Około tysiąca rolników z Warmii i Mazur przyjechało dziś (12.02) do Olsztyna, by zaprotestować przeciwko polityce rządu wobec producentów rolnych i nie tylko. Organizatorem protestu był Związek Zawodowy Rolnictwa Samoobrona Warmii i Mazur, chociaż w jego organizację aktywnie zaangażowały się również inne związki zawodowe i stowarzyszenia rolnicze. Wśród uczestników protestu pojawili się także działacze opozycyjnych partii i członkowie młodzieżowych organizacji narodowych. Była też liczna grupa mieszkańców Korsz, którzy czują się pokrzywdzeni przez działający tam zakład recyklingu akumulatorów.
- Są trzy zasadnicze powody naszego protestu - powiedział nam Edward Wysocki, przewodniczący Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona na Warmii i Mazurach.
- Protestujemy, bo produkcja rolnicza jest nieopłacalna. Po drugie domagamy się wstrzymania sprzedaży polskiej ziemi w obce ręce. Żądamy też odszkodowań za wyrządzone przez dziki szkody w uprawach.W wystąpieniach reprezentantów poszczególnych grup rolników pojawiało się jednak dużo więcej szczegółowych problemów, z jakimi borykają się dzisiaj nie tylko warmińsko-mazurscy rolnicy, jak chociażby za niskie kwoty mleczne i zatrucie środowiska, w tym upraw rolnych i pasz dla bydła w promieniu kilku tysięcy metrów od zakładu recyklingu akumulatorów w Korszach.
Protest rozpoczął się około godz. 10. pod siedzibą Agencji Nieruchomości Rolnych przy ulicy Głowackiego. Tam liderzy protestu ujawnili powody, dla których rolnicy zebrali się dziś w Olsztynie oraz plany działań, które - ich zdaniem - doprowadzą do zrealizowania rolniczych postulatów. Potem rolniczy pochód przeszedł ulicami Kołobrzeska, Kościuszki, Mickiewicza i Kopernika do Urzędu Wojewódzkiego.
Do tej pory podobne protesty kończyły się manifestacją pod urzędem. Tym razem wszyscy uczestnicy protestu weszli do budynku. Tu pod gabinetem wojewody czekał na nich Marek Reda - dyrektor Urzędu Wojewódzkiego. Jak wyjaśnił przybyłym rolnikom, w urzędzie nie było ani wojewody Mariana Podziewskiego (uczestniczył w pogrzebie byłego burmistrza Braniewa), ani wicewojewody Grażyny Kluge (towarzyszyła ministrowi edukacji narodowej w wizycie u osób ewakuowanych z Donbasu).
Marek Reda zdecydowany był przyjąć petycję, którą rolnicy zamierzali przekazać wojewodzie jako przedstawicielowi rządu w terenie. Rolnicy zdecydowali się jednak jedynie odczytać mu treść petycji. Poinformowali też, że dokument przekażą jedynie wojewodzie Marianowi Podziewskiemu. W tej sytuacji protestujący zdecydowali się pozostać w budynku Urzędu Wojewódzkiego do czasu przybycia wojewody.
Niebawem udostępnimy nagrania wideo z pikiety pod Agencją Nieruchomości Rolnych, przemarszu rolników ulicami Olsztyna i ich pobytu w Urzędzie Wojewódzkim.
Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :