poświęceniu pomnika.
-
Zamysłem zarówno ks. proboszcza, jak i moim było uzyskanie takiego wrażenia, że Ojciec Święty z pomnika „zaprasza” do siebie wiernych - mówi dalej Ryszard Kaczor. -
Mało tego. Ja specjalnie zrobiłem Ojca Świętego w najlepszym okresie Jego życia, kiedy jeszcze był prężny, kiedy nie było widać jego choroby, kiedy wychodził do ludzi, kiedy uciekał służbom ochronnym - uciekał do ludzi. Ta myśl przyświecała od początku ks. proboszczowi i mnie jako autorowi pomnika. Czy się udało? Mamy nadzieję, że tak.
Z D J Ę C I A