Marie von Ebner-Eschenbach, zmarła prawie sto lat temu pisarka austriacka, zauważyła celnie, że „spór między prawdziwymi przyjaciółmi, prawdziwymi kochankami nie ma znaczenia. Niebezpieczne są tylko spory między ludźmi, którzy nie rozumieją się wzajemnie”. Pasuje to jak ulał np. do odżywającego okresowo, a toczonego od bardzo dawna, sporu o ubój rytualny. Niewątpliwie rozpali go na nowo orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 10 grudnia b.r., ZNOSZĄCE obowiązujący od 1 stycznia 2013r. ZAKAZ uboju religijnego zwierząt bez ogłuszania (jego naruszenie groziło karą pozbawienia wolności do lat dwóch).
Ów zakaz wprowadziły znowelizowane przepisy ustawy o ochronie zwierząt (w art. 34 i 35). Tymczasem Trybunał w niemal pełnym składzie (14 spośród wszystkich 15 sędziów) orzekł (wprawdzie przy odrębnych zdaniach pięciu sędziów, w tym Wojciecha Hermelińskiego i Teresy Liszcz), iż taki stan rzeczy narusza konstytucyjną zasadę wolności religijnej. Bowiem, jak uzasadniała to sędzia sprawozdawca dr hab. Maria Gintowt-Jankowicz (była pierwsza dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej) „ubój rytualny jest czynnością o charakterze liturgicznym”.
Co ciekawe, Trybunał Konstytucyjny poszedł dalej niż wniosek Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, występującego o ubój wyłącznie na potrzeby wspólnoty religijnej. Dlatego oponenci takiego wyroku (m.in. liczne organizacje pozarządowe, Polskie Towarzystwo Etyczne), powołujący się na szeroko akceptowaną w naszym społeczeństwie zasadę humanitaryzmu wobec zwierząt, uważają, że otwarto drogę do - organizowanego na szeroka skalę, dla zysku, uboju QUASI-RYTUALNEGO. Co więcej - twierdzą, iż generalnie głównymi beneficjentami uboju rytualnego byli i są producenci mięsa, a nie wyznawcy islamu czy judaizmu. Argumentują bowiem, że mięso z takiego uboju przeznaczone jest głownie na eksport, a przecież w minionych dwóch latach eksport polskiej wołowiny nie tylko nie zmalał, lecz wzrósł.
Pojęcia „halal” i „szechita” nie są nad Wisła powszechnie znane. Halal (z arabskiego - to co dozwolone, a nawet NAKAZANE) wymaga przy uboju (może go dokonywać tylko muzułmanin) spełnienia kilku warunków, m.in. zwrócenia zwierzęcia w kierunku Mekki oraz zadania ciosu w tętnicę szyjną przytomnego (nieogłuszonego) zwierzęcia. Z kolei wywodzące się z hebrajskiego pojęcie szechity (uprawnienia rytualnemu rzezakowi, tzw. szochetowi, nadawał rabin) było w Polsce znane od kilkuset lat,. Tzw. przywilej kaliski, zapewniający Żydom swobodę praktyk religijnych, w tym religijnego uboju zwierząt, pochodzi z połowy XIII stulecia. Nieogłuszonym zwierzętom, przy odmawianiu odpowiednich modlitw, przecina się specjalnym nożem - jednym cięciem - przełyk oraz arterie. W praktyce obecnie do koszernego uboju bydła wykorzystuje się specjalne klatki do unieruchamiania zwierząt.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, choć nie został jeszcze w całości ogłoszony, z pewnością wzbudzi kontrowersje. Ma być np. w nim zawarta dziwaczna teza, że brakuje jednoznacznych dowodów naukowych na to, iż ubój rytualny jest BARDZIEJ bolesny niż inne jego formy. Warto odnotować, że już przed II wojną światową toczyły się w Polsce otwarte i zażarte dyskusje (niekiedy nie brakowało w nich haseł ekonomicznych i antysemickich) nad kwestiami humanitarnego uboju zwierząt rzeźnych. Nie ulega natomiast wątpliwości, że rozporządzenie unijne z 2009 r. zezwala na ubój rytualny, choć powinno być ono ściśle przestrzegane.
Do czasu przyjęcia obecnie obowiązującej Konstytucji RP z 1997 r. Sejm mógł odrzucać większością 2/3 głosów orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, choć - co pamiętam - zdarzało się to bardzo rzadko. Odtąd, zgodnie z art. 190 ustawy zasadniczej, te orzeczenia: „mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne”. A więc „Roma locuta causa finita” („Rzym powiedział, sprawa skończona”). Ale w pewnym sensie można powiedzieć, iż nie do końca. Chodzi bowiem o to, że - co podkreślił TK - w każdym przypadku dokonanie uboju rytualnego będzie wymagało przestrzegania licznych, szczegółowych wymagań zarówno prawa polskiego, jak i unijnego. Trybunał NIE zajął się też sprawą „finalnego przeznaczenia mięsa pochodzącego z uboju rytualnego, w tym ewentualności ograniczania skali tego uboju, łącznie z eksportem”. Rozstrzygnięcia w tej materii należą do władzy ustawodawczej.
Reasumując - dużo zależeć będzie teraz od decyzji Sejmu. Obrońcom zwierząt niezbyt podoba się decyzja Trybunału Konstytucyjnego, że: „ochronie zwierząt nie przysługuje pierwszeństwo przed postanowieniami konstytucji gwarantującymi wolność religii”. Stąd chcieliby wprowadzić do ustawy zasadniczej zapisy, które mogłyby jakoś ważyć konkurencyjne wartości w tym względzie. Szczerze mówiąc i patrząc realnie, nie widzę jednak możliwości zmiany Konstytucji RP w omawianym zakresie (wymaga to większości dwóch trzecich w Sejmie) w nieodległej perspektywie. Czymś innym są natomiast przepisy, które trzeba wprowadzić (wzorem szeregu państw europejskich, w tym Niemiec i Francji), aby zapewnić ścisły nadzór nad wykonywaniem uboju rytualnego bez uprzedniego ogłuszania zwierząt oraz zmniejszenie ich cierpień, choćby przez obecność weterynarza, czy używanie klatek obrotowych.
W niedawnej opinii dla Rzeczpospolitej dr Tomasz Pietrzykowski (były wojewoda śląski) powiedział, że wspomniane instrumenty prawne „są konieczne, by nie nastąpił powrót do pseudoreligijnego uboju dokonywanego na masową skalę pod pozorem respektowania praw mniejszości wyznaniowych. Można by wprowadzić przepisy zezwalające mniejszościom religijnym na ubój rytualny dokonywany za zezwoleniem odpowiednich organów na skalę adekwatną do liczebności wyznawców islamu czy judaizmu w Polsce”. W pełni podzielam tę ocenę. I w takim właśnie kierunku potrzebna jest SZYBKA NOWELIZACJA USTAWY O OCHRONIE ZWIERZĄT!
Tadeusz Iwiński