Michał Bajor
- Chyba powszechnie wiadomo, że sam jeździ Pan swoim Mercedesem Viano na koncerty i podobno nikomu nie pozwala siąść za kierownicą...
- Nie daję nikomu, absolutnie prowadzę sam.
- Czym zatem jest dla Pana samochód? Jakimś sacrum, azylem przed zgiełkiem tego świata czy może, jak mówią niektórzy, daje poczucie wolności?- Żadne sacrum i nie wiem, czy komuś daje poczucie wolności. Ja po prostu bardzo lubię przemieszczać się, ponieważ jestem typem podróżnika, a poza tym auto jest dla mnie warsztatem pracy.
- Ale pewnie zaczynał Pan jeździć jakimś skromniejszym pojazdem? Motorowerem, może motocyklem?- Motorowerami nie jeździłem, ale na początku rowerami. Później już przyszły samochody; było Audi, Chrysler, Mercedes...
- I teraz jeździ Pan tym pięknym Mercedesem bardzo dużo. Czy to prawda, że aż po 10 tysięcy kilometrów miesięcznie?- Tak, tyle właśnie jeżdżę miesięcznie po Polsce i Europie.
A jak Pan tak setki kilometrów siedzi za kółkiem, to koncentruje się na jeździe czy jeszcze potrafi dostrzec uroki okolicy za szybą?- Widzę to co za szybą i dostrzegam uroki okolicy. Jestem spod znaku Bliźniąt i mam mocno rozwinięty zmysł koncentracji, ale i dużą podzielność uwagi. Potrafię łapać dużo bodźców z boku. I słuchowych, i wzrokowych.
- A ma Pan jakąś ulubioną trasę, jakąś szosę czy odcinek drogi?- O, nie! W Polsce niewiele dróg nadaje się do tego, by były lubiane! W ogóle to cud, że ja jeżdżę jeszcze po takich drogach nie złorzecząc. No cóż, już się przyzwyczaiłem.
- To widać, skoro pokonuje Pan tyle kilometrów miesięcznie! A ile trzeba dać koncertów, żeby w miarę normalnie funkcjonować w showbiznesie? - Ach, żeby funkcjonować w showbiznesie, to trzeba być przede wszystkim bardzo medialnym, pokazywać się w telewizji, występować w radiu, a mnie to specjalnie nigdy nie interesowało, więc nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wystarczy mi to co mam.
- Jest Pan jednak uznanym artystą, który ma swoich wielbicieli, wiernych od lat, bo zaczynał bardzo młodo. Kiedy po raz pierwszy poczuł Pan tego bluesa, mówiąc kolokwialnie, do występów publicznych? Żeby być aktorem, pieśniarzem? Czy wtedy, gdy jako kilkulatek zagrał Pan rolę Wilka w adaptacji „Czerwonego Kapturka”?- Moja babka śpiewała, ojciec był aktorem w teatrze, więc zawsze wiedziałem, że będę na scenie. Tylko nie wiedziałem, co będę tam robił? Czy będę śpiewał, czy będę tańczył, czy może jako pianista grał na fortepianie? W moim przypadku można więc powiedzieć, że rosłem wiedząc, że będę artystą. A teraz to się wszystko sprzęgło, mogę więc tworzyć swój teatr piosenki, w którym się i śpiewa, i tańczy, i gra.
- Tymczasem ma Pan na swoim koncie świetne role filmowe, a rola Nerona w „Quo vadis?” została uznana za kreację. Jednak nie ma Pan chyba za dużo propozycji od producentów filmowych. Czy dlatego, że kojarzą Pana przede wszystkim z estradą?- Po prostu idą na łatwiznę. W Polsce są stajnie filmowe aktorów, którzy grają bez przerwy, a ja jestem takim rodzynkiem, który czasami wpada do kina. Lada moment zaczynamy kręcić komedię w reżyserii Sławomira Kryńskiego razem z Katarzyną Figurą i Janem Fryczem. Bardzo się z tego cieszę, bo to rola garniturowa, lekarza, a ja zawsze chciałem zagrać współczesnego bohatera.
