Minęło sto dni od zakończenia całorocznych obchodów 600-lecia stosunków dyplomatycznych między Polską a Turcją (przez trzy stulecia mieliśmy nawet wspólną granicę, więc proszę uruchomić wyobraźnię i pomyśleć, jak wtedy wyglądała mapa Europy), ale wzajemne relacje cechuje nadal wysoka intensywność. Obroty handlowe sięgają prawie 6 mld dol. rocznie, pół miliona naszych turystów przebywało w ub.r. nad Bosforem, w ramach programu Erazmus ponad 2 tys. studentów tureckich w każdym roku akademickim trafia na polskie uczelnie. Turcy budowali metro warszawskie itd.
Z okazji obchodzonych po raz 18 Turecko-Polskich Dni Przyjaźni, a także Święta Niepodległości tego kraju, odbyło się w Sejmie spotkanie Polsko-Tureckiej Grupy Parlamentarnej (mam przyjemność stać na jej czele) z ambasadorem Yusufem Ziją Ozcanem oraz gronem przedsiębiorców tureckich działających nad Wisłą. 350 takich przedsiębiorców, prowadzących firmy przemysłowe, usługowe i handlowe, skupionych jest w Stowarzyszeniu POTIAD, którym kieruje Selim Donmez.
Firmy tureckie funkcjonują na podstawie polskiego kodeksu handlowego, stworzyły przeszło 10 tys. miejsc pracy oraz zainwestowały ponad 100 mln euro. Wytwarzane przez te przedsiębiorstwa produkty trafiają zarówno na rynek krajowy, jak i na eksport.
Naturalnie jest jeszcze dużo do robienia, np. gdy chodzi o wspólne polsko-tureckie inwestycje na rynkach trzecich. O tym m.in. była mowa na dwóch świetnie przygotowanych forach gospodarczych (w Ankarze i Istambule) przed miesiącem, w których uczestniczyła 160-osobowa grupa czołowych polskich biznesmenów, bankowców, a również działaczy samorządowych, którzy towarzyszyli ministrowi spraw zagranicznych Grzegorzowi Schetynie.
Tadeusz Iwiński