Rodzice Krzysztofa i jego siostra Danuta (Fot. MK)
Sąd Okręgowy w Płocku skazał dziś (31.03) na dożywocie dwóch oskarżonych o zamordowanie Krzysztofa Olewnika: Sławomira Kościuka z Warszawy i Roberta Pazika z Drobina, czyli wsi, gdzie mieszkał młody przedsiębiorca.
Ci dwaj bandyci nie tylko brali udział w głośnym porwaniu syna potentata mięsnego z Drobina, ale wykonali na nim wyrok śmierci: na rozkaz szefa bandy wywieźli go do lasu, skrępowali, udusili i zakopali na polanie.
Pozostali główni oskarżeni dostali od ośmiu do piętnastu lat, a mający pośredni związek z porwaniem - od roku do kilku lat pozbawienia wolności. Sąd zezwolił na ujawnienie nazwisk oskarżonych.
Przypomnijmy, że do porwania Olewnika doszło w październiku 2001 roku i choć bandyci mieli kontakt z rodziną, to odebrali okup (350 tys. euro) dopiero po dwóch latach. Nie uwolnili jednak Krzysztofa i po kolejnych dwóch latach - zabili.
Sprawę prowadzili miejscowi śledczy, a dochodzenie obfitowało w wiele zbiegów okoliczności oraz zaniedbań. Np. skradziono samochód, w którym było 16 tomów akt tej sprawy. Policja nie uwzględniła też anonimu ze wskazaniem sprawców porwania.
Mimo zawiadomienia dyżurnego komendy, policja nie pojechała za siostrą porwanego Danutą Olewnik i jej mężem, gdy zrzucali okup z warszawskiego wiaduktu. I o to rodzina ma największe pretensje.
Śledztwo toczyło się ślamazarnie i dopiero po przekazaniu sprawy do Olsztyna (po interwencji ówczesnego prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka) ruszyła ostro z kopyta. Jesienią 2006 roku ujęto sprawców i znaleziono zwłoki ofiary.
Przed sądem nie stanął organizator porwania i herszt bandy Wojciech F., który wcześniej popełnił samobójstwo w olsztyńskim areszcie.
-
Dziennikarze pytają mnie, czy jesteśmy zadowoleni z wyroku? Ale gdyby nawet wszyscy oskarżeni dostali dożywocie, to jak czuć satysfakcję, skoro nie przywróci to życia mojemu bratu - powiedziała nam Danuta Olewnik, siostra zamordowanego.
Również jej ojciec Włodzimierz Olewnik nie jest w pełni usatysfakcjonowany zakończonym procesem, choć nie ma do sądu zastrzeżeń. Jego zdaniem skazani to tylko „siekiera”, a nadal bezkarna pozostaje „ręka” porwania.
Zbrodnia została ukarana, choć nadal olsztyńska prokuratura prowadzi dochodzenie dotyczące zaniedbań organów ścigania. Gdyby spisały się one lepiej, dzisiaj Krzysztof Olewnik miałby już 32 lata.