- Dzisiaj wielu aktorów występuje w różnych programach telewizyjnych, w których zdobywają popularność i pieniądze. Pan by zdecydował się wystąpić w którymś, na przykład „Gwiazdy tańczą na lodzie”?- Nie, nie wystąpiłbym, bo nie umiem jeździć na łyżwach. W programie „Jak oni śpiewają” nie mogę, bo jestem zawodowcem. A „Taniec z gwiazdami”? Wydaje mi się, że jestem za dorosły, żeby się ścigać z młodzieżą.
- Najnowsza Pana płyta, promowana na koncertach, nazywa się „Inna bajka”. Inna, bo jest na niej Pańska kompozycja? -„Inna bajka” to tytuł jednej z piosenek na tym krążku, a poza tym ze względu na dużą rytmiczność i taneczność umieszczonych na niej utworów, przy zachowaniu ich literackości, jest to płyta najbardziej pogodna z tych, które dotychczas nagrałem. Dlatego tak ją nazwaliśmy, ale publiczność uważa, że istotnie jest troszkę inna. I nie jest to żadna rewolucja, bo rocka czy popu nadal nie śpiewam, co najwyżej taki literacki pop.
- A ma Pan swojego ulubionego kompozytora czy autora tekstów?- Nie, proszę pana. Tak samo jak nie mam ukochanej roli, tak samo jak nie mam ukochanej piosenki... Mam 50 lat i 400 piosenek oraz 80 ról na koncie. O ukochanej piosence może powiedzieć Monika Brodka, która ma dwie płyty, choć bardzo lubię, gdy ona śpiewa. O ukochanej roli może powiedzieć Mroczek, który zagrał w jednym serialu i jednym filmie... Natomiast Maryla Rodowicz nie powie, jaka jest jej ukochana piosenka i na pewno Janusz Gajos nie powie, jaka jest jego ukochana rola, bo zagrał ich setki. To samo jest ze mną.
- Ale wykonawca może mieć ulubionego kompozytora?- Jest ich kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu, tak jak autorów tekstów i wszyscy są mi bliscy. Bo gdyby nie byli, to bym nie śpiewał ich piosenek.
- Chyba mam dobre odczucie, że Pan lubi śpiewać na żywo, panować na scenie?- O wiele lepszy jest odbiór mojej osoby na żywo, dlatego gram tyle koncertów i docieram do tak różnych miejsc; od największych do najmniejszych miejscowości w całym kraju i poza Polską, także występując dla Polonii za granicą.
- Olsztyn się Panu podoba? Może przypomina rodzinne Opole?- Olsztyn bardzo mi się podoba, jest przyjazny i ma wspaniałą publiczność.
Marek Książek******
Michał Bajor, rocznik 1957, już jako kilkulatek zagrał rolę Wilka w adaptacji „Czerwonego Kaptura” w teatrze lalek w Opolu, gdzie aktorem był jego ojciec. W dzieciństwie uczył się tańca i gry na gitarze. Jego talent wokalny ujawnił się podczas eliminacji do Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, a po wygraniu, w wieku 13 lat, Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, zdobył przepustkę na festiwal w Sopocie. Jako siedemnastolatek debiutował w filmie Agnieszki Holland „Wieczór u Abdona”. W 1980 roku skończył studia aktorskie na PWST w Warszawie. Grał w teatrze oraz takich filmach jak „Limuzyna Deimler-Benz” (ze swoim bratem Piotrem), „Medium”, „Ucieczka z kina Wolność” czy ostatnio „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza. W 1987 roku nagrał swą pierwszą płytę „Michał Bajor Live”, na której znalazły się znane przeboje „Ogrzej mnie” i „Walc na tysiąc pas” Jacquesa Brela. Płyta „Inna bajka” jest 15. w jego kolekcji. Współpracuje z takimi twórcami jak m.in. Włodzimierz Korcz, Janusz Strobel, Jarosław Kukulski, Piotr Rubik, Wojciech Młynarski czy Andrzej Poniedzielski. W niedzielę (30.03) Michał Bajor wystąpił w Olsztynie promując swoją nową płytę pt. „Inna bajka”.