List otwarty do Pani Halina Ciunel
Przewodniczącej Rady Miasta OlsztynaSzanowna Pani, Szanowna Rado,
mam świadomość tego, że Olsztyn przeżywa obciążenia związane z pilnymi inwestycjami i mam świadomość tego, że Rada Miasta ma bardzo dużo tematów do pilnych rozstrzygnięć, jednak mimo to zwracam się z prośbą o utworzenie w okolicy Olsztyna grzebowiska czy cmentarza dla zwierząt domowych. Brak takiego miejsca wywołuje wiele problemów - także prawnych - i bardzo krzywdzi ludzi, których ten problem dotyka. Co pewien czas media podają przykłady zachowań, które nie wystawiają dobrego świadectwa nikomu. Jeśli w XXI wieku nie potrafimy rozwiązać tak prostego problemu jak łąka dla psa i kota, to nie rozwiążemy tematów znacznie poważniejszych w formie i finansowaniu.
Urządzenie takiego miejsca nie jest wielkim wyczynem. Są miejsca w Polsce, gdzie takie rozwiązania funkcjonują. Zwierzęta są chowane na cmentarzykach, są też tam coraz częściej kremowane w specjalnych spopielarniach dla zwierząt w sposób nie zagrażający środowisku, a wszystko jest dobrze zorganizowaną usługą. W Olsztynie problem rozwiązuje się na dziko - ukradkiem zakopuje na trawniku, czy przy lesie, albo pakuje w czarny worek i tam pewne służby spalają jak śmiecie. Czy to jest rozwiązanie na miarę miasta wojewódzkiego, które szczyci się zdrowym środowiskiem?
Cmentarzy brakuje w wielu miastach Polski, ale tam gdzie już są, niczemu nie szkodzą, a wręcz ułatwiają człowiekowi rozstać się z pupilem. Nie są też miejscem jedynie generującym koszty czy przynoszącym straty, bo pozwalają dzierżawcom i gospodarzom terenu zarobić poprzez świadczenie usług transportu, przygotowania miejsca grzebalnego itp.
Dom po odejściu psa czy kota staje się pusty, uporządkowany i bardzo smutny. Mieszkańcy wsi zakopią czworonożnego przyjaciela gdzieś w kącie podwórka, ale co mają zrobić mieszkańcy miast? Temat jest bardzo znany i bardzo omijany, jakby miał rozwiązać się sam.
W całej Polsce cmentarzy dla zwierząt jest za mało, to nie tylko specyfika olsztyńska. Te, które sprawnie działają to: najstarszy cmentarz w Koniku Nowym prowadzony przez zarządcę prywatnego pod Warszawą, w Szymanowie koło Wrocławia, w Rzędzianach koło Białegostoku , w Ropczycach koło Rzeszowa oraz w Pile. Są miasta, w których grzebowiska obsługują też spółki komunalne. W kraju działa również Stowarzyszenie Właścicieli Cmentarzy i Krematoriów Zwierząt w Polsce, którego ideą jest współpraca różnego typu organizacji, fundacji i niezależnych akcji w celu zapewnienia zwierzętom godnego traktowania i miejsca w świecie opanowanym przez człowieka.
Ważnym elementem jest jeszcze rozpropagowanie idei jakiegoś w miarę godnego potraktowania psów służbowych, które odejdą stąd lub zginą w czasie swej misji służenia ludziom. Dobry przykład w 2010 roku dał Komendant Policji w Białymstoku, gdy wydał decyzję o pochowaniu policyjnego psa na cmentarzu w Rzędzianach (ma płytkę z odznaką policyjną!).
Najpiękniejszym i najstarszym grzebowiskiem dla zwierząt w Polsce jest cmentarz Psi Los w Koniku Nowym koło Halinowa pod Warszawą (od 1991 roku). Jest na nim pochowanych kilka tysięcy domowych przyjaciół. Cmentarz powstał z myślą o ludziach, dla których zwierzę nie jest śmieciem, czy odpadem. Wytworzyła się nawet tradycja, że raz w roku, w „okolicy” 4 października - dzień Św. Franciszka, patrona zwierzaków - zarządca zaprasza do odwiedzin cmentarza i propaguje idee wrażliwości na los braci mniejszych. Spotkania mają charakter niemalże rodzinny, bowiem wszyscy właściciele pogrzebanych zwierzaków oraz miłośnicy zwierząt, natychmiast zawiązują ze sobą przyjaźnie.
Od niepamiętnych czasów ludzi i zwierzęta domowe łączy szczególna więź, ponieważ zwierzęta domowe obdarzają swoich panów bezwarunkowym, bezgranicznym przywiązaniem, a ich wierność właścicielowi jest wręcz bezcenna.
Szanowna Pani Przewodnicząca
Szanowna Rado Miasta OlsztynaJestem jedną z wielu osób, która nie wie, co ma zrobić z psem, gdy ten odejdzie. Proszę w imieniu takich jak ja o utworzenie miejsca i danie możliwości do tego, by rozwiązać problem zmarłych zwierząt lepiej niż wyrzucony ukradkiem śmieć. Nie godzę się na to, by spychano mnie do roli spalacza odpadów, lub abym musiała nocą szukać dołka w lesie. Proszę, by gospodarze miasta nie omijali tego tematu. Nie wierzę, że nie można nic w tej sprawie zadziałać i to szybko.
Proszę o interwencję i decyzje, które ucywilizują życie w mieście i nie będą krzywdzić opiekunów zwierząt. To liczna grupa osób, jestem tylko jedną z nich, ale przekonaną o tym, że reprezentuję opinię wielu (tu dopiszę na wszelki wypadek - sprzątam po swoim psie i dbam jak mogę o porządek za życia psa).
Z poważaniem
Elżbieta Mierzyńska
mieszkanka Olsztyna******
List został wysłany do Biura Rady Miasta Olsztyna 4 lutego 2015 r.
Z D J Ę C I A